Życie w UK

Ze Skibą warto rozmawiać!

Z liderem zespołu Big Cyc Krzysztofem Skibą – specjalnie dla Polish Express rozmawiają Ilona Korzeniowska i Joanna Szałasz.

Anja Orthodox: Niech każdy zajmie się swoim życiem >>

Anna Kerth: Trzeba żyć tam, gdzie czujemy się dobrze >>

Stałeś się dla wielu rockandrollowym sumieniem polskiego narodu. Jak się czujesz w tym ubranku? Zapraszają Cię do różnych programów publicystycznych, żebyś komentował polityczne fakty. Teksty Big Cyca obfitują w ironiczne komentarze do polskiej rzeczywistości. Coś zostało w Tobie z punka?
Przede wszystkim nie uważam siebie za rockowe sumienie narodu, ani za nierockowe też. Jak każdy młody i wrażliwy chłopiec patrzę po prostu krytycznym okiem na to, co się wokół mnie dzieje, a że wychodzą z tego czasem piosenki czy akcje happeningowe jest konsekwencją wybranej przeze mnie formy aktywności artystycznej. Nigdy nie byłem punkiem choć zdarzało mi się być radykalnym anarchistą. No cóż, można powiedzieć, że starzy anarchiści mieli sporo racji mówiąc, że władza demoralizuje nawet najbardziej szlachetnych… co widzimy przecież nie tylko w Polsce. 

Od początku obnażałeś absurdy rzeczywistości, ironizowałeś, wyśmiewałeś. A czy obecne czasy skłaniają nadal do śmiechu czy już bardziej do płaczu?
Do śmiechu i do płaczu jednocześnie skłaniają Polskie Koleje Państwowe, które podczas tegorocznej zimy poddały się bez walki. Poległy jak Werhmacht pod Stalingradem. To co się działo na kolei w czas śniegu i zawieruchy – to absurd rodem z opowiadań Mrożka. Polska się zmienia, ale PKP nie. Macie szczęście, że w Londynie jesteście od nich daleko.   

Kiedy Wasze teksty padały na podatniejszy grunt, bardziej przemawiały do odbiorców: na początku istnienia zespołu czy teraz? Pytam, bo zastanawiam się, czy nadal warto szokować swoim zachowaniem, by wskazywać na pewne zjawiska, skoro w dzisiejszej rzeczywistości na tyle przyzwyczailiśmy się do szoku i prowokacji stosowanych jako narzędzie kreowania się przez gwiazdy, celebrytów, że już to na nas nie działa?

Big Cyc jeśli szokował, to kryły się za tym zawsze szczere intencje zwrócenia uwagi na jakiś problem społeczny czy polityczny. Tymczasem dzisiaj szokuje się dla tandetnej reklamy. Jesteśmy ostatnim zespołem w Polsce, który nie powstał w wyniku castingu, który nie ma blond wokalistki z silikonowymi cyckami i który nie jest produktem jakiegoś kiczowatego konkursu w telewizji. Jesteśmy partyzantami rockowego śmiechu i uprawiamy tę działkę od ponad 23 lat. Nadal będziemy robić po prostu swoje, bez względu na to, czy słuchają nas trzy osoby czy sto tysięcy.

W czym zespołowi przeszkadza ojciec Rydzyk? A może jest przeciwnie – tak ciekawe osobistości polskiego życia publicznego są tylko wodą na młyn w rozwoju członków Big Cyca jako artystów?
Wpływ ojca Rydzyka na rozwój Big Cyca uważam za wielce przesadzony. Owszem jego wypowiedzi i postawa polityczna zainspirowała nas do napisania pewnej piosenki, która stała się hitem w Internecie i ściągnęło ją prawie 3 mln osób. Wykorzystaliśmy też jego barwną frazę „nie nazywajmy szambo perfumerią” z roku 2009 – w odniesieniu do działalności publicznej pani Marii Kaczyńskiej, żony prezydenta. Tytuł naszej 15. płyty wydanej dwa lata temu brzmiał „Szambo i perfumeria”. To było dosyć trafne określenie sytuacji politycznej w kraju. Chciałbym podkreślić, że ojciec Rydzyk nam absolutnie nie przeszkadza, ale pewnie my przeszkadzamy jemu.   
 

 

Dlaczego wolicie śpiewać o krzyżu i moherowych beretach, zamiast o np. o marce nowych nart premiera Tuska? Berety bardziej inspirują muzycznie?
Hola! Hola! Piosenki o krzyżu nigdy nie napisaliśmy. Nasz najnowszy numer, który polecam na YouTube pt. „Warto rozmawiać” jest o Janku Pospieszalskim propagandowym dziennikarzu znanym z manipulacji i stawiania wysoce kontrowersyjnych tez. Ten facet podsyca nienawiść w Polsce, udając obiektywnego obserwatora. Nasza piosenka musiała zrobić wrażenie, bo program mu zdjęto z anteny. A o Platformie, czyli Platfusach śpiewaliśmy  dosyć złośliwie w piosence „Szambo i perfumeria”. 

Planujecie nagrać płytę poświęconą tragedii smoleńskiej? Byli już tacy, którzy próbowali „wyśpiewać” swój ból po tej tragedii, teraz podobno powstaje film fabularny – a Wy nic? Naród polski czeka…
Mówiąc serio ta katastrofa nie wydaje mi się dobrym tematem na naszą piosenkę. Jeśli ktoś to czuje, to proszę bardzo. Obawiam się jednak, że tragedia w Smoleńsku obrasta narodowymi mitami i patriotycznym zadęciem, który może wydać z siebie raczej kiczowate półprodukty artystyczne.  W Internecie pewien facet sprzedaje makabryczne obrazy olejne poświęcone temu dramatowi. Jest to robione w poetyce „jeleń na rykowisku” i mniemam, że motywacją jest mamona, a nie prawdziwy ból czy smutek. 

Które z ostatnich wydarzeń w polskiej polityce i życiu społecznym najbardziej rozśmieszyły Krzysztofa Skibę?
Polityk PO Miro Drzewiecki zamieszany w aferę hazardową grając w USA w golfa powiedział dziennikarzowi, że Polska to dziki kraj. Oczywiście następnego dnia tę wypowiedź zacytowały wszystkie polskie media. Po powrocie do kraju Miro zarzekał się, że Polska nie jest jednak dzikim krajem. To ze starych historii, a z nowszych zabawne było to, że dla prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego, który przybył na obrady Szczytu Waimarskiego do Polski zabrakło… parasola. Nasz prezydent i Angela Merkel stali pod dużym parasolem trzymanym przez kogoś z ochrony, tymczasem prezydent Francji mókł na deszczu i miał niewyraźna minę. Komorowski i Merkel są wyżsi od Sarkozy’ego, więc dali mu szansę, by urósł na deszczu.          

A polski tak zwany showbiznes – śmieszy?
W polskim showbiznesie żądzą teraz plastikowe panienki w lateksach, które naśladują swe amerykańskie koleżanki w stylu Lady Gagi. My na szczęście zawsze byliśmy od tego z daleka, co nie znaczy, że nie znamy wielu z nich. Dziś wykonawcę sprzedaje się jak gumę do żucia czy worek ziemniaków. To jest towar do szybkiej konsumpcji jak hamburger czy frytki. Problem polega na tym, że jak ktoś nie ma osobowości, to choćby najlepiej go opakowali jest po jakimś czasie niestrawny.  

Czy zdarza Ci się spotykać w różnych okolicznościach osoby, którym tekstami piosenek czy wypowiedziami zalazłeś za skórę? Jeśli tak, to jak reagują podczas takiego „przypadkowego” spotkania – atakują czy raczej są speszeni?
Chyba przesadzasz… wpływ piosenek na prawdziwe życie jest przecież niewielki. Być może niektóre nasze piosenki denerwowały czy wkurzały jakiś ludzi, ale oni nie przychodzą na nasze koncerty, a często po prostu nie słuchają takiej muzyki. Zdarzyło się kilka razy, że jacyś nawiedzeni osobnicy namiętnie chcieli polemizować z radykalnym przesłaniem kilku naszych utworów, ale mieliśmy na to sposób. Zawsze takich osobników upijaliśmy i już po kilku głębszych stawali się naszymi wielkimi fanami.

Czy Skiba przez te ponad 20 lat złagodniał? Bo chyba ostatnio zdarza Ci się słyszeć od rozmówców, że myśleli, że jesteś bardziej agresywny?

Agresywny to ja byłem w stanie wojennym, gdy generał Jaruzelski zabrał nam wszystkim „Teleranek”. Ta agresja była czymś naturalnym, buntem przeciwko dyktaturze wojskowych. Teraz mamy w Polsce wiele agresji słownej, a ja odczuwam potrzebę lansowania postaw z nurtu „freedom, love and peace”. A być może prawda jest taka, że na stare lata zgłupiałem i złagodniałem. Czas i zdobyte doświadczenie uczą postaw wybaczających. Nie zamierzam nikomu skakać do oczu, co nie oznacza, że nie będę mówił o tym, co mi się nie podoba. 
 

 

Jak człowiek o duszy rockandrollowca odnajduje się w dziennikarskiej dyscyplinie? Co tydzień piszesz felietony, które mieszczą się w określonej ilości znaków. Łatwo pogodzić życie rockmana i felietonisty?
Felietony piszę od bardzo dawna. Już w latach 80. pisywałem podobne teksty do prasy podziemnej. Później przez wiele lat miałem felietony w różnych pismach. Od ponad ośmiu lat stale goszczę na łamach „Wprost”. Felieton to moja ulubiona forma wypowiedzi, bo łączy to co poważne, z tym co niepoważne. To szlachetna struktura literacka, w której pod płaszczykiem wygłupu przemyca się treści ważkie. Dzięki temu, że uprawiam różne dyscypliny zawodowe – nie mam czasu na nudę. 

Czy za kilka lat widzisz siebie, jakby niektórzy chcieli, bardziej poważnego: może w garniturze, może nie tak głośny?

Nikt, ale to absolutnie nikt nie chce Skiby superserio. Gdy raz taki byłem w pewnym programie telewizyjnym, to wszyscy mieli do mnie pretensje. Gdy wygrałem test historyczny w telewizji dotyczący II Wojny Światowej, a w teście tym na oczach milionów widzów brali udział bardzo znani politycy, dziennikarze i artyści… to wszyscy byli niezmiernie zaskoczeni, ale wówczas bycie poważnym choć na krótko przyniosło efekty. Powiem tak. Ja się uważam za człowieka, który jest superpoważny tylko, że jak już mówię coś na serio to… wszyscy się śmieją.    

Wracasz czasem myślami do swoich wywołujących lawinę komentarzy i często falę krytyki happeningów? Nie żałujesz którejś akcji? Pokazałeś pośladki Jerzemu Buzkowi, a teraz jest on przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Czy historia nie weryfikuje czasem Twoich inicjatyw, wystawiając im negatywną notę?
Premier Buzek był raczej słabym premierem, co nie oznacza, że jest złym przewodniczącym PE. To niesamowite jak po klęsce swojego ugrupowania (AWS), które nie weszło do parlamentu, szybko odbudował swoją pozycję. Życzę mu wszystkiego dobrego. Należy pamiętać o tym, że ja robiłem wiele happeningów z Pomarańczową Alternatywą w latach 80. O tych akcjach pisze się dziś książki i kręci filmy poważne dokumentalne, tymczasem wszyscy dziennikarze zawsze pytają o goły tyłek. W Anglii Elton John też pokazał tyłek podczas swojego urodzinowego koncertu, Iggy Pop ściągał gacie na co drugim koncercie, Ozzy Osbourne pokazał goła dupę nawet podczas koncertu w Polsce i to w tym samym katowickim Spodku co ja. Nikt z kronikarzy rocka nie wystawił im z tego tytułu negatywnej noty. Uznano to za naturalną ekspresję artystyczną. U nas goła dupa pokazana 12 lat temu wciąż jest czymś strasznym i niesamowitym. No cóż, nie wiem czy wiecie, ale mam naśladowców. Pewna znana aktorka wbrew intencji reżysera pokazała goły tyłek podczas premiery spektaklu w Warszawie. W mediach zawrzało, a aktorkę wywalono z teatru.     

Czy bycie takim „świrem” nie przeszkadzało nigdy Twojej rodzinie? Żona nie powiedziała nigdy „kochanie, teraz już przegiąłeś”? Synowie nigdy nie doświadczyli przykrości ze strony rówieśników?
Moja rodzina nie zwraca większej uwagi na to, co robię. Nie jestem dla nich świrem z telewizji tylko mężem i tatą. Nie ma nic gorszego niż artysta zamęczający własną twórczością najbliższych. Nie pomylę się wiele jeśli powiem, że moi synowie i żona kompletnie nie orientują się co akurat robię. Mają swoje sprawy. Żona jest przekonana, że występuję w operetce, a synowie, że jestem postacią z komiksu.

Czego można się spodziewać po Waszym londyńskim występie? Czym zaskoczycie polonijną publiczność?
Mogę zapewnić, że nie będzie ściągania gaci! Natomiast możecie spodziewać się powtórki z bombardowania Londynu. Zagramy tak, że metro londyńskie stanie, a lokatorzy Downing Street dostaną umysłowej biegunki. Zapraszam wszystkich na koncert, bo zabawa będzie jak lot w kosmos bez karty rowerowej. Howg!

Rozmawiały: Ilona Korzeniowska, Joanna Szałasz
 
Big Cyc + Czarno-Czarni – koncert
Sobota 26 marca, drzwi otwarte od godziny 19.00
O2 Shepherd\’s Bush Empire
Shepherds Bush Green
W12 8TT
Najbliższa stacja metra: Shepherd\’s Bush (Central Line) oraz Shepherd\’s Bush Market (Circle and Metropolitan Line)
Bilety: £23.00 w przedsprzedaży, £28.00 w dniu koncertu
Dostępne online www.ticketweb.co.uk oraz w polskich sklepach na terenie Londynu

Fot. Archiwum zespołu

Anja Orthodox: Niech każdy zajmie się swoim życiem >>

Anna Kerth: Trzeba żyć tam, gdzie czujemy się dobrze >>

Miałeś wypadek? Możesz dostać odszkodowanie >>

author-avatar

Przeczytaj również

Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciążyRynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Holenderski senat odrzuca podwyżkę płacy minimalnejHolenderski senat odrzuca podwyżkę płacy minimalnej
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj