Styl życia

Zalety naturopatii. Dlaczego warto leczyć się umiejętnie naturalnymi metodami znanymi od tysięcy lat?

Coraz więcej osób docenia zalety medycyny naturalnej, której początki sięgają tysięcy lat i przez cały ten czas wiedza z tego zakresu jest zgłębiana. Największą jej zaletą jest brak skutków ubocznych, czyli zasada „primum non nocere” („przede wszystkim nie szkodzić”), która niestety w medycynie konwencjonalnej coraz częściej jest zaniedbywana.

Zalety naturopatii. Dlaczego warto leczyć się umiejętnie naturalnymi metodami znanymi od tysięcy lat?

Chinska Medycyna

Więcej o naturopatii postanowił nam opowiedzieć wieloletni praktyk w tej dziedzinie Robert Halas z Arche-Lab, który specjalizuje się w naturalnych metodach leczenia i korzysta z tradycyjnej medycyny chińskiej, medycyny indyjskiej, medycyny ludowej, a także terapii manualnych czy akupunktury ucha. Nie są mu obce również tajniki medycyny klasztornej.

Wraz ze zwiększającą się świadomością ludzi z zakresu profilaktyki zdrowotnej wzrasta także zainteresowanie naturopatią. Jako specjalista w temacie i wieloletni praktyk, jakie uważa Pan za główne i bezsprzeczne zalety naturalnych metod leczenia?

Naturalne metody leczenia to droga, na którą trafia zdecydowana większość chorujących. Jedni wybierają ją jako "pierwszą", inni gdy wyczerpią już możliwości świata syntetycznego leczenia. Nie jest tajemnicą, że metody naturalne nie ponoszą za sobą skutków ubocznych. Nie szkodzą i nie wyrządzają w organizmie trwałych zmian. Ostrożność wymagana jest w przypadku ziołolecznictwa na poziomie dobierania dawki dla konkretnego pacjenta, ponieważ przedawkowanie preparatów ziołowych jest nadużyciem wobec organizmu. Zalecamy więc dobieranie dawki indywidualnie w ramach zaleceń dla pacjenta. Stanowi to więc ogromną różnicę w stosunku do przykładowych tabletek 500mg, na ulotce których, możemy przeczytać – że należy przyjmować 3x dziennie po jednej tabletce – dla osoby dorosłej. Znaczy to więc, że 1500 mg leku dziennie powinny przyjmować 20 letnie kobiety o masie ciała 60 kg i 80 letni mężczyźni o masie 120 kg. Wnioski płynące z takich zaleceń należy już wyciągnąć w ramach osobistych rozważań.

Wiele z naturalnych metod leczenia można praktykować w domu – bez kolejek, terminów, zbędnych wydatków. Wszystko jednak zależy od tego, czy pacjent jest gotowy na niesienie pomocy samemu sobie. Pomijając już tę kwestię, przemawiam za przewagą zalet metod naturalnych pod warunkiem, że kwalifikuje się do tego choroba, którą pacjent w sobie nosi. Decyzję w tej sprawie podejmuje zawsze pacjent i to on jest decydentem w każdej kwestii wyboru metody leczenia na każdym etapie.

I jeszcze jedna zaleta, której pominąć nie można. Pewnych sposobów alarmowego łagodzenia nagłych niespodziewanych dolegliwości uczę pacjentów on-line. Na przykład alarmowego obniżenia ciśnienia tętniczego, w momencie, kiedy pacjent czuje, że dalsze trwanie w tym stanie może pociągnąć za sobą przykre następstwa. Ten sposób poznałem akurat w Instytucie Tradycyjnej Medycyny Chińskiej w Krakowie. Jeśli pacjent nauczy się tej sztuki, z powodzeniem może pomóc wszystkim bliskim w obrębie swojego domu a także tam, gdzie zechce komuś pomóc. Co ważniejsze – zaledwie w ciągu minuty. Metody naturalne są uniwersalne i działają na wszystkich.

