Życie w UK

Wydatki, które wyszły posłom bokiem

Parlamentarne trzęsienie ziemi trwa. Z funkcją pożegnał się marszałek Sejmu, minister finansów odpiera oskarżenia i zwraca pieniądze, a kilku posłów zrezygnowało ze startu w najbliższych wyborach.

Wydatki, które wyszły posłom bokiem

 

 
 
Kolejne dni afery rozpoczętej przez majowe publikacje w Daily Telegraph. Dziennik opisał wydatki posłów brytyjskiego parlamentu, które rozliczali oni z publicznych pieniędzy. Wyszło na jaw, że niektórym parlamentarzystom bez trudu przychodziło wydawanie pieniędzy podatników, nawet na najbardziej podstawowe rzeczy. Nagminną praktyką było m.in. wykorzystanie luki w przepisach, która pozwalała na rozliczanie kosztów poniesionych wskutek zmiany miejsca zamieszkania. Wielu posłów z racji wykonywania parlamentarnych obowiązków musi posiadać drugie mieszkanie w Londynie. Problem w tym, że posłowie nagminnie wykorzystywali przepis, by za publiczne pieniądze opłacać rachunki i podatki za oba mieszkania, a nawet przeprowadzać w nich kosztowne remonty.
 
Wybory, a może konstytucja
Oskarżeniom nie oparł się Alistair Darling, minister finansów. Daily Telegraph podał, że polityk rozliczał koszty domu w południowym Londynie, podczas gdy oficjalnie mieszkał już w siedzibie przy Downing Street, w centrum miasta. Darling tłumaczył, że „service charges”, które rozliczył za mieszkanie w południowym Londynie urzędując już przy Downing Street, były płacone z półrocznym wyprzedzeniem, dlatego nie mógł zapłacić mniejszej kwoty. Jednak zapowiedział, że odda 700 funtów, które wytykali mu oponenci. Premier Gordon Brown zapewnił, że ma „pełne zaufanie do ministra finansów i cieszy go decyzja o zwrocie pieniędzy, którą w pełni popiera”. Nim Darling zdecydował się na oddanie niesłusznie rozliczonych kosztów, lider partii Lib-Dem, Nick Clegg, wezwał ministra Darlinga do dymisji.
Lider Konserwatystów, David Cameron, ponowił swój apel o rozpisanie przedterminowych wyborów, by „wyborcy mieli możliwość pozbycia się polityków przyłapanych na ostatnim skandalu”.
Premier Brown mówi z kolei, że jest najlepszą osobą, która może uporządkować system wprowadzając „konstytucyjne zmiany” (w UK nie ma konstytucji jako takiej, ale konstytucyjnymi nazywa się najważniejsze przepisy w kraju) przed kolejnymi wyborami. Zmieniono już system rozliczeń poselskich kosztów, ze stanowiskiem marszałka pożegnał się Michael Martin – kilka razy wytykano mu nieścisłości przy rozliczaniu kosztów.
Mówi się nawet o gruntownej przebudowie systemu politycznego, m.in. wprowadzeniu formalnej konstytucji, ograniczeniu roli rządu, pełnej wybieralności w Izbie Lordów, stałych terminach wyborów oraz wprowadzeniu proporcjonalnej ordynacji wyborczej. Rozpisanie wcześniejszych wyborów już dziś to pewna klęska dla Partii Pracy.
 
Na przykładzie Europy
W ostatnim tygodniu brytyjskie media przestały zajmować się poszczególnymi politykami wplątanymi w finansowy skandal. Znacznie więcej pojawia się za to komentarzy, co zrobić, by takiej sytuacji uniknąć w przyszłości. Opinia publiczna zastanawia się też co stanie się z posłami, którzy w wyniku skandalu zrezygnowali z kandydowania w najbliższych wyborach.
– Jeśli ja ukradnę coś w sklepie, to stanę przed sądem i pójdę do więzienia. Jeśli ukradnie poseł, to wystarczy, że przeprosi i nadal będzie brał do końca kadencji sutą pensję? – pyta ironizując jeden z internautów na stronach BBC.
Brytyjskie media podają też przykłady innych parlamentów europejskich, gdzie wydawanie publicznych pieniędzy podlega większej kontroli. Na tym tle wyróżnia się Szwecja, z ultrarestrykcyjnymi przepisami dotyczącymi przejrzystości wydatków publicznych i dostępu do informacji. W 1995 roku zmuszono tam do rezygnacji z funkcji premiera Monę Sahlin, gdy okazało się, że korzystając z ministerialnej karty kredytowej zapłaciła za pieluszki dla swojego dziecka. Z kolei w Niemczech nie funkcjonuje żaden dodatek do drugiego domu parlamentarzysty. Najgorsza sytuacja panuje we Włoszech, gdzie posłowie zarabiają najwięcej pieniędzy (ok. 140 tys. euro rocznie, to dwa razy więcej niż w UK albo w Niemczech), przejazdy rozliczane są bez żadnych potwierdzeń, wydatki rosną z roku na rok, a do tego system polityczny jest skorumpowany.
Posłowie Parlamentu Europejskiego zarabiają różne sumy, w zależności od przepisów kraju, z którego pochodzą (brytyjscy europarlamentarzyści dostają wynagrodzenie roczne w wysokości 63 tys. funtów), natomiast kontrowersje budzą rozliczane koszty. Każdemu europosłowi należy się 287 euro diety za każdy dzień pracy w Brukseli. Polskie media opisywały już naszych rodzimych parlamentarzystów, którzy pojawiali się w parlamencie EU tylko po to, by podpisać listę i nie stracić prawie 300 euro dniówki.
 

Błażej Zimnak

 

author-avatar

Przeczytaj również

Trwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieOrędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Orędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wody
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj