Życie w UK

Żonglerka matki Polki

– Kasiu pospiesz się z jedzeniem. Spóźnimy się do szkoły. Przed wyjściem rzut oka w kalendarz. 10:00 – prezentacja dla Niemców. 14:00 – karate. – Kasiu masz strój w plecaku? Zrobić zakupy. 15:00 spotkanie z klientem –potrwa z dwie godziny. 17:00 pływalnia. Kto zawiezie Kaśkę? Brzmi jak szaleństwo, ale tak właśnie wygląda zwykły dzień pracującej mamy na Wyspach i w Polsce.

Żonglerka matki Polki

Wpid 1257939032

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

Gdzie jest moja mama?! >>

Zanim jednak mama zacznie uprawiać żonglerkę czasem, najpierw musi… znaleźć pracę. A to jak wiadomo do łatwych zadań nie należy. Dziecko działa jak straszak na potencjalnych pracodawców. Bo kto się nim zajmie podczas wakacji szkolnych czy jak zachoruje, a w firmie będą gonić terminy i niedokończone projekty. – Za każdym razem pytali się czy mam dziecko. Co z nim zrobię jak będzie chore. To są takie standardowe pytania – mówi Anna Osiewicz, mama 8-letniej Karinki, mieszkająca i pracująca w Polsce. W Anglii takie pytanie, co prawda nie padnie, ale nie oznacza to, że nie przemknie ono przez myśl pracodawcy.

Babcia przypilnuje
Mamom mieszkającym w Polsce w walce o pracę pomaga posiadanie…krewnych. Gdyby nie oni nie jedna umowa o pracę nie zostałaby podpisana. – Nigdy nie spotkałam się ze zdecydowanym sprzeciwem ze strony przyszłego pracodawcy, z tego powodu, że mam dziecko. Może dlatego, że mówiłam, że mieszka z nami babcia i w razie czego, to ona się zaopiekuje – stwierdza Anna. Armia teściowych, babć, dziadków i cioć pomaga rodzicom w Polsce w wychowywaniu dzieci. Korzystanie z ich pomocy jest tam na porządku dziennym. – Jak byłam na wychowawczym to nie szukałam przedszkola. Nie chciałam syna dawać do żłobka. A jak trochę podrósł to zaczęłam rozglądać się za przedszkolem. Kończył mi się też płatny wychowawczy i chciałam iść do pracy – mówi Marlena Wosiewicz, mieszkająca w Polsce, matka Bartka (2 lata) i Dagmary (9 lat). Załatwienie przedszkola w Polsce, jak sama przyznaje, też stanowi problem. W pierwszej kolejności przyjmowane są dzieci samotnych matek i te, które mają rodzeństwo w danym przedszkolu. Reszta musi liczyć na łut szczęścia i uzbroić się w cierpliwość. – Na miejsce w przedszkolu czekaliśmy miesiąc. W marcu składa się wnioski. We wrześniu się okazało, że go nie przyjęto, ale powiedzieli, że może jakieś dziecko zrezygnuje. Byłam dwa razy się pytać. I w sumie to miejsce sobie wychodziłam. Płacę 150 złotych plus stawka żywieniowa 5 złotych na dzień – dodaje Marlena. Umieszczenie dziecka w przedszkolu czy w szkole nie rozwiązuje jednak wszystkich problemów. Malucha trzeba jeszcze stamtąd odebrać a to już stanowi nie lada wyczyn. Placówki te zamykane są zwykle o 17:00, kiedy to rodzice w najlepsze toczą boje w pracy. Wtedy do akcji wkraczają krewni. – Właśnie zaczęłam nową pracę. W zeszłym tygodniu akurat się zdarzyło, że oboje z mężem szliśmy na zmianę popołudniową. Moi rodzice i teściowie odbierali wtedy dzieci no i zajmowali się nimi. O 19 ich zmieniałam – mówi Marlena.

Licz na siebie
Na Wyspach, z powodu tysięcy dzielących kilometrów, rodzina nie pomoże w wychowaniu dziecka. Krewni z Polski przybywają na ratunek tylko w sytuacjach awaryjnych. – Kiedy skończył mi się macierzyński przyjechał mój tata i był ze mną jakieś trzy miesiące – mówi Zofia Schmicer, mama 9-letniego Alka, mieszkająca i pracująca od 19 lat w Anglii. – Ja wtedy poszłam do pracy i on się opiekował Alkiem. Sytuacja nie mogła się ciągnąć, bo tata musiał wrócić. Później ściągnęłam tutaj kuzyna i on był ze mną pół roku – dodaje. Pomoc z Polski nie trwa jednak wiecznie. Po paru miesiącach wracają do kraju, a pracujące mamy są zdane na własne siły. – Mam siostrę tutaj. Często też pomaga mi sąsiadka i znajomi – mówi Żaneta Kwiecińska-Rybak, mieszkająca w Londynie, mama 6-letniej Natalii. Z pomocy koleżanek i dorosłej córki mieszkającej w Londynie korzysta też Zofia. Chociaż jak przyznaje czasem trudno jest znaleźć chętnych do opieki. – Nie mam synka z kim zostawić, jak jest chory czy ma wakacje. Ale odpukać w niemalowane drewno Alek nie chorował często – mówi Zofia. Największym koszmarem dla rodziców wychowujących dzieci w Anglii są wakacje. Rzadko, która mama ma tyle urlopu. – Jak w ciągu roku to są tzw. half term clubs organizowane w szkołach, a w wakacje, to niestety musi spędzać z rodziną, albo zawożę go do Polski, albo córki się zajmują. Wymieniałyśmy się też z koleżankami, które są tutaj i pracują. Raz jedna wzięła wolny dzień, raz ja – wyznaje Zofia. Tak popularne wśród Polaków zostawianie dziecka pod opieką znajomych przez okres dłuższy niż dwie godziny może skończyć się jednak pobytem za kratkami. W świetle angielskiego prawa opiekun dziecka musi posiadać odpowiednie licencje. Z tego obowiązku są jedynie zwolnieni rodzice i dziadkowie. I tak do 13 roku życia dziecka. Na Wyspach pozostawienie 12-latka samego w domu może narazić rodzica na bliższą znajomość ze służbami socjalnymi.

Na pół etatu w Anglii
Wychowanie dzieci nie sprzyja karierze zawodowej. Praca na cały etat na Wyspach, bez całodniowej opiekunki wydaje się prawie niemożliwa. Najdłuższe godziny pracy w Europie i biurowe godziny od 9 do 18 nie dają zbyt wielkiego pola do manewru. Jeśli dodać do tego dwie godziny na dojazd to okazuje się, że dzieckiem nie ma, kiedy się zająć. Wiele kobiet decyduje się na pracę w niepełnym wymiarze godzin. W Anglii w 2008 roku aż 38 % pracowało na pół etatu. – Stwierdziłam, że w sytuacji, kiedy ja nie mogę się za bardzo dogadać z nianiami i nie mogę znaleźć kogoś tak odpowiedniego będzie to najlepsze rozwiązanie. Strona finansowa też wzięła górę. Ja za mało zarabiałam, żeby więcej płacić opiekunkom. Wtedy zrezygnowałam z pracy na cały etat – mówi mama 9-letniego Maxa. Angielscy pracodawcy są bardziej elastyczni od polskich czy to w godzinach pracy, czy w ustalaniu zmian. Dużą popularnością cieszą się tzw. flexible working hours. Kiedy to wystarczy dogadać się z przełożonym i wtedy można na przykład przyjść jednego dnia później do pracy czy skończyć wcześniej. W Anglii nie ma też problemu ze znalezieniem pracy zmianowej.

Anna Lambryczak

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

Gdzie jest moja mama?! >>

author-avatar

Przeczytaj również

Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UK
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj