Życie w UK

Zachodni powiew hedonizmu

Czy emigracja przyczyniła się do rosnącej w Polsce lawiny rozwodów? Socjolodzy i sędziowie upierają się, że nie. Statystyki są jednak bezlitosne – odkąd weszliśmy do Unii Europejskiej, liczba zakończonych małżeństw podwoiła się.

Cóż wiemy o miłości… >>

Słomiane związki >>

To już jest plaga – jeszcze przed otwarciem granic każdego roku rozpadało się w kraju około 42 tysiące małżeństw. W 2005 roku było ich 67 tysięcy, a rok później – już 72 tysiące. Nie ma jeszcze oficjalnych danych z roku ubiegłego, ale według szacunków kwartalnych liczba ta przebije 80 tysięcy par. Tak przynajmniej wynika z raportu, który udostępnił na swojej stronie internetowej Główny Urząd Statystyczny.

Rozwodzą się przede wszystkim ludzie młodzi, pomiędzy 25 a 34 rokiem życia. Dane są szokujące – w tym przedziale wiekowym porażką kończy się co trzecie małżeństwo. A należy pamiętać, że statystyki obejmują jedynie sprawy zakończone prawomocnym wyrokiem. Ile pozwów zalega jeszcze w sądach? Tego nikt nie potrafi oszacować.

Podział życia i majątku

Andrzej (40 lat) z północnej Polski zanim trafił do Londynu, przez rok próbował odnaleźć się w kraju jako mąż emigrantki. Jego żona Barbara wyjechała za chlebem do Walii. Z początku wszystko zapowiadało się pięknie – były telefony, e-maile, a gdy Barbara odwiedzała Polskę, cieszyli się zarobionymi na obczyźnie pieniędzmi.
Po drugiej wizycie żony Andrzej przypadkiem dowiedział się, że założyła sobie drugą skrzynkę e-mailową. O nowym adresie nie wspomniała mu ani słowem. Jej przyjaciółka chlapnęła przypadkiem, że od jakiegoś czasu piszą do siebie z innego konta. Barbara próbowała sprawę zbagatelizować:

"Mam dwa konta, bo na stare przychodziło za dużo śmieci".

Andrzej poczuł się oszukiwany. Zauważył też, że małżonka coraz rzadziej dzwoni do domu. W końcu zaczęła wysyłać coraz mniej pieniędzy, bo jak tłumaczyła, „też coś chce mieć od życia”.
Mężczyzna postawił wszystko na jedną kartę. Udało mu się wejść na „drugiego” maila żony. Po lekturze doznał wstrząsu.

"Ze szczegółami opisywała przyjaciółce noce spędzone w hotelu z jej nowym facetem. Poczułem się zdruzgotany" – mówi z przejęciem.

Andrzej wiedział, że to już koniec. Żona z początku udawała, że nie wie, o co chodzi. W końcu przyznała, że w wielkim świecie poczuła się wolna, a noc z innym mężczyzną miała ją utwierdzić w przekonaniu, że zamierza odejść od męża.

Sprawa Andrzeja niebawem trafi do polskiego sądu. Rozwód zapewne nie będzie szybki – ze wspólnego życia zostały niespłacone kredyty i mieszkanie, które będą musieli jakoś podzielić.

 

Jak nie emigracja, to podatki

Pozwy rozwodowe trafiają najczęściej do sądów w województwach śląskim (ponad 10 tysięcy), mazowieckim (9 tys.) oraz dolnośląskim (7 tys.). Na szarym końcu są województwa tak zwanej ściany wschodniej oraz Opolszczyzna.
Waldemar Krawczyk, sędzia Sądu Okręgowego w Opolu uważa, że problem emigracji najmniej dotknął małżeństwa z jego województwa.

"Ludzie z naszych stron od lat wyjeżdżali do Niemiec i Holandii, ponieważ mieli podwójne obywatelstwa. Nie sądzę, by mogło się to odbić na rozpadach związków dopiero dzisiaj" – komentuje.

"Nie potrafię powiedzieć, czy przyczyną rozwodów była emigracja" – uważa sędzia Wojciech Mazałek, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.

