Życie w UK
Życie w niewoli społeczności internetowej
7:00 rano. Ze snu budzi komórka. Budzik leży dawno zapomniany w szafie. Potem kilka sms-ów na dobry początek dnia. Przed wyjściem z domu nie zaszkodzi też sprawdzić maili. Szybki rzut oka na Naszą Klasę. Nie można też zapomnieć o Facebooku.
Internet: Globalne uzależnienie >>
Uwaga, komputer to choroba! >>
Komórka zostawiona w domu czy brak dostępu do internetu urastają dziś do rangi klęski żywiołowej. Ponad połowa Brytyjczyków uważa, że brak dostępu do sieci w domu jest gorszy niż odcięcie dopływu wody, gazu czy prądu. Brudni, zmarznięci i głodni, ale najważniejsze, że dostępni online. Jakby tego było mało, Mobile Data Association donosi, że mieszkańcy Anglii wysyłają tygodniowo ponad billion SMS-ów. Polacy mieszkający na Wyspach siłą rzeczy przejmują nawyki miejscowych. Jakoś przecież trzeba kontaktować się z rodziną i znajomymi w Polsce. Jeszcze kilka lat temu nowo przybyły do Anglii Polak rozpoznanie terenu rozpoczynał od zlokalizowania budynku poczty. Potem z utęsknieniem wypatrywał pojawienia się listonosza. – Pamiętam, że częściej się kontaktowałam z bliskimi zaraz po przyjeździe. To był 2000 rok – wspomina Anna Gloc, od dziewięciu lat w Londynie. – Listy się pisało. No i kartki na urodziny, imieniny. A później już coraz rzadziej. To nie było już takie potrzebne – dodaje. Teraz pisanie tradycyjnych listów na papierze, w kopercie z naklejonym znaczkiem trąci myszką. Nikt nie ma czasu na wyprawy po znaczek, ani cierpliwości na czekanie na doręczenie przesyłki.
Ania Lambryczak / Fot. GETTY IMAGES
Więcej w papierowym wydaniu Polish Express