Życie w UK

Zibi nie jest idiotą!

Na piłkarskim dworze zaszły spore zmiany. Kresu dobiegła kadencja prezesa Grzegorza Laty. Pałacowy przewrót miał miejsce podczas walnego zgromadzenia wyborczego futbolowej centrali. Drogą elekcji możni krajowej piłki osadzili na tronie Zbigniewa Bońka.

Zibi nie jest idiotą!

Zatem u steru Polskiego Związku Piłki Nożnej znów zajął miejsce były legendarny reprezentant kraju. Grzegorz Lato przed laty błyszczał na piłkarskich boiskach, wprost ośmieszał rywali. Niestety, na piłkarskich salonach nie poruszał się już z taką gracją. Słoń w składzie porcelany – to chyba najlepsze skojarzenie, jakie przychodzi na myśl.

Umarł król, niech żyje król – chciałoby się krzyknąć słowami średniowiecznego marszałka francuskiego królewskiego dworu. Czy jednak są aż takie powody do radości? Regionalni działacze piłkarscy zwani baronami, mają z pewnością powody do zadowolenia.

Nie dziwota, bo oni z reguły nie wiedzieć czemu mają powody do zadowolenia, a właściwie do samozadowolenia. Pikujący w dół poziom rozgrywek ligowych, nieporadność narodowej jedenastki czy też inne afery w żadnym wypadku nie są w stanie zmącić ich dobrego samopoczucia. Ale wróćmy do osoby nowego szefa.

Obiecanki, czyli wyborcza kiełbasa

Boniek absolutnie nie potrzebuje przewodnika po gabinetach piłkarskiej centrali. Przed dziesięcioma laty, za kadencji Michała Listkiewicza powierzono mu już funkcję wiceprezesa. Niczym specjalnym się wówczas nie wyróżnił, podobnie zresztą jak w roli selekcjonera reprezentacji. Za to w roli celebryty, wdzięcząc się do telewizyjnych kamer, czuje się jak ryba w wodzie.

Słowem – zagłaskany pod włos pieszczoch mediów. Swoje PR-owskie talenty do bólu wykorzystał podczas wyborów, przechodząc przez nie niczym burza. Nie sposób odmówić mu talentów godnych wytrawnego polityka. Podczas kampanii wyborczej naobiecywać ile wlezie, a potem chyłkiem wycofać się ze swych deklaracji.

„Zibi” nie zdążył jeszcze wygodnie rozeprzeć się na prezesowskim stolcu, a już znalazł się w centrum zainteresowania mediów. Przed elekcją, łasząc się do futbolowych baronów zapowiedział wszem i wobec, że jeśli powierzona mu zostanie funkcja prezesa, to zrezygnuje z wszelkich apanaży przypisanych tejże funkcji.

W przeciwieństwie do swojego poprzednika, który co miesiąc inkasował pensyjkę w wysokości – bagatela! – 50 tysięcy złotych. Boniek za wszelką cenę starał się przekonać wszystkich, że kwestie finansowe w żadnym wypadku nie mają dla niego pierwszorzędnego znaczenia. No tak rwie się do wyciągania z mielizny piłkarskiej nawy, że gotów jest dokonać tego za free.
 
Lepiej zarabiać

Minęły emocje związane wyborami i przyszła pora rozpocząć rządy. Znamy już pierwszą decyzję nowego szefa PZPN. Na wstępie swej kadencji nowy prezes dał wyraźny sygnał, że z uwagą będzie wsłuchiwał się w głosy dochodzące od „ludzi z terenu”.

– Ludzie przekonują mnie, że jeżeli zrezygnuję z pensji, będzie to źle wyglądało. Bo u nas pokutuje stereotyp, że jeżeli ktoś nie chce wynagrodzenia, to źle pracuje – wyznał bez ogródek nowy prezes PZPN za pośrednictwem „Przeglądu Sportowego”. Cóż, każdy pretekst wydaje się być dobry, by sięgnąć po „swoje”.

Pytanie brzmi: dlaczego Boniek nie raczył równie pilnie wsłuchać się w liczne głosy, które stanowczo domagają się, by wywiązał się ze swych przedwyborczych deklaracji? Odpowiedź jest banalnie prosta – jeśli chodzi „Zibiego” w żadnym wypadku nie mamy do czynienia z przykładem rozstania się ze zdrowym rozsądkiem. Trzeba być idiotą, by lekką rączką zrezygnować z tak wysokiego wynagrodzenia!

Nieważne za co, ale ile

Mało tego! Pojawiają się głosy, że owe 50 tysięcy to wcale nie jest kwota godna najbardziej eksponowanej posady w polskim futbolu. Według nieoficjalnych doniesień prezes Ekstraklasy S.A. zarabia 80 tysięcy złotych miesiąc w miesiąc.

Kwota ta jest wprost porażająca, zwłaszcza w zestawieniu z marną kondycją rozgrywek, w których gra idzie o ligowe punkty. Prezes może już też pochwalić się czeredką usłużnych klakierów, którzy zawsze gotowi są niczym Ordon stanąć na szańcach dowodzących jego racji. – Zakładam, że Boniek gruntownie zreformuje polski futbol, wykona kawał dobrej roboty.

Dlatego powinien dostawać godziwe wynagrodzenie, choć w tej chwili nie mam pojęcia, jak wysokie – na łamach „PS” podzielił się z nami swymi przemyśleniami Kazimierz Greń, jeden z pretorianów nowego szefa.

A co będzie jeśli za cztery lata, wzorem swojego poprzednika, Boniek w niesławie, chyłkiem będzie ewakuował się z prezesowskiego fotela? Nie chwalmy dnia przed zachodem słońca, a kasę wypłacajmy dopiero po wykonaniu powierzonego zadania. Taką kolej rzeczy zdaje się nakazywać zdrowy rozsądek. Ale ten w naszych czasach dokucza niczym pryszcz na czterech literach.   
 
   
  
Jerzy Kraśnicki

author-avatar

Przeczytaj również

Awantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiKursy budowlane w UK – jak zdobyć kartę CSCS?Kursy budowlane w UK – jak zdobyć kartę CSCS?AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasy
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj