Życie w UK
“Czuję się, jak w więzieniu” – Polacy narzekają na warunki pracy w fabryce produkującej brytyjskie paszporty w Tczewie
Polacy zatrudnieni w fabryce należącej do francuskiej firmy Thales, ale zlokalizowanej w Tczewie, narzekeją na warunki panujące przy produkcji brytyjskich paszportów.
Osławione brytyjskie niebieskie paszporty, uchodzące w oczach zwolenników Brexitu za prawdziwy symbol niepodległości i niezależności ich kraju od Unii Europejskiej, paradoksalnie będą produkowane poza granicami UK! Umowę z brytyjskim rządem w tej kwestii podpisała francuska firma Thales. Opiewa ona na, bagatelka, 260 milionów funtów, ale żeby zaoszczędzić na kosztach produkcja została przeniesiona do kraju, który dysponują tanią siłą roboczą, czyli… do Polski! Brytyjskie paszporty będą wytwarzane w Tczewie, niewielkim mieście położony na północy naszej ojczyzny, jednym z najstarszych na Pomorzu.
Jak czytamy na łamach "The Daily Mail" warunki pracy w fabryce zajmujące się produkcją dokumentów dla Brytyjczyków są fatalne. Zarówno byli, jak i obecnie pracownicy narzekają przede wszystkim na niskie płace.
"Pracujemy na 12-godzinne zmiany, ale firma zdecydowanie zachęca do brania nadgodzin, które mogą być bardzo wyczerpujące. Momentami, czuje się jakbym był w więzieniu" – komentuje pracownik fabryki przytaczany przez "Daily Mail". Niektórzy pracownicy twierdzą, że wręcz zostali zmuszeni do brania zwolnienie chorobowych, aby mieć czas na dorabianie sobie na drugim etacie i jakoś związać koniec z końcem.
GORĄCY TEMAT: Nowe brytyjskie paszporty będą drukowane… poza Wielką Brytanią!
Cytowana przez brytyjskich dziennikarzy była pracownica powiedziała, że wolała się zwolnić i zarabiać jako… kelnerka. Jak wynika z danych, do których dotarli dziennikarze "Maila" miesięczne zarobki w fabryce, która zatrudnia około 500 pracowników oscylują wokół równowartości 400 funtów miesięcznie "na rękę". Na polskie warunki to kwota bardzo skromna, delikatnie mówiąc.
"Po miesiącu w fabryce Thales zdałem sobie sprawę, że mogę łatwo zarobić więcej pieniędzy, pracując jako sprzedawca ryb" – to komentarz kolejnego z byłych już pracowników fabryki.