Życie w UK
Fala rasizmu na „zielonej wyspie” – czemu Irlandczycy NIENAWIDZĄ Polaków?
Nie tylko w Wielkiej Brytanii nasila się problem ksenofobii i rasizmu – coraz więcej tego typu zachowań pojawia się także w Irlandii (tej, ze stolicą w Dublinie, gwoli ścisłości).
Według oficjalnych statystyk w minionym roku mieliśmy do czynienia ze skokowym wzrostem tego typu przestępstw, szczególnie w drugiej połowie 2015. Od stycznia do czerwca naliczono 147 wykroczeń związanych z rasizmem, a przez sześć kolejnych miesięcy – aż 165. Dotyczyły one molestowania seksualnego, napastowania online, dyskryminacji w pracy i szkole.
Jednym z ostatnich przypadków dotyczył ataku na ciężarną kobietę. Jej sąsiad najpierw głośno dawał do zrozumienia, że nie jest mile widziana na „Zielonej Wyspie”, aż w końcu ją… pobił.
ZOBACZ TEŻ – BESTIALSKI atak Polaka na Somalijkę
Równie dramatycznie potoczyły się losy afgańskiego chłopca zaatakowanego przez dwóch wyrostków za pomocą metalowych prętów. Według European Network Against Racism (ENAR) ofiarami najczęściej padają czarnoskórzy, cyganie, Romowie, muzułmanie, imigranci, a także mniejszości, z którymi Irlandczycy mieli już czas się zżyć. Wśród prześladowanych narodowości są także Polacy. W połowie kwietnia w Cork polska rodzina padła ofiarą rasistowskiego ataku, kiedy ich dom został podpalony. Nie jest to odosobniony przypadek.
Shane O’Curry, dyrektor irlandzkiego oddziału ENAR zaznacza, że liczba „hate crimes” jest „zatrważająco wysoka”. „Jedną z najważniejszych poczynionych przez nas obserwacji jest fakt, że dochodzi do coraz większych przestępstw, które nie są zgłaszane odpowiednim władzom” – komentuje. I jest ich coraz więcej. Druga połowa 2015 roku była pod tym względem rekordowa. I wszystko wskazuje na to, że 2016 będzie jeszcze gorszy w tym względzie…
ZOBACZ TEŻ – Mamy nowego ambasadora RP w Londynie – kim jest Arkady Rzegocki?
Dr Lucy Michael z Ulster University zaznacza, że przejawy rasizmy głównie wobec imigrantów (a więc także i Polaków) stają się „codziennością”. Powszechną, społecznie akceptowaną, z którą nikt nic nie robi. „Dysponujemy statystykami, badaniami i raportami z ostatnich 20 lat, które na to wskazują” – mówi dr Micheal.