Bez kategorii

Co tak naprawdę się stało?

Dziś wszyscy zadają sobie to pytanie. Przyczyny tragicznej katastrofy rządowego samolotu z prezydentem Polski Lechem Kaczyńskim na pokładzie badają polscy i rosyjscy eksperci. Spekulacji jest wiele, faktów wciąż za mało.

Co tak naprawdę się stało?

 

 
 W sobotę rano na lotnisku wojskowym Siewiernyj w Smoleńsku panowała gęsta mgła. Samolot długo krążył nad lądowiskiem i według opinii rosyjskich kontrolerów ruchu aż trzy razy próbował podejść do lądowania. Eksperci twierdzą jednak, że to nic nadzwyczajnego, bo piloci mogli w ten sposób próbować poznać topografię miejsca lub wyznaczać sobie właściwy kurs.
Mimo gęstej mgły wszystko szło dobrze. – O godzinie 8:20 prezydent zadzwonił do brata Jarosława z pokładu Tu-154. Mówił, że wszystko idzie zgodnie z planem i że za kilkanaście minut samolot ma lądować – mówił na antenie RMF FM, Adam Bielan z PiS. Do katastrofy doszło 36 minut później.
Około 1,5 kilometra przed lotniskiem, samolot za bardzo obniżył wysokość i zahaczył o maszt stacji radiolokacyjnej i drzewa. Piloci próbowali jeszcze wyprowadzić maszynę, ale już było za późno. Samolot zaczął się rozpadać, zahaczył o kolejne drzewa i runął na ziemię. Później stanął w płomieniach.
Premier Rosji Władimir Putin natychmiast powołał specjalną komisję do zbadania przyczyny katastrofy, złożoną z najlepszych rosyjskich ekspertów. Na miejsce wysłano również pięciu polskich prokuratorów, sprawą zajęła się też Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Trzy czarne skrzynki, które odnaleziono na miejscu tragedii, są w dobrym stanie i wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie uległy zniszczeniu. Ze wstępnych analiz zapisów na skrzynkach wynika, że maszyna była sprawna. Rządowy Tupolew numer 101 został wyprodukowany w 1990 roku w Rosji. O jego awaryjności opinie ekspertów są podzielone, wielokrotnie mówiło się jednak, że najwyższy czas, aby kupić nowy samolot dla polskich władz.
Co zatem było przyczyną katastrofy? Eksperci mówią o błędzie człowieka lub złej pogodzie. Rosjanie twierdzą, że ostrzegali pilotów, że warunki pogodowe nad lotniskiem są bardzo złe i proponowali im zmianę miejsca lądowania na lotnisko w Mińsku na Białorusi lub w Moskwie, skąd do Katynia mieliby przyjechać samochodami, co jednak opóźniłoby zaplanowane uroczystości rocznicowe.
Piloci mieli jednak kilkakrotnie podkreślać, że chcą lądować w Smoleńsku. – Zaproponowałem załodze, aby polecieli na lotnisko zapasowe, bo zobaczyłem, że pogoda zaczęła się pogarszać. Oni odmówili. Odpowiedź brzmiała: Ilość paliwa pozwala mi na to, by zrobić krąg, i odlecę na zapasowe lotnisko, jeśli nie usiądę. Nie mogłem zabronić. Radziłem mu, żeby tego nie robił” – mówi w rozmowie z rosyjskim portalem LifeNews.ru, Pawel Plusiny, kierownik lotów na lotnisku Siewiernyj. Kontrolerzy pogodzili się z decyzją pilotów, choć pół godziny wcześniej z tego samego lotniska odesłali wojskowego Iła-96 wiozącego do Katynia funkcjonariuszy rosyjskiej Federalnej Służby Ochrony (odpowiednik polskiego BOR-u).
Zgodnie z przepisami dowódca samolotu sam podejmuje decyzję, czy lądować czy nie i nie musi jej z nikim konsultować – nawet, jeśli na pokładzie jest głowa państwa. Czy było tak też w tym przypadku nie wiadomo. Na pokładzie byli też szef Sztabu Generalnego i dowódca Wojsk Lotniczych. Nie wiadomo, czy pilot się z nimi konsultował.
Pierwsze analizy czarnych skrzynek samolotu wskazują, że nikt nie wywierał nacisku na pilotów. – Nie ma żadnych informacji, które sugerowałyby, że na pilotów prezydenckiego samolotu wywierano presję, by mimo mgły lądowali w Smoleńsku – stwierdził Prokurator Generalny Andrzej Seremet.
Według Seremeta będą jeszcze analizowane czarne skrzynki z rozbitego Tu-154. Zaznaczył, że eksperci będą próbować wychwycić tło rozmów z kabiny i przedziału pasażerskiego, tak by ustalić „czy padały jakieś sugestie wobec pilotów”.
Eksperci podkreślają, że na pewno nie można nic zarzucać umiejętnościom załogi. – Piloci musieli być świetnymi fachowcami – komentował dla „Gazety Wyborczej” Aleksiej Korocznin, były pilot myśliwców, obecnie energetyk na lotnisku w Smoleńsku.
– Obniżali maszynę płynnie, wręcz z dokładnością jubilera. Zabrakło im tylko wysokości. Gdyby lecieli 10-15 m wyżej, lądowanie byłoby udane. O ich kunszcie świadczy także to, że maszyna nie runęła od razu, nie rozpadła się natychmiast i nie wybuchła, ale pękała jakby po kawałku. Samolot leciał dobrym kursem. Piloci byli mistrzami. Problem w tym, że nie powinni lądować przy takiej mgle – podkreśla Korocznin. Tym bardziej, że lotnisko Siewiernyj nie jest wyposażone w najnowsze systemy naprowadzania ILS, które pozwalają na lądowanie nawet przy gorszych warunkach pogodowych.
Przez długi czas na miejscu katastrofy pracowali ratownicy i śledczy. Starannie zabezpieczano wszystkie rzeczy prywatne, szczątku ubrań i dokumentów, które mogły pomóc w niezwykle trudnej identyfikacji zwłok i przeprowadzanym śledztwie.
 
 

 

author-avatar

Przeczytaj również

Monety 50 pensowe z 2009 roku można sprzedać nawet za £200!Monety 50 pensowe z 2009 roku można sprzedać nawet za £200!Polacy boją się wracać z emigracji. Powodem – mentalność ludzi w krajuPolacy boją się wracać z emigracji. Powodem – mentalność ludzi w krajuW kwietniu 2024 inflacja w Holandii spadłaW kwietniu 2024 inflacja w Holandii spadłaRząd planuje reformę i zastąpienie PIP nowym systememRząd planuje reformę i zastąpienie PIP nowym systememNapastnik z mieczem zaatakował ludzi przy stacji metra. Jedna osoba zmarłaNapastnik z mieczem zaatakował ludzi przy stacji metra. Jedna osoba zmarłaLimit alkoholu dla kierowców w UK, czyli drink drive legal limitsLimit alkoholu dla kierowców w UK, czyli drink drive legal limits
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj