Życie w UK
Znowu gorąco w Calais – akcja demonstracyjna zamieniła się w zamieszki
Znamy bilans weekendowych zamieszek w Calais. Demonstracja imigrantów, którzy chcą przedostać się do UK, zamieniła się w wielką bijatykę z francuskimi służbami porządkowymi.
W rozruchach brało udział około 200 migrantów i około 50 osób wspierających ich postulaty. Protest wymierzony był w warunki panujące w obozie dla uchodźców, czyli tzw. dżungli. Dodajmy, że funkcjonuje on nielegalnie, podobnie zresztą jak i sam protest – prefektura Pas-de-Calais nie wydała pozwolenia na demonstrację, która miała przemaszerować przez Calais.
Imigranci z obozu w Calais atakują brytyjskich kierowców ciężarówek
Z powodu decyzji lokalnych władz na drodze manifestujących stanęła odpowiednio uzbrojona policja. Jak można się łatwo domyślić doszło do starcia. W stronę mundurowych poleciały kamienie, na które odpowiedziano strzałami z armatki wodnej i użyto gazu łzawiącego. W sumie trzech policjantów zostało rannych.
Według francuskiej agencji AFP policji udało się zatrzymać "posiłki" z Paryża, które miały wesprzeć protestujących. W sobotę około 40 kilometrów od Calais zatrzymano cztery autobusy. Według prefektury jechało nimi około 200 "ultralewicowych bojowników i stołeczni migranci" oraz kandydat skrajnej lewicy w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
W Calais dojdzie do rozlewu krwi? Imigranci nie powstrzymają się już przed niczym…
Jak widać francuskim władzom udało się uniknąć zamieszek na większą skalę, ale problem uchodźców koczujących w pobliżu Calais wciąż pozostaje nierozwiązany. W "dżungli" wciąż mieszka (w zależności od rachunków) od 7 do 10 tysięcy migrantów. Na nic zdały się dekrety "likwidujące" obozowisko, bo ludzie po prostu tam zostali. Francjo, co dalej?