Życie w UK
„Do Brixton nie dostarczamy”. Sklepy odmawiają dostaw do niebezpiecznych dzielnic
Przedstawiciel sklepu Selfridges odmówił domowej dostawy pracownicy banku mieszkającej w Brixton, określając dzielnicę jako „zbyt ryzykowną”.
Lelia Daswani zamówiła za pośrednictwem Internetu wartą 450 funtów torbę sportową marki Mulberry. W poniedziałek otrzymała potwierdzenie dostawy zaplanowanej na dzień następny. Niestety, nazajutrz, zamiast kuriera z przesyłką, na kobietę czekała wiadomość, że jej zamówienie „nie spełnia niezbędnych warunków”.
Przedstawiciel działu obsługi klienta wyjaśnił, że Daswani mieszka w rejonie, którego kod pocztowy został zaklasyfikowany jako „ryzykowny”. Kobieta jest zbulwersowana: „To niewiarygodne! Mieszkam w nowo wybudowanym apartamentowcu, w dzielnicy na którą nałożony jest najwyższy podatek od nieruchomości w Londynie i mogę pozwolić sobie na kupno torby Mulberry” – komentuje. „Nie mam problemu z pozostawieniem przed domem mojego nowego Audi, nie boję się też paradować po okolicy z markową torbą” – odpowiada Daswani na pytanie, czy uważa, że jej dzielnica słusznie została określona mianem „niebezpiecznej”
Przedstawiciele sieci ekskluzywnych sklepów sprawy nie skomentowali, ale wystosowali do zirytowanej klientki oficjalne przeprosiny. W świetle ujawnionych niedawno policyjnych danych, mówiących o tym, że w Londynie jedynie trzy dzielnice wolne są od działalności gangów, być może ostrożność pracowników Selfridges ma swoje uzasadnienie. A czy wy czujecie się bezpiecznie w swoim miejscu zamieszkania?