Medycyna chińska, indyjska, czy ludowa mają tysiące lat i od tych tysięcy lat (zwłaszcza dwie pierwsze) nieustannie się rozwijają. W porównaniu z nimi medycyna zachodnia wypada blado, szczególnie teraz w czasie pandemii. Co w oparciu o tę wieloletnią mądrość medyczną zalecałby Pan osobom, które chcą wzmocnić swój organizm w tym trudnym okresie?

Zakwestionowałbym wynikające z pytania przekonanie o rozwoju prastarych metod przywracania równowagi w organiźmie. Rozpatrzmy Medycynę Chińską. Od 5 tysięcy lat nic się nie zmieniło. Nie zmienił się sposób stawiania baniek, nie zmieniły się meridiany, punkty akupunkturowe, chińskie zioła i sama teoria Pięciu Przemian też nie – dosłownie nic. Jedyne co się zmienia to interpretacje współczesnych uczonych na ten temat. To oni ciągle "badają medycynę chińską" – jakkolwiek to zabrzmi, by dowiedzieć się jak to działa. To oni próbują wyjaśnić dlaczego akupunktura staje się uznaną metodą leczenia wielu chorób.

Całe zamieszanie wynika właśnie z tego, że nie można wytłumaczyć działania akupunktury w racjonalny, naukowy sposób. Stąd ich niepokój i kolejne próby wyjaśnienia. Co się zmienia? Zmieniają się rzeczy zupełnie niepotrzebne, bez których akupunktura dalej była by akupunkturą. Producenci szukają sposobu zarobienia pieniędzy, stąd mamy już setki rodzajów igieł do nakłuć. Mamy złocone, srebrzone, różne długości i grubości. Do tego jeszcze igły do których podłącza się generator impulsów, co w efekcie nazwano elektroakupunkturą. Wszystko to jest jednak zupełnie niepotrzebne i w żaden sposób nie zmienia prastarych mądrości. Zupełnie podobnie jest z medytacją i specjalnymi poduszkami do medytacji. Wielu ludzi sądzi, że taka poduszka w czymś pomoże, że coś ułatwi. Podświadomie jednak każdy wie, że żeby medytować, wystarczy chcieć medytować.

Kontrargumentem na takie zjawiska jak obecna pandemia czy nawet nagłe wystąpienie infekcji chorobami sezonowymi jest gotowość. By ją osiągnąć, należy codziennie myśleć o podnoszeniu odporności organizmu. Mam tu na myśli odporność, której poziom da się zwiększyć, bo istnieją rodzaje odporności immunologicznej, które człowiek kształtuje w okresie niemowlęcym oraz otrzymuje z informacją genetyczną, a na nie zdecydowanie wpływu nie mamy. To jednak co możemy zrobić, powinno być wystarczające, by zapewnić sobie swobodne przejście przez trudne okresy. Jak to zrobić? Opisałem w I części opracowania ma swojej stronie www.arche-lab.com na ponad 70 stronach. Gdybym miał jednak ograniczyć do minimum swoją wypowiedź zacząłbym od słów: nigdy nie jest za późno, by rozpocząć proces uodparniania. To, co zrobisz dzisiaj – będzie owocowało pozytywnym skutkiem jutro, pojutrze, za tydzień. Głównymi kierunkami w ramach działania na rzecz swojego zdrowia – jest swobodne "przechorowywanie" infekcji i chorób sezonowych w oparciu o naturalne metody łagodzenia objawów tych chorób, właściwa zróżnicowana dieta, aktywność fizyczna, racjonalne ułożenie proporcji – praca – wypoczynek – sen, oraz umiejętność radzenia sobie ze stresem. Tu wtrącę konieczną uwagę, że radzenie sobie ze stresem nie jest jednoznaczne z innym – zresztą błędnym określeniem "zwalczanie stresu".

