Styl życia
Złe miłego początki?
W pierwszym meczu mistrzostwa Europy w Serbii Polacy zanotowali swój najgorszy start w historii występów na kontynentalnej imprezie. Nie dość, że przegrali z gospodarzami, to potrafili rzucić jedynie 18 goli.
"Katastrofa", "surowa lekcja", "falstart", "tandetny początek" – nagłówki z polskiej prasy nie pozsotawiają złudzeń, jak zaprezentowały się nasze orły. Serbowie od początku do końca kontrowali przebieg spotkania, a Polacy w każdym elemencie gry dostawali od swego rywala, szczególnie w ofensywie. W krytycznym momencie spotkania przegrywaliśmy nawet ośmioma bramkami. Biało-czerwonych do walki próbował poderwać Karol Bielecki (trzy trafienia), ale koledzy nie wykazywali woli walki. Droga do Londynu dramatycznie się wydłużyła. "Pierwszy mecz był ważny, ale we wtorek jest naprawdę najważniejsze spotkanie" – zapewnia trener Bogdan Wenta i oby miał rację. Mecz otwarcia już się odbył – jeśli nasi szczypiorniści nie wygrają w meczu o wszystko ze Słowacją, pozostanie im jedynie walka o honor z Duńczykami.