Styl życia
Zbliżają się towarzyskie mecze z Islandią i Czechami. Bilety wyprzedane
Zwycięskiego składu się nie zmienia. W listopadowych meczach z Islandią i Czechami zagrają zawodnicy, którzy wywalczyli awans na Euro 2016. Czy Adam Nawałka daje sygnał, że „selekcja się skończyła”?
Próżno wśród zawodników powołanych z klubów zagranicznych szukać debiutantów lub piłkarzy dawno niewidzianych w koszulce z orzełkiem na piersi. Selekcjoner Nawałka postawił na sprawdzone nazwiska. Jak widać, na trenerze większego wrażenia nie robią bramki i asysty Adriana Mierzejewskiego zdobywane w saudyjskim Al-Nassr, czy znakomita forma Eugena Polańskiego z Hoffenheim. 13 listopada w Warszawie (mecz z Islandią) i 17 we Wrocławiu (starcie z Czechami) biało-czerwoni zagrają prawdopodobnie w składzie zbliżonym do tego, w jakim kończyli eliminacje.
Czy oznacza, że do Francji pojadą ci, którzy sprawdzili się w reprezentacji? Trener Nawałka wielokrotnie podkreślał, że przed nikim nie zamyka drzwi do kadry, ale widać, że bardzo ostrożnie podchodzi do zespołu. Stara piłkarska maksyma mówi, że zwycięskiego składu się nie zmienia, co wcale nie oznacza, że we Francji nie zobaczymy nowych twarzy. Kapustka, Wilczek, Tuszyński, Drągowski, Zieliński – już pojawiają się na zgrupowaniach, grają i niekiedy strzelają bramki. Czy któryś z nich zostanie gwiazdą (albo choćby „gwiazdeczką”) France 16?
Kuba Oleksak