Życie w UK
Zabezpieczenie 4 mld funtów i mobilizacja żołnierzy – rząd szykuje się na “twardy” Brexit, jak na APOKALIPSĘ
W dniu wczorajszym, na 101 dni przed planowanym wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, podczas trzygodzinnego posiedzenia rządu, podjęto istotne decyzje na wypadek "twardego" Brexitu.
Gabinet Theresy May zdecydował o postawieniu w stan gotowości 3,5 tys. żołnierzy oraz uruchomieniu rezerwy finansowej sięgającej 4 miliardów funtów, która pozwoli przeprowadzenie procesu "twardego Brexitu" i na "złagodzenie" ewentualnych konsekwencji opuszczenia Unii. W jaki sposób tłumaczono powołanie tak dużej ilości wojska? Otóż "Brexitowy Batalion" ma być przygotowany na każde wezwanie rządu i spieszyć ze wsparciem wszędzie tam, gdzie będzie to koniecznie.
Jak zapewnia rzecznik rządy opinii publicznej nie powinny niepokoić te ruchy. – To decyzje podjęte przez rozsądną władzę, która jest przygotowana na każdą ewentualność – komentował. Faktem jednak jest, że skala działań zapobiegawczych jest ogromna. Wczoraj uruchomiono 320 różnych inicjatyw, które mają sprawić, że cały kraj będzie sprawnie funkcjonował, gdyby nie udało się przeforsować porozumienia z Unią w Izbie Gmin. Wśród nich znajduje się choćby rezerwacja miejsca na promach, która zapewni dostawę materiałów medycznych do kraju.
Co więcej, rząd zamierza wezwać brytyjskie rodziny do szykowania się na najgorsze – w najbliższym czasie mają zostać opublikowane "plany awaryjne" dotyczące sytuacji, w jakiej ma znaleźć się kraj w niedalekiej przyszłości. W tym celu mają zostać wykorzystane różne kanały informacyjne – w tym telewizja i media społecznościowe.
Szykowanie się na najgorsze czy dmuchanie na zimne? Oto jest pytanie! Minister ds. Brexitu Stephen Barclay zapewnia, że rząd Theresy May chce opuścić Wspólnotą na wynegocjowanych wcześniej warunkach i nie dąży do "no deal", ale musi być przygotowany na każdy scenariusz.
Nie wszystkim członkom Partii Konserwatywnej podobne działania się podobają – wczorajsze decyzje znowu pokazały, jak silne są podziały w stronnictwie, które kieruje kraje. Amber Rudd i Philip Hammond, a więc ważni politycy z pierwszej linii, dzierżący ministerialne teczki, mocno krytykowali te decyzje. Theresie May dostało się również, tradycyjnie już, od opozycji. Liberalnie Demokraci wręcz twierdzą, że rząd rozpoczął "wojnę psychologiczną" mającą na celu wystraszenie społeczeństwa i… członków Izby Gmin. Jaki jest cel takiej gry? Zmuszenie posłów do zagłosowania za projektem porozumienia z Unią wypracowanego przez premier May i jej gabinet.