Życie w UK

Czarny koń wyborów

Zadziwienie jakich mało. Po pierwszej telewizyjnej debacie wyborczej Brytyjczycy zakochali się w Nicku Clegg’u – niektóre sondaże typują go nawet na przyszłego premiera!

Czarny koń wyborów

 

Tuż przed pierwszym telewizyjnym starciem lider Torysów, David Cameron oraz dużo mniej popularny Laburzysta i obecny premier, Gordon Brown liczyli, że wszystko zostaje po staremu. Czyli że dwie największe partie znów zgarną największe kawałki wyborczego tortu. Ale się przeliczyli. I to grubo. Czwartkowy, późny wieczór. W studio telewizji ITV1 w Manchesterze rozstawiane są trzy ambony dla polityków i krzesełka dla publiczności. Za chwilę zacznie się pierwsza debata. Po lewej Nick Clegg, wciąż jeszcze słabo rozpoznawalny lider Liberalnych Demokratów w pomarańczowym krawacie, w środku David Cameron – błękit paryski, a po lewej, Gordon Brown – blady róż. Po półtorejgodzinnej wymianie argumentów i opinii dzienniarze ogłaszają zaskakujący wynik głosowania telewidzów. Zostawiając preferencje polityczne na boku, Brytyjczycy zgodnie odpowiedzieli pod koniec debaty, że wygrana należy do „tego trzeciego” – przywódcy centrowej i bardzo proeuropejskiej partii, Nicka Clegga. Jedyna różnica była co do wysokości przewagi Liberała. Według Populus, Clegg dostał (66 proc.), drugi był Cameron (22 proc.), a trzeci – bez zaskoczenia – Brown (17 proc.). Z kolei z sondażu YouGov, przygotowanego dla tabloidu The Sun, wynika, że Clegg zaliczył 51 proc., Cameron 29 proc., a Brown 19 proc. głosów. To z pewnością silny atak na podświadomość, zwłaszcza że debatę obejrzało rekordowe 9,5 miliona widzów.
 
Rozbił system
Mimo że jeszcze nie przy urnach, to zwycięstwo historyczne. Dla wszystkich, którzy obserwują polityczną scenę w Wielkiej Brytanii, oczywiste jest, że oto pojawił się nowy gracz. Przysłowiowy Czarny Koń, któremu nikt nie wróżył takiej popularności. – Wschodząca gwiazda Clegga – obwieścił dzień po debacie bardzo prawicowy dziennik „Daily Telegraph”. – To była noc lidera Liberałów – podkreślił lewicowy „Guardian”, a „Independent” ogłosił, że stało się niemożliwe i brytyjski system dwupartyjny został rozbity. Komentator polityczny BBC, Nick Robinson napisał z kolei na swoim blogu, że wreszcie Wielka Brytania znalazła sobie kogoś, kogo może lubić bardziej od Winstona Churchilla.
Czym więc Nick Clegg przekonał do siebie widzów, nawet tych opisujących się jako zagorzali Torysi lub Laburzyści? Mówił bardzo ludzko, porównywał obie konkurencyjne partie i nazywał je „starym, zmęczonym systemem”. Przekonywał, że jest alternatywą dla gigantów. Clegg może nie mieć najbardziej populistycznych obietnic – w sprawie imigracji stawia na system kompetencyjny, a nie zamknięcie granic – ale wydaje się ludziom racjonalny i nieuwikłany. A przypomnijmy, że po ubiegłorocznym skandalu z wydatkami posłów i przekupstwem lordów w izbie wyższej, Wielka Brytania nie ma dużego zaufania do polityków.
 
Szaleje Cleggmania
W szeregach zarówno Konserwatystów jak i Partii Pracy zaczęła się więc gorączkowa analiza wyborczych szans. Obydwie partie skupiły się więc teraz na dyskredytowaniu Czarnego Konia. Lord Tebbit, były przewodniczący Torysów, nazwał zamęt dokoła Nicka Clegga „bańką, którą należy przebić przed 6 maja”. Z kolei odpowiedzialny w Partii Pracy za biznes Lord Mandelson próbował ironizować, że „Cleggmania to największy ładunek pompowanego przez media nonsenu od czasów śmierci księżnej Diany”. A Brown podczas konferencji sukces Clegga określił jako „polityczny miesiąc miodowy”, sugerując, że nie będzie trwał długo.
Mimo docinków, Torysom i Laburzystom sen z powiek spędzają z pewnością kolejne sondaże. Według profesora Johna Curtice ze Strathclyde University, podliczając średnią ze wszystkich badań opinii publicznej przeprowadzonych od czasów debaty, Liberałowie mogą liczyć na 31 proc., Konserwatyści 32, a Partia Pracy na 28 proc. głosów. Np. niedzielny sondaż Guardiana (przygotowany przez ICM), daje Liberałom 30, Torysom 33, a Laburzystom 28 proc. A na Wyspach jest jeszcze sporo niezdecydowanych. To podobno aż 6 procent głosujących! – Ci kierują się chwilowym odruchem, decydując na podstawie wyglądu czy zachowania kandydata. Mogą oddać głos na przywódcę liberałów, bo jeśli chodzi o ludzkie ciepło, Clegg wygrał tę debatę – mówi psycholog Patrick O\’Donnel.
 
Języczek u wagi
Siła Clegga to tak naprawdę największa porażka Camerona. To z jego puli wyborczej – konserwatywno-centrowego elektoratu – czerpie przecież Liberał. Cameron i Clegg mają też podobną historię rodzinno-edukacyjną. Obydwoje pochodzą z bogatych i uprzywilejowanych rodzin i odebrali wykształcenie na najlepszych uczelniach. W obecnej chwili wygląda na to, że żadna z partii nie uzyska przeważającej większości. Ale nawet jeśli Liberalni Demokraci nie pokonają Torysów i Laburzystów, mogą odnieść sukces. I to historyczny. Jeśli nie będzie przewagi, szykuje się bowiem rząd koalicyjny. Pierwszy od 1974 roku. A głos Liberałów może w takim parlamencie być decydującym języczkiem u wagi.
Kolejne debaty to: 22 kwietnia, Sky News (polityka zagraniczna) oraz 29 kwietnia, BBC1 (ekonomia).
 
 
Aleksandra Kaniewska
 
 

 
author-avatar

Przeczytaj również

Od wtorku ruszają kontrole fizyczne towarów wwożonych do UKOd wtorku ruszają kontrole fizyczne towarów wwożonych do UKPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiCzy uczniowie angielskich szkół są w nich bezpieczni?Czy uczniowie angielskich szkół są w nich bezpieczni?PILNE: Humza Yousaf ustępuje ze stanowiska pierwszego ministra SzkocjiPILNE: Humza Yousaf ustępuje ze stanowiska pierwszego ministra SzkocjiJuż niebawem wzrost temperatur powyżej 20 stopni CelsjuszaJuż niebawem wzrost temperatur powyżej 20 stopni CelsjuszaPrzestępca z Polski ukrywał się w Anglii przez 5 latPrzestępca z Polski ukrywał się w Anglii przez 5 lat
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj