Życie w UK
Skandal w szeregach Liberalnych Demokratów: partia ukrywa źródła finansowania
Dziennikarze „The Telegraph” przeprowadzili prowokację, w wyniku której okazało się, że przedstawiciele najwyższych szczebli decyzyjnych partii szczodre dotacje przyjmowali chętnie, ale za wszelką cenę chcieli uniknąć wpisania tego faktu do oficjalnego rejestru.
Reporterowi „The Telegraph” udało się skontaktować z bliskim współpracownikiem Nicka Clegga – Ibrahimem Taguri. Podszywając się pod bogatego businessmana, reporter przekonywał, że zarówno on, jak i osoby z jego kręgów, są gotowe hojnie wesprzeć partię przed wyborami. Taguri był tym faktem oczywiście zachwycony, jednak zasugerował zastosowanie pewnych, wątpliwych z punktu widzenia prawa, procedur.
Każda dotacja przekazana na rzecz partii politycznej w UK, której wysokość przekracza 7,5 tys. funtów musi zostać odnotowana w oficjalnym rejestrze. Taguri zachęcał więc „businessmana” aby ten dokonywał większych przelewów za pomocą pośredników, tak aby uniknąć zgłaszania dużych sum do komisji wyborczej.
Kiedy na konto partii wpłynęły pierwsze pieniądze, reportera gazety zaczęto zapraszać na spotkania z członkami kierownictwa partii, a nawet liderem – Nickiem Cleggiem.
Zdaniem autorów tekstu, który okazał się w dzisiejszym wydaniu „The Telegraph”, Liberalni Demokraci dokładali wszelkich starań, aby zataić źródła dochodów i w miarę upływu czasu dzielącego ich od wyborów, działali coraz bardziej desperacko.
Poprzednią kampanię sfinansował niemal w całości Michel Brown. Przedsiębiorca przekazał na poczet partii 2,4 miliona funtów. Niedługo potem został jednak skazany za malwersacje finansowe.
W wyniku toczącego się wobec niego wewnątrzpartyjnego dochodzenia Ibrahim Taguri zawiesił swoją kandydaturę w nadchodzących wyborach.