Tłumaczy, że nikt takich statystyk nie zbiera, gdyż trzeba by zajrzeć do wszystkich akt z osobna. Przypomina, że jeszcze kilka lat temu, gdy emigracja nie była w kraju tak widoczna, media doszukiwały się przyczyn rozwodów w nowych przepisach podatkowych. – Podobno bardziej opłacało się rozliczać z fiskusem osobom samotnym. Prawda jest taka, że liczba rozwodów raz rośnie, a raz spada.
Według statystyk GUS-u, trzy razy częściej pozwy wnoszą kobiety niż mężczyźni. Co ciekawe, zdrada małżeńska jest przyczyną tylko dziesięciu procent z nich. Jeszcze mniej było spraw wniesionych z powodu nadużywania alkoholu czy problemów finansowych. Nawet niedopasowanie seksualne było tak sporadyczne, że ledwo ujęły je statystyki. Co więc powoduje, że Polacy rozwodzą się na potęgę? O tym można jedynie spekulować, bo – to też nowość – aż 70 procent spraw jest rozpatrywanych bez orzekania o winie. Oznacza to, że zgoda na rozwód była po obu stronach i sąd nie wnikał w przyczyny rozkładu małżeństwa.

Jak stary beret

"Emigracja to chwytliwy temat dla mediów. Jeżeli ktoś wyjechał, to jest rozłąka. Jak jest rozłąka – musi być tęsknota, a za tym idzie zagrożenie dla związku. A od zagrożenia do rozwodu został już tylko mały krok" – przekonuje Wiesław Łagodziński, socjolog i rzecznik Głównego Urzędu Statystycznego.

I przedstawia swoją wizję:

"Wzrosła liczba rozwodów, bo rośnie liczba małżeństw. A za granicę wyjechali ludzie młodzi, niezamężni albo żyjący w związkach nieformalnych".

Niestety, raport GUS-u nie do końca odzwierciedla słowa Łagodzińskiego. Liczba nowych małżeństw zamiast rosnąć, do 2005 roku spadała o kilka tysięcy. Dopiero od 2006 roku zaczęła iść w górę, ale i tak nie jest w stanie nadgonić liczby rozwodów.
Rzecznik przyznaje, że do dziś socjolodzy z całej Europy nie opracowali sposobu badania przemieszczających się grup ludności. Dopiero w tym roku grupa polskich naukowców ma przybyć do Londynu, by zbadać środowisko Polonii.

"Wiemy, co w ostatnich latach stało się w Irlandii. Przyjechało tam tylu Polaków, że struktura obyczajowa tego kraju trzeszczy w szwach jak stary beret" – mówi socjolog.

Profesor Marek Czapliński z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że jeśli falę rozwodów spowodowała emigracją, to rozłąka miała na to znikomy wpływ. – Przyczyn doszukiwałbym się w trendach światowej kultury, która zawitała do naszego kraju. Jednym z jej składników jest hedonizm. Życie jest zbyt krótkie, by je tracić na stresy i problemy, więc jeśli związek zaczyna się psuć, lepiej się rozejść.
Psycholog dodaje, że kobiety stanęły mocniej na nogach, zaczęły być niezależne finansowo, dlatego coraz rzadziej boją się rozstań. Zaznacza, że w Polsce odsetek rozwodów jest wyjątkowo niski. – W USA rozchodzi się aż 50 procent wszystkich par, w Szwecji jest podobnie – podkreśla profesor Czapliński. I zapowiada, że w Polsce będzie podobnie. Czy oznacza to, że dogonimy kiedyś Szwedów?
Taki „wynik” osiągniemy najwcześniej za 20-25 lat. Polska musi bardziej rozwinąć się gospodarczo, by rozwód nie oznaczał dla pary klęski ekonomicznej – prognozuje psycholog.

Tomasz Ziemba

Cóż wiemy o miłości… >>

Słomiane związki >>

 

 

author-avatar

Przeczytaj również

23 kwietnia obchodzimy Dzień Świętego Jerzego, bohaterskiego patrona Anglii i… multikulturalizmu23 kwietnia obchodzimy Dzień Świętego Jerzego, bohaterskiego patrona Anglii i… multikulturalizmuZasady podróży z psem lub kotem z UK do PolskiZasady podróży z psem lub kotem z UK do PolskiCzy Thames Water radykalnie podniesie rachunki za wodę?Czy Thames Water radykalnie podniesie rachunki za wodę?Tesco zabezpiecza wózki sklepowe. Antykradzieżowymi klipsamiTesco zabezpiecza wózki sklepowe. Antykradzieżowymi klipsamiRośnie liczba dzieci w wieku 5–7 lat korzystających ze smartfonówRośnie liczba dzieci w wieku 5–7 lat korzystających ze smartfonów„Tanie” linie lotnicze nie zawsze są najtańsze. Dlaczego?„Tanie” linie lotnicze nie zawsze są najtańsze. Dlaczego?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj