Praca i finanse
Używają suszarek do włosów zamiast…radarów
Mieszkańcy pewnej wsi w Szkocji używają suszarek do włosów zamiast policyjnych radarów, żeby odstraszyć piratów drogowych.
Mieszkańcy pewnej szkockiej wioski postanowili wziąć prawo w swoje własne ręce po tym jak zmęczyło ich nagminne łamanie ograniczenia prędkości w ich miejscowości przez kierowców. Mieszkańcy wsi Hopeman, o której mowa, twierdzą, że w każdym momencie może zdarzyć się wypadek, kiedy samochody przekraczają dopuszczalną prędkość.
Unia Europejska każe PŁACIĆ Brytyjczykom za przekroczenie granic Wspólnoty
Teraz jednak mieszkańcy wpadli na pomysł jak walczyć z kierowcami przekraczającymi prędkość. Ubierają się w charakterystyczne, żółte kamizelki, biorą w ręce suszarki do włosów i udając policjantów "mierzą" prędkość przejeżdżających samochodów.
Radny Dennis Slater, który mieszka w Hopeman powiedział, że ten dziwaczny pomysł pokazuje w jakiej desperacji znajdują się mieszkańcy wsi.
"Przekraczanie prędkości przez kierowców przejeżdżających przez Hopeman jest nagminne. Jestem w stałym kontakcie z lokalną policją i próbujemy wspólnie rozwiązać ten problem. Ale mieszkańcy postanowili wziąć prawo w swoje ręce".
Mieszkańcy trzymający suszarki do włosów w rękach mają za zadanie odstraszać kierowców, którzy biorą ich za prawdziwych policjantów i w ten sposób zwalniają w obawie przed mandatem.
W akcji biorą udział nawet dzieci, które również ubierają kamizelki odblaskowe i bawią się w "policjantów".
Szkocja ziemią obiecaną dla polskich przedsiębiorców. Zobaczcie, jak przebija Polskę
"Nasze dzieci biorą udział w tej akcji pokazując kierowcom, że muszą w tym miejscu zwolnić, ponieważ samochody stanowią dla nich zagrożenie, szczególnie gdy dzieci wracają ze szkoły. Zamiast tego wielu kierowców pokazuje im środkowy palec" – powiedziała Cath Lyall jedna z mieszkanek Hopeman.