Druga część odpowiedzi na to pytanie dotyczy osób, które już z chorobą się zetknęły. Najgorsze, co możecie robić w takiej sytuacji to szukać winnego, który Was zaraził. Musicie wiedzieć, że połowę narzędzi potrzebnych do wyjścia z choroby macie już w sobie. Drugą połowę macie w domu lub w zasięgu ręki. Chorobę należy traktować jak część siebie. Zaakceptować ją i świadomie czekać aż ustąpi. Bez paniki i wzbudzania stresu trzeba wydobyć z kuchni wszystko, co może się przydać – miód, cytrynę, goździki. To, czego nie ma w domu, można szybko dokupić. Kwiat czarnego bzu, imbir, lukrecję, witaminę C i syrop z owoców czarnego bzu. Przy tak zorganizowanym leczeniu trzeba już tylko ustawić w domu termostat i położyć się pod kołdrę z dobrą książką. Tu nie można niczego przyśpieszyć, a wszystko, co mogliśmy zrobić – zrobiliśmy. Przy trudniejszych infekcjach przejawiających problemy z oddychaniem wskazałbym jeszcze na dyfuzor, inhalacje i ćwiczenia oddechowe. I co najważniejsze – nigdy nie odradzam wizyty u lekarza, jeśli pacjent czuje, że tego potrzebuje.

Czym jest medycyna germańska i tzw. Totalna Biologia?

Garść metod terapeutycznych niezależnie od tego, jaką nazwę nosi powstało na bazie wierzeń i dowodów na to, że ludzkie ciało związane jest nierozłącznie z psychiką bardziej niż można to sobie wyobrazić. Niezależnie od tego, którą z metod wybierzemy – jej podstawą jest dokładnie to samo. Emocjom przyglądali się już starożytni – od Hipokratesa z jego słynną teorią fluidów, poprzez Demokryta, Platona i jego ucznia Arystotelesa. Nie można w tym zestawieniu pominąć Galena przez wielu uznawanego za praojca nauk medycznych. W każdym razie już Platon zauważył, że ciało reaguje na różne emocje w różny sposób. Że wywołuje zmiany w ciele, i o ile pamiętam stwierdził, że te reakcje somatyczne nie służą tylko temu, by zaistnieć.

Te obserwacje powinny posłużyć do poświęcenia czasu i środków, by prowadzić badania w tym kierunku. Niestety upłynęło setki lat, nim emocje doczekały się "nowej odsłony". W zasadzie ostatnie pięćdziesięciolecie dostarczyło dowodów na to, że określone emocje mogą wywołać konkretne zmiany w ciele – w tym także choroby. Powstała fala technik płynąca z tych mądrości, służąca temu, by emocjami w ciele zarządzać. Mam tu na myśli kierowanie nimi w odpowiedni sposób, odblokowywanie, nazywanie ich, osłabianie, wzmacnianie czy uwalnianie. Nieco ponad trzydzieści lat temu pojawił się termin "inteligencja emocjonalna", który te techniki precyzuje. Jak się okazuje – nie do końca właściwie. Nawet w kwestii nazw podstawowych sześciu emocji pojawiają się sprzeczności wywodzące się z różnych kierunków badań.

Ale merytorycznie ujmując – Totalna Biologia, Medycyna Germańska, EFT to sztuki wiązania chorób z emocjami, które pacjent przeżywał w przeszłości lub przeżywa obecnie. Niedoskonałość człowieka polegająca na tym, że nie do końca potrafimy takie emocje z siebie uwolnić sprawiła, że znalazły one ujście do ciała i przekształciły się w przyczynę choroby lub zmianę. Chodzi tu głównie o najsilniejsze emocje pozostawiające po sobie ślad w postaci traumy.

Rozwinięcie się wielu gałęzi tych mądrości doprowadziło do tego, że stały się one skuteczną formą terapeutyczną zwłaszcza dla osób z chorobani przewlekłymi, długotrwałymi, nawracającymi i tymi najcięższymi, z którymi nie radzi sobie nawet medycyna. Najdalej w tym kierunku zaszła Totalna Biologia dodatkowo uznając emocje naszych rodziców i dziadków, które także mogą wpływać na nas samych.

Totalna Biologia zaadaptowała więc psychogenealogię i transgenerację nie tylko do uświadomienia przyczyn chorób, ale także do wyjaśniania określonych okresów w życiu każdego człowieka. Mogą to być zarówno łańcuszki szczęśliwych przypadków jak i złe passy w błędnym kole.

Nauka jest rozwojowa i wydaje się, że postępuje w dość szybkim tempie od momentu opublikowania badań i obserwacji przez niemieckiego lekarza i wynalazcę dr Hammera uznawanego za twórcę tzw. "nowej medycyny". To prawdopodobnie pierwszy uczony, który opisał w rozprawie habilitacyjnej hipotezę powstawania nowotworu na podstawie przeżytych przez pacjenta traum.

Dzięki tym technikom udało nam się skutecznie doprowadzić do stanu równowagi emocjonalnej wielu pacjentów – właśnie takich, którzy przez lata bezskutecznie szukali pomocy dla siebie próbując każdej zasłyszanej metody. To właśnie w Arche-Lab w porozumieniu z pacjentem szukamy zawsze najskuteczniejszej metody pomocy. W wielu przypadkach techniki psychoterapeutyczne sprawdzają się najlepiej.

Ze względu na pandemię w przypadku dolegliwości wynikających z innych czynników niż wirusowe dostanie się do specjalisty bywa problematyczne. Z zakresu jakiego spektrum chorób można uzyskać od Pana pomoc?

Nie zajmuję się urazami i nie pomogę w przypadkach, kiedy potrzebna jest interwencja chirurgiczna. Nie pomogę też w sytuacji, kiedy konieczne jest użycie specjalistycznego sprzętu medycznego. Zawsze sugeruję konieczność udania się na ostry dyżur, kiedy uznam, że stan pacjenta jest na tyle poważny, że może zagrażać jego życiu. Nie wykonuję żadnych zabiegów, ponieważ nie mam do tego ani uprawnień ani możliwości. W przypadku najmłodszych dzieci mogę jedynie udzielić porady – jak postępować do momentu przyjęcia przez lekarza. Czasami pacjenci wymagają od nas zbyt wiele. Naturopata nie jest lekarzem a już na pewno nie jest lekarzem specjalistą. Dlatego z bolącym zębem trzeba koniecznie udać się do specjalisty stomatologa. Ja mogę pomóc złagodzić ból.

Używam do tego technik akupresury i akupunktury, które w niektórych krajach stosowane są z powodzeniem do łagodzenia bóli nowotworowych na oddziałach onkologicznych. Uczę tego pacjentów i ich opiekunów on-line. Jednak to, że złagodzę ból zęba nie zwalnia potencjalnego pacjenta, z wizyty u stomatologa, ponieważ bolący ząb może wywołać rozległą infekcję, o skutkach, której wolałbym już nie mówić. Pomimo różnic w specjalnościach, pacjenci ciągle mylą nasze profesje. Otrzymujemy więc zdjęcia RTG, wyniki z RM i TK, których interpretować nie powinniśmy.

Każdy inny przypadek może się kwalifikować do zajęcia się nim. Nim jednak podejmę ostateczną decyzję potrzebuję wywiadu z pacjentem. Należy pamiętać, że w przypadku chorób, nie można mówić o uogólnianiu. To indywidualne sprawy wymagające indywidualnego rozpoznania.

Wypowiedź tą uzupełnię informacją, nie pomagamy nie tylko w przypadkach chorób. Często zgłaszają się do nas osoby z defektami kosmetycznymi, które z reguły można rozwiązać dobierając odpowiedni suplement. Tak zazwyczaj jest w przypadkach rozwarstwiających się paznokci, wypadających włosach, czy łuszczącym się naskórku.

Prowadzi Pan także konsultacje online? Jak można się z Panem skontaktować?

Na naszej stronie www.arche-lab.com opisaliśmy cały wachlarz możliwości kontaktu z nami. Jest tam także formularz kontaktowy.

