Praca i finanse

„Stawiam czoła wyzwaniu”. Jak wybory lokalne wpływają na nasze życie?

Już 22 maja odbędą się wybory samorządowe do rad miejskich Londynu oraz innych większych miast w UK. O tym, czy Polacy chętniej kandydują w UK niż w ubiegłych latach, czy oddanie głosu w wyborach lokalnych może wpłynąć na sytuację życiową na imigracji rozmawiamy z Ellą Vine, kandydatką na radną w Thurrock.

„Stawiam czoła wyzwaniu”. Jak wybory lokalne wpływają na nasze życie?

PE: Startuje Pani w wyborach samorządowych w Thurrock. Proszę wyjaśnić, na czym to polega.

Ella Vine: Kandyduję w Thurrock, które jest niezależną jednostką samorządową (unitary local authority). Oznacza to, że Thurrock Council jest niezależne od hrabstwa (county council) i rządzi się samo. Daje to lokalnej społeczności większą swobodę decydowania o sobie, o wszystkim tym, co dzieje się w Thurrock. Decyzje podejmowane przez lokalnych radnych są w takim wypadku ostateczne i mają oni większą odpowiedzialność. W Wielkiej Brytanii jest tylko 55 takich niezależnych jednostek samorządowych. Ja jestem kandydatką do samorządu w jednej z dzielnic w Thurrock.

PE: Czy na przestrzeni ostatnich lat da się zauważyć, że coraz więcej Polaków startuje w wyborach lokalnych w UK? A może ich liczba maleje? Z czego to wynika?

EV: Trudno powiedzieć, ponieważ nigdy nie były utrzymywane dane na ten temat. W ostatnim roku możemy zaobserwować znacznie większe zainteresowanie i aktywność polityczną Polaków w UK, co jest bardzo pozytywne. Można by wymienić na palcach jednej ręki radnych z polskimi korzeniami. Nie słyszałam jeszcze o żadnym Polaku lub Polce, którzy tu wyemigrowali i zostali radnymi. Ale może się mylę i gdzieś jakiś radny lub radna się chowa (śmiech). Mam nadzieję, że to zmienię.

Myślę jednak, że to się powoli zmienia, szczególnie dzięki różnym inicjatywom skierowanym w stronę mobilizacji i świadomości politycznej Polaków na wyspach. Szczególnie akcje, które informują Polaków o obecnej sytuacji społeczno-politycznej są bardzo ważne w budowaniu naszej wiedzy i świadomości, która zachęca do działania. Dużo zawdzięczamy polskim mediom, które są w większości bezstronne i obiektywne – w przeciwności do większości mediów brytyjskich,  które w większości są stronnicze i mają swoje własne cele w manipulowaniu opinii publicznej i ukazywaniu imigracji w negatywnym świetle.

Wiem, że obecnie startuje około 10 polskich kandydatów do rad miast na terenie UK. To jest bardzo duży progres, który wskazuje na to, że kampanie mobilizujące i informujące Polaków o życiu politycznym są efektywne. Wcale mnie to nie dziwi – Polacy są bardzo ambitni i jak się tu zadomowią, szukają sposobności na osiągnięcie więcej. Mam nadzieję, że więcej nas wyjdzie ze swojej skorupy i uczyni ten kraj swoim domem (bez względu na to, czy chwilowym czy na zawsze, to już zależy od wyboru) – takim prawdziwym domem, w którym my decydujemy o swojej przyszłości.

PE: Dlaczego startuje pani w wyborach lokalnych? Co chce pani w nich i przez nie osiągnąć?

EV: Ja jestem aktywna społecznie przez wiele lat. Zrobiłam bardzo dużo dla ludzi, zarówno na szczeblu lokalnym jak i krajowym, osiągnęłam sukcesy oraz pozytywne zmiany społeczne. Chcę zrobić i osiągnąć więcej zmian, dlatego jest to naturalne, że weszłam w lokalną politykę. Nie chcę być tylko obserwatorem – chcę być tym, który wprowadza zmiany. Lubię brać na siebie odpowiedzialność społeczną zamiast zostawiać ją dla innych. Tylko w ten sposób wiem, że różne rzeczy są zrobione w najlepszy możliwy sposób.

