Życie w UK

Zamieszkać jak londyński bogacz

Zastanawialiście się kiedyś, jak może wyglądać najdroższa ulica w Wielkiej Brytanii? Francuskie ogrody z fontannami,limuzyny i ochroniarze przed bramami? Okazuje się, że niekoniecznie.

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

Sławni i bogaci stoją ponad prawem >>

Wysiadam na stacji Notting Hill Gate. Wita mnie znajomy hipisowski klimat dzielnicy, z jej pchlimi targami, białymi wiktoriańskimi domami-bliźniakami oraz uroczymi kafejkami. Ale wystarczy skręcić w prawo, w Notting Hill Road, a potem przejść kilka minut pod górkę Campden Hill Road i znajdziemy się w miejscu, które nosi miano „najdroższej ulicy w Wielkiej Brytanii”. To Wycombe Square, w którym – jak wyliczyli ostatnio eksperci agencji nieruchomości Halifax – średnia cena domu wynosi 5,4 mln funtów.

Wyjątkowo… zwyczajnie
Pierwsze wrażenie? Nie wiem, czy to kwestia styczniowej londyńskiej mgły, czy po prostu spokojnej, nierzucającej się w oczy zabudowy. Ale ta część dzielnicy Kensington, znanej z wysokich czynszów i mieszkańców, którzy często goszczą na stronach kolorowych magazynów, wygląda wyjątkowo… zwyczajnie. To nie paryski czy nowojorski „bling-bling” bogatych dzielnic, w których piękne rezydencje otoczone są rzędami tui, żeliwnymi bramami, a dalej lasem wysokich drzew, przez które próbują się przebić wścibscy paparazzi. Inaczej jest nawet na Belgravii przy Hyde Parku albo po drugiej stronie Holland Park, gdzie na ulicach stoją długie, czarne limuzyny ze skórzanymi obiciami, a w ciągu dnia w okolicy widać tylko krzątającą się służbę – kierowców, czyścicieli basenów czy nianie do dzieci. Tutaj jest inaczej. A jednak co roku przy Wycombe Square sprzedaje się domy, które kosztują więcej niż 10 rocznych pensji przeciętnego Brytyjczyka. A co dopiero Polaka. Jak to możliwe? I może to ze względów bezpieczeństwa okoliczne apartamenty i skromne wille wyglądają tak, a nie inaczej?

Spokój przedmieścia
Zanim docieram do punktu docelowego, czyli owego słynnego placu Wycombe, chwilę rozglądam się po okolicy. Jest wczesne popołudnie. Z lokalnych szkół wysypują się dzieci w mundurkach i grupkami spacerują do domów. O dziwo, to typowo londyńska mieszanka kulturowo-etniczna. Młode muzułmanki w ładnych chustach na głowach idą ramię w ramię z białoskórymi uczennicami. Zaczepiona przeze mnie mulatka Melissa i jej koleżanka Judy mieszkają w tej okolicy. Jak mówią, większość ich znajomych ma domy gdzieś niedaleko Holland Park. – Tak jest wygodniej, bo do szkoły rodzice nie muszą zawozić nas samochodami. Ani metrem, bo jest tam przecież tak brudno – śmieją się dziewczyny. – Zdecydowanie, prestiżowe szkoły to jeden z mocniejszych punktów tej dzielnicy. Rodzice nie muszą się tu martwić, że ich pociechy wpadną w złe towarzystwo albo ktoś pchnie je nożem. To superbezpieczna okolica – zachwala Tom Tangney, specjalista ds. nieruchomości z agencji Knight Frank. Rzeczywiście, jestem zaledwie pięć minut od pełnego artystów i dosyć głośnego Notting Hill, a tu spokój jak na przedmieściu. Ludzie na rowerkach, pan z rakietą tenisową w ręku, spieszący najwyraźniej na mecz, kobieta z psem. Przyjemnie, miło, rodzinnie. Niedaleko jest park i ogród botaniczny Holland Park, słynący z pięknej oranżerii i ogrodu japońskiego. Są tam też korty tenisowe, boisko do krykieta oraz teatr, w którym latem wystawiane są opery. Kilka kroków w górę lekko wyboistej Aubrey Walk znajduje się cel mojej podróży – stylizowany na georgiański, ale bardzo nowoczesny kompleks mieszkalny Wycombe Square, który został zaprojektowany przez szeroko na Wyspach nagradzaną pracownię architektoniczną St James Homes. Cały kompleks składa się z 19 domków-bliźniaków oraz prawie 50 apartamentów różnej wielkości. Białe budynki umieszczono wokół dziedzińca w formie ogrodu. Tradycyjne wykończenia mieszają się z całkiem nowoczesnymi materiałami. Efekt jest przyjemny, ale daleki od krzyczącego luksusu.