Zamieściliśmy numer telefonu, który wkrótce będzie funkcjonował w trybie 24h/d. Pod tym samym numerem czuwa nasz WhatsApp. Na naszym fanpage Arche Lab – Naturalne Metody Leczenia, Zioła i suplementy  dostępny jest Messenger, przez którego rozmawiamy z pacjentami. Dopuszczamy także inne formy kontaktu, jeśli taka potrzeba się pojawi.

Dla wygody naszych pacjentów utworzyliśmy grupę Choroby Leczenie Zdrowie w UK na Facebooku, gdzie pacjenci mogą wymieniać się swoimi doświadczeniami z leczenia systemowego. Zapraszamy więc tam nie tylko tych, którzy chcieliby zasięgnąć porady, ale także tych, którzy chcą podzielić się z innymi tym co mają już za sobą.

Opracował Pan autorski program walki z uzależnieniami. Na czym on polega?

Zainspirował mnie wielki Allen Carr, który swoją metodą uwolnił 50 milionów osób w 50 krajach od nałogu tytoniowego.

Śmierć Allena przypadła na okres rozwoju nauk o emocjach, o których już dzisiaj wspomniałem. Gdy mówię o swojej metodzie autorskiej, trudno mi nie wspomnieć o tym wielkim człowieku. Dziś pewnie podalibyśmy sobie ręce i zostali partnerami do rozmów. Allen wdrożył uczucie do motywacji porzucenia nałogu. Ja skorzystałem z jego pomysłu, chociaż wielu ludzi narzekało. Potwierdzali, że sposób jest dobry – niemniej jednak przestaje działać po około roku.

Zaangażowałem więc inne uczucia i emocje, które tworzą motywację. Program ten się rozwija i codziennie poświęcam mu czas.

Nie jest łatwo jednak opublikować program, który działa, bez racjonalnego wytłumaczenia – jak działa. Próbowałem więc sam analizować procesy synaptyczne w szeroko pojętej teorii. Ale to nie są sprawy proste, gdyż nie miałem jako takiego kontaktu z neurobiologią wcześniej. Jednak nie poddaję się i z trudem wnoszę do tego programu nowości każdego dnia.

W praktyce jest rewelacyjny. Sam byłem wieloletnim palaczem i takiego miałem w najbliższej rodzinie. Oboje zdecydowaliśmy na równoczesny start i się udało. Nałóg pozostaje za nami bez skutków ubocznych. Bez rozdrażnienia, podenerwowania, gwałtownych reakcji, bez tycia czy zmiany na inny, mniej szkodliwy czynnik uzależniający.

Będę chciał przeprowadzić kolejny test na grupie osób chcących rzucić palenie. Później przygotuję się do próby uwolnienia od nałogu osoby uzależnione od alkoholu. Zgodnie z moimi przypuszczeniami skutek powinien być ten sam, ponieważ na poziomie neuronów, każde uzależnienie przebiega w podobny sposób. Zobaczymy. Jeszcze nie mam się czym pochwalić, ale nie ukrywam, że ten program może rzucić nowe światło na problem uzależnień w dzisiejszym świecie.

W podsumowaniu tej odpowiedzi koniecznie muszę zaznaczyć, że nazwałem "swoim programem autorskim" – program, który bazuje na odkryciu Allena. Jednak mój wkład w rozszerzenie tego odkrycia, jest na tyle duży, że uznałem za słuszne mówienie o programie "mój". Nigdy nie wycofam się z konieczności wspominania o Allenie za każdym razem, gdy tylko o programie tym będę mówił. To był naprawdę wielki człowiek i chylę przed nim czoło. Ostatecznie przed uruchomieniem tego programu ponownie rozważę czy słowo "mój" tam pasuje. Nie chcę bowiem zostać okrzyczany kimś, kto przypisuje sobie sukcesy innych.

Czego wymaga Pan od pacjentów przed pierwszą wizytą w Arche-Lab? Jaką dokumentację medyczną powinni przygotować?

