Lewica obawia się o prawa człowieka w przypadku Brexitu

Brexit wywołuje ogromne emocje na Wyspach. Narasta wokół niego szereg spraw, które automatycznie podlegają społecznej i medialnej dyskusji. Jedną z nich jest kwestia rozszerzenia praw różnego rodzaju mniejszości. Lewica twierdzi, że warto pozostać w Unii Europejskiej, ponieważ organizacja ta jest gwarantem wspomnianych przywilejów, a konserwatyści mogą je chcieć ukrócić.

Gdyby mieszkańcy Wielkiej Brytanii zdecydowali o opuszczeniu Wspólnoty, nie doszłoby wówczas to przyjęcia w kraju Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Oczywiście państwo wciąż będzie musiało przestrzegać praw na mocy innych istotnych dokumentów zarówno własnych jak i międzynarodowych. Nawet wyjście z Unii Europejskiej nie będzie oznaczać uwolnienia się od tych obowiązków.

Prawa człowieka chronią… pedofilów, gwałcicieli i zabójców

Przedstawiciele środowisk lewicowych mają jednak obawy, czy w przypadku Brexitu brytyjskie władze będą chciały dostosowywać własne prawo do norm proponowanych przez struktury europejskie. Dotyczy to nie tylko tzw. praw człowieka, ale również szeregu traktatów wdrażanych w życie przez Unię. Jednym z takich rozwiązań jest wyrównywanie płac kobiet i mężczyzn.

Wiele inicjatyw Unii zmierza też w kierunku rozwiązania problemu przemocy wobec kobiet oraz ich dyskryminacji np. w miejscach pracy. Dodatkowo Wspólnota posiada przepisy dotyczące karania osób zajmujących się handlem ludźmi oraz takie, które chronią osoby o homoseksualnej orientacji. Być może nie wszyscy wiedzą, że to prawo unijne gwarantuje przepisy bezpieczeństwa i higieny pracy, liczbę dni wolnych przysługujących pracownikowi, limity w godzinach pracy. Oczywiście przywileje te mogą być w takim samym stopniu zagwarantowane również poza Unią Europejską. Lewa strona sceny politycznej ma jednak poważne obawy, czy konserwatyści będą do tego skłonni.