Styl życia
Zmierzch katalońskiej potęgi
W półfinale Ligi Mistrzów z Tito Vilanovą na ławce, z Leo Messim obecna na boisku tylko ciałem Barca poniosła chyba najbardziej bolesną klęskę w swojej nowoczesnej historii.
Dyskusje o tym, że doczekaliśmy zmierzchu katalońskiej potęgi znowu odżyły. Znamienny jest fakt, że Bayern Monachium znalazł sposób na najwspanialszą drużynę XXI. Choć „Blaugrana” grała swoje – czyli tiki-taką, wymieniając niezliczoną liczbę podań, to nie potrafił przebić się przez niemiecki mur. A piłkarze Juppa Heynckesa, jak wytrawny bokser, najpierw dali się swojemu rywalowi wyszumieć, a potem wyprowadzali nokautujące ciosy. Aż cztery. Thomas Mueller (25. minuta), Mario Gomez (49, 82), Arjen Robben (73) – to kaci Barcy. I na nic zdadzą się protesty hiszpańskich kibiców, którzy odpowiedzialność za porażkę zwalają na sędziów, którzy mieli uznać dwie zdobyte w sposób nieprawidłowy bramki dla Niemców. Rewanż na Camp Nou wydaje się tylko formalnością…