Pracuję w oparciu o Kodeks Naturopaty Praktyka, więc o jakichkolwiek wymaganiach nie ma absolutnie mowy. Raczej staram się zachęcać pacjentów, sugerować im, proponować, podpowiadać, zwracać na coś uwagę, niż czegokolwiek wymagać. Jeśli pacjent zechce udostępnić nam jakiekolwiek wcześniejsze wyniki badań – to ułatwia nam pracę. Wymagać jednak nie możemy. Inaczej jest w sytuacjach, kiedy od dłuższego czasu pracuję już z pacjentem. Wtedy może pojawić się konieczność wykonania badań, by potwierdzić poprawę stanu zdrowia. Taką konieczność oczywiście sygnalizujemy.

Naturopata ma szczególne podejście do pacjenta – jest to podejście opierające się na całkowitym zaufaniu. Korzystając z tak wypracowanej relacji, zawsze pozostawiamy pacjentowi pełny wybór. Oferujemy mu metody, które mogą mu pomóc, ale wybór ostatecznie należy zawsze do pacjenta. Takie właśnie naturalne podejście sprawia, że pacjent intuicyjnie wybiera zawsze metodę najbardziej skuteczną – dostosowaną do swojego przypadku.

Zauważył Pan zwiększone zainteresowanie Polaków naturalną medycyną w ostatnim czasie? Z czego ono wynika?

Tendencje wzrostową w kierunku naturalnych metod leczenia zauważyć można było już dwadzieścia lat temu. W obecnym okresie tendencja ta wzrosła jeszcze bardziej, i nie jest tajemnicą, że wymusiła ją sytuacja. Ludzie pozbawieni możliwości uzyskania pomocy medycznej szukali alternatywnych możliwości leczenia. Zwiększone zainteresowanie naturalną medycyną, to zjawisko gwałtownie postępujące, ale nie tylko wśród Polaków. Drugą stroną medalu jest to, że ludzie interesują się tym, co pomaga. Gdy ktoś z pacjentów opisał gdzieś na forum wśród chorych, że pomogliśmy – to w krótkim czasie przybywało nam nowych pacjentów.

To samo dotyczy preparatów, które wykonujemy. Nasz wyciąg z korzenia szczeci, z dziurawca, z zielonego orzecha włoskiego, nasze maści z korzenia żywokostu, preparaty oczyszczające wątrobę czy preparaty immunostymulujące opisane zostały wśród chorych, dlatego obserwowaliśmy gwałtowny wzrost zainteresowania tymi produktami. Sprzedając w Anglii po nazwiskach widzieliśmy, że klientami byli obcokrajowcy z różnych zakątków świata. Nasze produkty są także na eBay'u gdzie znajdowali je klienci z Francji, Stanów Zjednoczonych, Niemiec także Polski i krajów wschodnich. To, co dobre zostanie odnalezione nawet w największym bałaganie i nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

Czy wobec powyższego można mówić o produktach szczególnych? Nadzwyczajnych? Co wyróżnia Wasze produkty na rynku?

Proszę sobie wyobrazić, że na rynku jest coraz mniej produktów ziołowych produkowanych przez fitoterapeutów, fitofarmaceutów czy fitochemików. W zdecydowanej większości produkty te wytwarzane są przez ludzi, którzy nie mają pojęcia o zielarstwie. Wykonują z półproduktów lub zakupionych na aukcjach najtańszych ziół. To szeroko pojęta samowolka. Niestety pozwala im na to prawo i właśnie z tego korzystają. Warto więc przed wyborem suplementu czy preparatu ziołowego sprawdzić, kim jest sprzedający. Unikniemy w ten sposób pomyłki, która zamiast suplementu, dostarcza do organizmu pleśni i grzybów.

Nasze preparaty wykonujemy z osobistym uczuciowym zaangażowaniem. Wkładamy w to serce, poświęcamy czas i uwagę. Pilnujemy temperatur w czasie wytwarzania z rygorystyczną precyzją. Nie pozwalamy sobie na uchybienia i momenty nieuwagi. Zioła, które są w naszej ofercie, pochodzą ze sprawdzonych źródeł, ale nie zwalnia nas to z obowiązku badania próbek. Wszystko co przeznaczone jest dla klientów, obowiązkowo przechodzi przez obserwacje mikroskopowe w naszym laboratorium. Procesy produkcji poszczególnych preparatów są ściśle nadzorowane. Niepowtarzalność tych produktów polega na tym, że czerpiemy inspiracje z najstarszych źródeł. Z tajników medycyny klasztornej. Wszystko wg prastarych receptur. Jedyny nowoczesny akcent w tych procesach, to to – że posługujemy się ultradźwiękami, by ułatwić sobie pracę.

Czy w kilku słowach może Pan zdradzić plany wobec przyszłości Arche-Lab?

Na razie pracujemy w dwuosobowym zespole. To Marta właśnie wzięła na siebie psychoterapię. To ona zajmuje się Totalną Biologią, psychogenealogią, germańską, prowadzi sesje EFT. Z powodzeniem przeprowadza terapię "wewnętrznego dziecka", która uwolniła miliony ludzi na całym świecie od przebytych traum. Marta jest także fitoterapeutą. Ukończyła szkolenia z zakresu terapii bólu głowy, terapii manualnych i wielu innych. Zarówno ja, jak i Marta wzięliśmy na siebie zbyt wiele, dlatego podjęliśmy już temat o zatrudnieniu kogoś z kompetencjami do pomagania ludziom.

Tę decyzję popiera fakt, że ja będę musiał wkrótce poświęcać swój czas na badania biorezonansem, który zamierzamy kupić. To najważniejsze przedsięwzięcie, jeśli chodzi o przyszłość Arche-Lab. Poza tym ciągle się szkolimy i nie zamierzamy przerwać pasji uczenia się o ludziach i ich chorobach. To jakby "weszło nam w krew", i nic tego nie jest w stanie zatrzymać. Gubimy się już w kursach, szkoleniach, sympozjach i warsztatach, które mamy do realizacji i pomimo tego wciąż szukamy czegoś nowego.

Na koniec proszę powiedzieć, jak człowiek staje się naturopatą?

Jeśli chodzi o samą procedurę – to generalnie wystarcza półtoraroczna szkoła, ale w tym wszystkim nie chodzi tylko o to, by zaliczyć egzaminy i zdobyć dyplom. Naturopata to ktoś, kto czuje więź z naturą. Kto ją kocha. Kto wierzy, że sama w sobie ma moc i możliwości by wspomagać człowieka w jego misji na ziemi. Naturopata to ktoś, kto nie przejdzie obojętne obok rośliny czy zwierzęcia. My czujemy z tym wszystkim nieustanny kontakt. Nie można być naturopatą nie kochając spacerów, nie podziwiając piękna przyrody – kwiatów, liści, drzew.

W tym wyjaśnieniu wspomnę o naszym siedmioletnim synku, któremu jakby w procesie wychowania zaimplementowaliśmy miłość do natury.

Śmiejemy się teraz podczas spacerów, obserwując jak ostrożnie stawia swoje małe stopy, by naturze wyrządzić jak najmniejsze zło. To są naprawdę niepowtarzalne sceny.

 

author-avatar

Paulina Markowska

Uwielbia latać na paralotni, czuć wiatr we włosach i patrzeć na świat z dystansu. Fascynuje ją historia Wielkiej Brytanii sięgająca czasów Stonehenge i Ring of Brodgar. W każdej wolnej chwili eksploruje zakątki tego kraju, który nieustannie ją fascynuje. A fascynacją tą ‘zaraża’ też kolegów i koleżanki w redakcji:) Pochodzi z Wrocławia i często tam wraca, jednak prawdziwy dom znalazła na Wyspach i nie wyobraża sobie wyjazdu z tego kraju, dlatego szczególnie bliskie są jej historie imigrantów, Polaków, którzy także w tym kraju znaleźli swój azyl.

Przeczytaj również

Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wody
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj