Życie w UK

Zapłać za swoje urodzenie

Kiedy w Twoim rodzinnym domu królował alkohol i przemoc, kiedy udało Ci się z niego wyrwać i zacząć normalnie żyć, kiedy myślisz, że to koniec – to możesz się mylić. Nawet na emigracji demony przeszłości mogą mocno uderzyć Cię po kieszeni. I to wszystko w świetle obowiązującego prawa.

Zapłać za swoje urodzenie

Łacińska  zasada brzmi : „Dura lex sed lex” czyli „twarde prawo, ale prawo”.  Tylko czasem to twarde prawo nijak się ma do życia, o czym przekonali się  na własnej skórze moi rozmówcy: 40- letni Dariusz, który wraz z żoną chciał zacząć nowe życie w Anglii i 25- letnia Alina, którą głos serca rzucił do Szkocji 2 lata temu.

Uciec jak najdalej

Nie od dziś wiadomo, że naszą starą ojczyznę można podzielić  na Polskę A i Polskę B. Darek  miał to nieszczęście, że mieszkał w tej drugiej części naszego kraju. Bieda, bezrobocie, brak perspektyw na lepsze życie i głodowe pensje, z których po zapłaceniu rachunków niewiele zostaje, to przez lata był ich świat. – Wyrosłem w domu, gdzie wódka była zawsze – wspomina mężczyzna.

Mojemu ojcu zawdzięczam chyba tylko to, że mnie spłodził, i nawet wtedy chyba był pijany, bo dni kiedy był trzeźwy należały w naszym domu do rzadkości. Matka starała się, gdy byliśmy z siostrą dziećmi, jakoś to wszysttko ogarnąć, ale nie dawała rady sama. Gdy miałem 12 lat „ kochany tatuś” wyprowadził się do kochanki i tyle go widzieliśmy. Nigdy nie płacił zasądzonych przez sąd alimentów, miał nas po prostu w d***.

Po ślubie z moją żoną mieszkaliśmy najpierw u jej rodziców, potem wynajmowalismy małe mieszkanie, ale na to, aby kupić lub wybudować coś swojego nigdy nie było pieniędzy. W końcu zdecydowaliśmy się przyjechać do Anglii, by  zacząć normalnie żyć – opowiada Darek. – Dzieci nie mamy. Tę decyzję podjąć było nam łatwiej. Dwa lata temu dostałem wezwanie do sądu, gdyż „tatuś” sobie o nas przypomniał i  założył nam sprawę o płacenie mu alimentów. Mało mnie szlag nie trafił i nie chodziło mi o pieniądze.

Chodziło o  sprawiedliwość . Nie mogłem zrozumieć, czemu muszę płacić komuś, komu zawdzięczam tylko zmarnowane dzieciństwo, sińce i upokorzenia – dodaje. Wyrokiem sądu Darek musi łożyć na utrzymanie swojego „tatusia” 800 złotych , a jego siostra – ponieważ  jej dochody są mniejsze niż brata – dokłada do kieszeni rodzica nastepne 400 złotych.

Matki też piją

W przypadku  Aliny sprawa jest trochę inna, bo tu nie tatuś zafundował jej życie z butelką w tle. Tu w głównej roli była mamusia.  – Ojca nie znałam – zaczyna naszą rozmowę kobieta. – Podobno zniknął, gdy tylko dowiedział się, że mama jest w ciąży. Trudno się żyje bez ojca, ale za to moja matka postarała się, abym miała dużo wujków – kontynuuje Alina.

– Nasz dom nigdy nie był czysty, wstydziłam się zapraszać koleżanki, bo matka często sprowadzała facetów z którymi piła, więc nie było się czym chwalić. Wstyd – to uczucie, które zapamiętałam z dzieciństwa. Wstydziłam się za matkę, kiedy koleżanki mówiły, że widziały ją na mieście z jakimś facetem i oboje byli pijani. Wstydziłam się w szkole, że zawsze byłam gorzej ubrana  i tego, że nigdy nie było mnie stać na to, by wyjść gdzieś z koleżankami i się zabawić (kobieta wyciąga husteczkę, by wytrzeć łzy).

– Miałam dwa wyjścia – kontynuuje po chwili przerwy. – Albo wyrwać się  z tego domu i z tego środowiska, albo stać się taka jak matka.  Nienawidziłam takiego życia i za wszelka cenę chciałam wyjechać i zapomnieć o przeszłości. Najchetniej wymazałabym całą przeszłość gumką, gdyby tylko się dało. W szkole średniej poznałam mojego chłopaka, Romka, i to on pomógł mi zmienić moje życie – opowiada dalej Alina.

– Romek  też miał podobny problem, tyle, że z ojcem, więc wiedział jak to jest, jak się mieszka z alkoholiczką. Po szkole wyjechał do pracy w Szkocji, a po roku ja przyjechałam, by żyć z kochanym mężczyzną z dala od środowiska, w którym  wyrosłam. Matka zawsze brała zapomogi z pomocy społecznej, ale gdy dowiedziano się, że wyjechałam zagranicę, to w MOPS-ie poradzono  jej, by pozwała mnie do sądu o alimenty. Termin rozprawy wyznaczono na czerwiec.

Nie wiem co będzie na rozprawie, ale jedno wiem: że bedę walczyła, bo też mam prawo do spokojnego życia i nie chcę do końca życia utrzymywać  matki, dla której najważniejszy jest alkohol.

Prawo i życie

W większości  przypadków osoby w stosunku do których wytaczane są sprawy o płacenie alimentów dla swoich niekoniecznie przykładnych rodziców, nazwać można ofiarami oszczędności systemu opieki społecznej.  Ustawa o pomocy społecznej w artykule 110 punkt 5 mówi: „Kierownik ośrodka pomocy społecznej może wytaczać na rzecz obywateli powództwa o roszczenia alimentacyjne.”

W dobie kryzysu, kiedy ogólne odgórne dyrektywy mówią,  by ciąć wydatki, odbierać zasiłki i za wszelką cenę szukać innych źródeł dochodu dla osób, które zwracają sie o pomoc finansową,  kierownicy  MOPS-ów z ustawowego uprawnienia korzystają  bardzo często.

Z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy pracownicy tych instytucji walczą, by kosztami utrzymania wyrodnych rodziców  obarczyć dzieci. Jedyną obroną dla takich dzieci jest to, by one też miały małe dochody lub nie miały ich w ogóle i również  były podopiecznymi ośrodków pomocy społecznej. Jeśli jednak dziecku z takiej rodziny uda się zmienić swoje życie i pracować za więcej niż minimalną  pensję, to już urzędnicy zadbają, aby  „kochana mamusia” lub „kochany tatuś” też skorzystali na tym finansowo.

Jak się bronić przed niesprawiedliwością?

Czy jest więc jakiś sposób, by się obronić przed takimi sytuacjami?  Z rozmowy z prawnikiem, do którego zwróciłem sie z tym pytaniem dowiedziałem się, że bardzo często osoby pozwane w takich sprawach bronią się, przytaczając artykuł 144 ustawy Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy, który mówi, że  „zobowiązany może uchylić się od wykonania obowiązku alimentacyjnego względem uprawnionego, jeżeli żądanie alimentów jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego”…

Jak widać istnieje szansa, by nie płacić zwyrodniałemu rodzicowi za sam fakt poczęcia, jednak do tego, by skutecznie się bronić potrzebna jest pomoc prawna, bo czasem jest tak jak w tej anegdocie o pewnym staruszku, który wezwany do sądu w charakterze świadka zwracał się do sędziego per „wysoka sprawiedliwości”. W pewnym momencie sędzia nie wytrzymał i mówi: tu jest sąd, a nie sprawiedliwość. No właśnie!
 

Cezary Niewadzisz

author-avatar

Przeczytaj również

Ekopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życie
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj