Życie w UK
Czarny koń PO
Już wkrótce plakaty wyborcze z twarzą Bronisława Komorowskiego będziemy oglądać na wszystkich polskich słupach, ścianach i płotach.
Został on oficjalnym kandydatem na urząd prezydenta Rzeczypospolitej z ramienia PO, pokonując zdecydowanego faworyta zagranicznych mediów – Radosława Sikorskiego. Platforma Obywatelska ogłosiła w ubiegłą sobotę, że do nadchodzących wyborów prezydenckich poprowadzi ich właśnie obecny marszałek sejmu. To pierwszy w historii polskiego parlamentaryzmu tego typu wewnątrzpartyjny plebiscyt. Kandydaturę Bronisława Komorowskiego poparło aż 68,5 procent członków partii, podczas gdy Radek Sikorski otrzymał jedynie 31,5 procent głosów. W plebiscycie wzięła udział prawie połowa (47,7 procent) z 46 tysięcy członków PO. Po tym, jak Donald Tusk zdecydował, że kolejnej porażki w wyścigu o fotel prezydenta nie przełknie i postanowił nie startować, zaczęły się spekulacje, kto ma reprezentować Platformę w nadchodzących wyborach. Partia podzieliła się na zwolenników Sikorskiego i Komorowskiego. Sikorski – młody, pełen wigoru kandydat z oxfordzkim wykształceniem – miał przyciągnąć młodszy elektorat. Komorowski, z wykształcenia historyk, były działacz opozycyjny, nieustannie od 1990 roku poseł na sejm RP, minister obrony narodowej w rządzie Jerzego Buzka, to jednak, zdaniem członków Platformy, lepszy konkurent dla Lecha Kaczyńskiego. Według sondaży Komorowski ma 38 procent szans na bycie kolejnym prezydentem. W jesiennych wyborach na „pierwszego bliźniaka RP” głos oddałoby jedynie 21 procent Polaków. Zwycięstwo Bronisława Komorowskiego da partii silną pozycję na krajowej scenie politycznej, z reprezentacją parlamentarną dużo większą niż PiS 5 lat temu. To, jak podsumował „Financial Times” czyni Donalda Tuska niekwestionowanym królem politycznych strzelców.
Źródło: Financial Times
Przeczytaj również
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj