Życie w UK
Wyjście Wielkiej Brytanii z UE bez umowy “nie będzie końcem świata” twierdzi Theresa May
Szefowa brytyjskiego rządu jest przekonana, że Brexit w wersji "no-deal" nie uderzy tak mocno w brytyjską ekonomię, jak wskazują na to prognozy. Tym samym premier May dystansuje się od mocno pesymistycznych analiz Philipa Hammonda.
Przypomnijmy, według urzędujący Kanclerz Skarbu wystosował list, w którym opisał iście tragiczne skutki, jakie dla brytyjskiej ekonomii będzie miało opuszczenie struktur Unii Europejskiej bez wypracowanej w negocjacjach umowy. Hammond ostrzega, że w wypadku wyjścia "no-deal" brytyjskie PKB skurczy się o 10%, a rząd będzie zmuszony zadłużyć kraj na kolejne 80 miliardów funtów koniecznych do utrzymania długotrwałego wzrostu gospodarczego. O tym, że władze na wyspie szykują się na taki scenariusz pisaliśmy na łamach "Polish Express" w zeszłym tygodniu, gdy rząd opublikował 25 zaleceń dla przedsiębiorców, instytucji finansowych, NHS i zwykłych obywateli na wypadek nieosiągnięcia porozumienia z Unią Europejską.
Premier May odniosła się do tych prognoz podczas swojej trzydniowej wizyty w Afryce. Liderka Partii Konserwatywnej przyznała, że poradzenie sobie z konsekwencjami "twardego" Brexitu "nie będzie spacerem w parku", ale mocno i zdecydowanie odcięła się od czarnowidztwa swojego kolegi z partii. Nie ona jedyna, zresztą. Analizy wskazujące na "druzgocące skutki dla ekonomii i finansów publicznych" są nie w smak torysom popierającym przecież projekt wyjścia UK z UE. To kolejny podział na łonie partii rządzącej.
"Po pierwsze, jak rozumiem, kanclerz odnosi się do wyliczeń ze stycznia" – komentowała Theresa May. "Jak wówczas mówiłem to nie były ostateczne wyliczenia, lecz były częścią większe analizy. Zwróćcie uwagę na to, co powiedział dyrektor WTO. Wyjście no-deal nie będzie może spacerem po parku, ale nie będzie też końcem świata" – akcentuje May.
Premier May podkreśliła również, że jej gabinet pracuje nad przygotowaniami do tego, aby przekuć ewentualną opcję "no-deal" w "sukces". Szefowa rządu podkreśliła również, że spekulacje Davida Lidingtona, jakoby negocjacje miałyby przeciągnąć się i nie udałoby się ich skończyć w październiku nie polegają na prawdzie.