Mam bardzo duże doświadczenie zarówno w bezpośredniej pomocy ludziom i rodzinom w ich problemach, a także w ratowaniu od cięć oraz rozwijaniu lokalnych usług. To jest właśnie to doświadczenie i sukcesy w osiąganiu rozwiązań, które czynią mnie bardzo silnym kandydatem. Jestem też aktywistką, osobą, która robi i osiąga rzeczy, zamiast tylko mówić; byłabym bardzo silnym głosem w radzie miasta wstawiającym się za lokalnymi mieszkańcami.

Jest jeszcze coś bardzo ważnego, co spowodowało, że wyszłam ze swojej skorupy – obecna niesprawiedliwa polityka rządu koalicyjnego, dyskryminacja migrantów, cięcia budżetowe dla ideologicznych powodów oraz ustawy wymierzone w najbardziej narażone grupy społeczne, takie jak osoby starsze, chore, niepełnosprawne, rodziny z dziećmi, pracownicy, migranci. Poprzez moją pracę społeczną obserwuję bezpośrednie negatywne – i czasami tragiczne – skutki polityki rządowej na życie ludzi i rodzin i wiem, że jedyną drogą zwalczania tego jest poprzez spowodowanie zmian przez nas samych. Z moim doświadczeniem w pracy społecznej i kampaniach na rzecz różnych grup społecznych, wiem, że będę tym silnym głosem dla lokalnej społeczności. A to jest właśnie to, co Thurrock potrzebuje – uchronić przed zamknięciem podstawowych lokalnych usług publicznych, takich jak szkoły, biblioteki, oświetlenie ulic, opieka dla osób starszych i chorych, utrzymywanie niskiego podatku miejskiego, które są zagrożone z powodu 30 milionów cięć budżetowych dla Thurrock z rządu centralnego.

Z tych powodów jest to oczywiste, że kandyduję z ramienia Partii Pracy (Labour). To partia Labour wprowadziła darmową opiekę zdrowotną NHS dla wszystkich, pomoc dla rodzin, taka jak darmowe godziny przedszkolne oraz centra dziecka Sure Start, ochronę praw pracowniczych, na przykład minimalną stawkę za pracę oraz ochronę praw matek. To są osiągnięcia, z których jestem dumna i które odzwierciedlają moje własne wartości. Oczywiście, są jeszcze dodatkowe powody, dla których startuje z ramienia Labour jako Polka: w przeciwieństwie do innych partii politycznych, Labour nie chce odebrać nam praw z powodu tego, że jesteśmy migrantami; Partia Pracy planuje chronić nas dodatkowo przed eksploatacją w pracy oraz jest to partia pro-europejska, która silnie opowiada się za członkostwem Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, co jest w naszym interesie.

Ale przede wszystkim kandyduje, ponieważ wierzę, ze ja mogę wprowadzić pozytywne i potrzebne zmiany – już to zrobiłam w wielu przypadkach. Wybory oraz obecny klimat polityczny są trudne i są wyzwaniem, co tylko aktywizuje mnie do działania – stawiam czoła wyzwaniu.

PE: Jak ocenia pani swoje szanse w tych wyborach?

EV: Uważam oraz widzę, że mam realne szanse wygrania wyborów. Szczerze mówiąc, im więcej przeprowadzam kampanii i im więcej rozmawiam z moimi wyborcami, tym bardziej czuję realną szansę wygrania, co tylko zachęca mnie do cięższej pracy na rzecz lokalnej społeczności. Chodzę i pukam w drzwi domów wyborców – do czasu w ten sposób porozmawiam z wyborcami z każdej ulicy w mojej dzielnicy. Bardzo lubię to robić – wręcz kocham to. Rozmawiałam już z setkami osób. Daje mi to dobry obraz, z jakimi problemami zmierzają się lokalni mieszkańcy oraz czego oczekują od swojego radnego oraz od polityków ogólnie. Jest to wielka radość, obserwować pozytywne zmiany w czyimś życiu dzięki naszym akcjom i jest to najlepsza nagroda dla mnie.

Niektórzy Polacy pytają się mnie czy jestem akceptowaną kandydatką jako migrantka. Muszę przyznać, że jestem jak najbardziej mile widziana. Myślę, że naprawdę to nie ma znaczenia dla ludzi i jeśli robisz coś dla nich, pracujesz ciężko dla nich oraz masz naprawdę coś do zaoferowania, ludzie w Ciebie wierzą. Czasami jest to dla mnie korzystne, że jestem Polką. Na przykład, byłam wdzięczna, kiedy jedna pani powiedziała, że to bardzo dobrze, że jestem Polką, bo jak zostanę radną, da to możliwość liczebnej lokalnej polskiej społeczności zwrócić się do kogoś w ich własnym języku. Potrafię też zaangażować się w rozmowę z wyborcami o imigracji, ponieważ mam bardzo duże doświadczenie w tej dziedzinie, a przede wszystkim mogę pokazać, że potrafię zrobić bardzo pozytywne rzeczy lokalnie, żeby zintegrować migrantów z lokalną społecznością. To naprawdę powoduje podziw u wyborców i jest czymś, czego nie mogą oni otrzymać od innych kandydatów.

Także myślę, że bycie migrantem może być korzystne ponieważ ja mam do zaoferowania dużo więcej niż inni kandydaci. Lubię, kiedy lokalni mieszkańcy wykazują zainteresowanie i zadają pytania, na przykład skąd jestem itp. To pozwala nawiązać dobrą rozmowę. Jedną z ciekawszych rozmów, jakie ostatnio przeprowadziłam, była z 84-letnią panią, która całe życie głosowała na Konserwatystów i nigdy w życiu nie pominęła żadnych wyborów. Po rozmowie ze mną powiedziała, że tym razem zagłosuje na mnie – ze względu na mnie. To jest właśnie to, co chcę dać lokalnym mieszkańcom – wiarę we mnie. Ludzie są naprawdę apatycznie nastawieni wobec polityki i polityków  i ja chcę to zmienić i dać im tę wiarę.

Także, naprawdę myślę, że mam realne szanse wygrania i kandyduję po to, aby wygrać. Jestem byłą trzykrotną mistrzynią Polski juniorek w szachach i od ósmego roku życia trenowałam po to, aby wygrywać. Szczerze współczuję jakiemukolwiek swojemu rywalowi! (śmiech)

PE: Polacy na Wyspach masowo ruszą do urn w nadchodzących wyborach lokalnych?

EV: Myślę, że na pewno nie pójdą głosować masowo. Polacy do tej pory byli pasywni, nie zainteresowani i nie zaangażowani w politykę, i takie zmiany zajmują lata. Ale tak jak już wspomniałam, mam nadzieję, że obecne inicjatywy mobilizujące nas do głosowania zaowocują i przynajmniej większość z nas będzie głosować. Już możemy zaobserwować pozytywne zmiany – tak jak mówiłam, więcej polskich kandydatów, więcej dyskusji oraz informacji w polskich mediach – to wszystko jest pozytywne. Mam nadzieję, że ten trend będzie kontynuowany po tegorocznych wyborach. Jest to bardzo ważne dla Polaków, aby głosowali zarówno teraz jak i w przyszłości.

PE: Co musiałoby się zmienić, żeby wszyscy Polacy mieszkający na Wyspach poszli jak jeden mąż do wyborów lokalnych?

EV: Nie sądzę, żeby jeszcze coś musiało się zmienić. My już teraz obserwujemy czasy, w których polityka brytyjska osiągnęła swój najniższy punkt. Rośnie zagrożenie UKIP-em (Partią Niepodległości Zjednoczonego Królestwa), skrajnie prawicową partią, która chce wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej oraz używa niebezpiecznej, silnej anty-imigracyjnej propagandy. Obecny rząd koalicyjny wprowadził jedne z największych cięć budżetowych w historii, które uderzają bezpośrednio w polskie rodziny – co jeszcze musi się zmienić, żeby Polacy otworzyli oczy i wzięli odpowiedzialność za swoją własną przyszłość?

PE: Czy polscy imigranci w UK są coraz bardziej świadomi tego, że oddany przez nich głos w wyborach lokalnych w realny sposób może wpłynąć na ich sytuacje życiową na imigracji?

EV: Jak wspomniałam, mam nadzieję, że obecne kampanie skierowane do polskich wyborców zadziałają. Sama osobiście zauważyłam wzmożone zainteresowanie i aktywność polityczną Polaków. Na przykład, zawsze bardzo się cieszę, gdy wcześniej bierne politycznie grupy, na przykład, niepracujące mamy, są żywo zainteresowane polityką i sprawami bieżącymi i mówią, że będą głosować. Mam nadzieję, że ten trend będzie kontynuowany po wyborach. Media społeczne, takie jak Facebook czy Twitter na pewno pomagają w rozprzestrzenianiu informacji.

PE: Jak polscy imigranci angażują się w sprawy lokalnej społeczności? I czy w ogóle to robią? Jakie obszary najbardziej ich interesują?

EV: Z mojego doświadczenia zaobserwowałam, że Polacy są głównie zainteresowani aktywnościami nastawionymi lokalnie na Polaków tylko. Szkoda, ponieważ potrzebujemy, aby Polacy brali aktywny udział we wszystkich dziedzinach życia oraz w ukształtowanych już strukturach społecznych – tylko w ten sposób nasz głos będzie się liczył i będziemy w stanie kształtować rzeczywistość.

PE: W ostatnim czasie da się zaobserwować nasilenie antypolskich nastrojów w UK. Jak ta niechęć niektórych brytyjskich polityków w stosunku do polskich imigrantów wpłynie na frekwencję wyborczą wśród Polaków w najbliższych wyborach lokalnych?

EV: Myślę, że te rządowe negatywne działania w stosunku do nas są głównym powodem, dla którego Polacy stali się bardziej świadomi i aktywni politycznie. Myślę, że ta anty-imigracyjna retoryka rządu podziała na odwrót niż rządowe plany – głosy nie tylko Polaków, ale wszystkich migrantów, dramatycznie wzrosną tego maja i oczywiście nie będą to głosy na te partie, które nas dyskryminują. Co jest pozytywnym aspektem w całej tej sytuacji, która pozytywna nie jest. Jeśli migranci są traktowani jako ofiary, na których winę można zrzucić za błędne rządowe decyzje, to nie jest niczym dziwnym, że oni protestują przeciwko temu poprzez głosowanie. Użycie naszego głosu wyborczego jest jedną z naszych najsilniejszych broni i rządy wielu krajów się o tym przekonały. Miejmy nadzieję, że to się stanie tym razem i że pokażemy politykom, że oskarżanie migrantów za błędną politykę rządu oraz za kryzys ekonomiczny nie ma miejsca w dzisiejszym świecie.

author-avatar

Przeczytaj również

W parku w Londynie znaleziono psa z odciętym łbem i kończynamiW parku w Londynie znaleziono psa z odciętym łbem i kończynamiLaburzyści chcą znacjonalizować kolej. By było taniejLaburzyści chcą znacjonalizować kolej. By było taniejZwiększony ruch na drogach i lotniskach – początek majowych wakacji zbiega się z KoningsdagZwiększony ruch na drogach i lotniskach – początek majowych wakacji zbiega się z KoningsdagJako 14-latka torturowała i zabiła starszą kobietę. Teraz wyszła z więzieniaJako 14-latka torturowała i zabiła starszą kobietę. Teraz wyszła z więzieniaPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiSzef Ryanaira „z radością” zajmie się deportacjami do RwandySzef Ryanaira „z radością” zajmie się deportacjami do Rwandy
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj