Praca i finanse
KRYZYS w brytyjskim handlu – tak źle nie było od 24 lat! Co to oznacza dla Polaków w UK?
Jak wynika z oficjalnych danych przedstawionych przez British Retail Consortium (BRC) sprzedaż detaliczna na terenie Wielkiej Brytanii w 2019 roku spadła o 0.1 procenta. To pierwsza taka sytuacja do… 1995 roku! Co to oznacza dla Polaków na Wyspach?
Wydawałoby się, że spadek o zaledwie jedną dziesiątą procenta nie jest sytuacją alarmującą – nic bardziej mylnego! Wystarczy spojrzeć na wyniki z zeszłego roku – w 2018 roku sprzedaż detaliczna wzrosła o 1,2 proc. w stosunku do 2017 roku – w tym kontekście ten spadek jest o wiele bardziej spektakularny i ma duży wpływ na sytuacją ekonomiczną kraju. Co więcej, najgorzej było w listopadzie i grudniu, a więc w tym okresie, w którym na Wyspach powinno się wydawać w sklepach najwięcej w związku ze świętami Bożego Narodzenia i akcjami pod szyldem "Black Friday". Sprzedaż w ciągu tych dwóch miesięcy była niższa o 0,9 proc. w porównaniu z analogicznym okresem w 2018 roku.
Przeczytaj też: Izba Gmin przegłosowała ostateczną wersję umowy brexitowej Borisa Johnsona. Teraz wszystko w rękach Izby Lordów
Co jest przyczyną take kiepskiej kondycji retailu w UK? "Wielka Brytania dwukrotnie stanęła w obliczu brexitu bez porozumienia, a także wobec niestabilności politycznej, która zakończyła się grudniowymi wyborami parlamentarnymi, co jeszcze bardziej osłabiło popyt w okresie świątecznym. Sprzedawcy detaliczni również stanęli w obliczu wyzwań, ponieważ konsumenci dokonując zakupów w okresie świątecznym, stali się zarówno bardziej ostrożni, jak i bardziej sumienni" – skomentowała te dane szefowa BRC Helen Dickinson, przytaczana w depeszy PAP`u.
Warto jednak w tym miejscy dodać, że BRC powołuje się wyłącznie na dane dotyczące sprzedaży w tradycyjnym, analogowym stylu i uwzględnia tylko niektórych transakcji online. W swoich danych nie zlicza wyników osiąganych przez firmy, które prowadzą handel wyłączenie w internecie, zatem nie uwzględnia pieniędzy wydanych choćby przez klientów Amazona. Nie jest żadną tajemnicą, że segment e-commerce rośnie w siłę. Coraz częściej decyduje się na zakupy za pomocą jednego kliknięcia, niż pójście do sklepu, ale Dickinson uważa, że te braki w żaden sposób nie zmieniają obrazu sytuacji rynku.
Polecane: Zakupy w polskim Lidlu kontra zakupy w brytyjskim Lidlu – GDZIE jest drożej?
Co to oznacza dla Polaków na Wyspach? Dla tych, którzy są zatrudnieni w tym sektorze – na przykład pracują jako sprzedawcy – nic dobrego. Tacy giganci, jak Mothercare, Bonmarche czy Links of London w praktyce ogłosiły bankructwo. Sytuacja Tesco jest fatalna, a HMV czy Debenhams likwidują niektóre sklepy i zwalniają pracowników. W zasadzie nic nie wskazuje na to, żeby w niedalekim czasie sytuacja miała się zmienić.
A Brexit za pasem…