Nie ma bogactwa
Zaczepiam lokalnego conscierge’a, który pracowicie odgarnia sprzed bramy śnieg. W Polsce pewnie powiedziałoby się na niego: dozorca. Tu nie wypada. Tony, bo tak się przedstawia, nie jest specjalnie rozmowny. – Mam pracę, kochana. Co chce pani wiedzieć? – pyta szybko. Kiedy dochodzę do sedna sprawy, drewniana szufla prawie wypada mu z rąk. – Szuka tu pani przykładów bogactwa?
A to dobre. Ale tu przecież tylko rodziny, porządne rodziny mieszkają – mówi śmiejąc się tubalnie. Wchodzę na dziedziniec Wycombe Square. Luksusowe apartamenty kosztują tu podobno nawet do 10 milionów funtów. Zresztą, ludzie z agencji Knight Frank przyznają, że niedawno za podobną cenę sprzedali jedno z mieszkań z Wycombe Square klientowi zza oceanu. Kilka sypialni z łazienkami, basen, taras. Podobno spodobał mu się spokój i wykończenia. Nie targował się. Ale w tym kompleksie można też spróbować wynająć kawalerkę.
W lokalnym biurze nieruchomości przekonują mnie, że nawet za około 600 funtów za tydzień mogę zamieszkać pod adresem, który kończy się prestiżowym kodem pocztowym W6. Adres może i jak na bogacza przystało, ale na pewno nie wielkość mieszkania. Za taką cenę można pewnie wprowadzić się na „najdroższą na Wyspach” ulicę, ale trzeba zapomnieć o słonecznej, dużej przestrzeni. Prawdopodobnie przyjdzie nam zamieszkać na jednym z dolnych poziomów
w zacienionej części dziedzińca.

Jak Madonna w błoto
A jak wyglądają najdroższe z mieszkań, które można kupić lub wynająć w tej budowli? U lokalnego agenta Knight Frank dostaję folder ze zdjęciami jednego z apartamentów na sprzedaż. Sześć sypialni, sześć łazienek, cztery oddzielne pokoje, taras oraz ogród na dachu. Cena wywoławcza to, bagatela, 10 milionów 350 tys. funtów. – Ale nie ma basenu – szepcze lekko rozczarowany mężczyzna. Oczywiście, imię właściciela mieszkania owiane jest tajemnicą. – Czy to jakiś szejk z Emiratów? – dopytuję. – Nic nie powiem, podpisałem klauzulę – zastrzega agent z uśmiechem. Mieszkanie mogę, niestety, zobaczyć tylko na zdjęciu. Proces umawiania się na oglądanie tak luksusowego apartamentu zajmuje trochę czasu. Ale jeśli jest ono chociaż w połowie tak piękne jak na agencyjnych fotosach, warto poczekać. Nowoczesne i przestronne pokoje mają muzealne sufity, wysokie stropy i witrażowe żyrandole, ale i nowoczesne telewizory oraz przeszklone drzwi, które łączą pokoje. Mieszkanie jest na dwóch poziomach i ma przepiękny, dachowy ogród. Oczywiście z zielenią zaprojektowaną już przez ogrodnika. Nic nie trzeba zmieniać ani instalować. Sielanka. Z drugiej strony, przypominam sobie zdjęcia „skromnego” domu Madonny z Marylebone, na który dwa lata temu wydała ponad sześć milionów funtów i została wyśmiana przez branżę nieruchomości za wyrzucone w błoto pieniądze. Czyżby taki apartament za 10 milionów, który nie stoi przecież na oddzielnym terenie, ale jest częścią całego kompleksu mieszkalnego, to grube zdzierstwo? Tak zwany rip off, podpowiada dozorca z szuflą. Sam mieszka w południowym Londynie i nie narzeka. – Ja bym się tutaj zanudził. Nic tylko spokój, cisza i zieleń. Oszaleć można – śmieje się głośno, a jego głos długo jeszcze dudni w kwadracie dziedzińca Wycombe Square.

Aleksandra Kaniewska

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

Sławni i bogaci stoją ponad prawem >>

author-avatar

Przeczytaj również

W parku w Londynie znaleziono psa z odciętym łbem i kończynamiW parku w Londynie znaleziono psa z odciętym łbem i kończynamiLaburzyści chcą znacjonalizować kolej. By było taniejLaburzyści chcą znacjonalizować kolej. By było taniejZwiększony ruch na drogach i lotniskach – początek majowych wakacji zbiega się z KoningsdagZwiększony ruch na drogach i lotniskach – początek majowych wakacji zbiega się z KoningsdagJako 14-latka torturowała i zabiła starszą kobietę. Teraz wyszła z więzieniaJako 14-latka torturowała i zabiła starszą kobietę. Teraz wyszła z więzieniaPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiSzef Ryanaira „z radością” zajmie się deportacjami do RwandySzef Ryanaira „z radością” zajmie się deportacjami do Rwandy
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj