Życie w UK
Wybory 2019 w UK: ani laburzyści, ani torysi NIE ZASŁUGUJĄ na wygraną [wideo]
Były brytyjski premier Tony Blair sądzi, że ani rządząca Partia Konserwatywna, ani opozycyjna Partia Pracy nie zasługują na wygraną w zaplanowanych na 12 grudnia wyborach.
"Najdziwniejsze w moim życiu" – tak Tony Blair opisuje zbliżające się przedterminowe wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii. Polityk, który doprowadził Partię Pracy do trzech kolejnych zwycięstw w wyborach powszechnych nie szczędzi słów krytyki obecnej klasie politycznej w UK w ramach konferencji zorganizowanej przez agencję Reutera. Jego zdaniem "kraj jest sparaliżowany" i nawet biorąc pd uwagę to, co dzieje się w innych krajach, polityka na Wyspach jest najbardziej "szalona".
– Prawda jest taka, że opinia publiczna jest przekonana, że żadna z głównych partii nie zasługuje na zwycięstwo w tych wyborach. Ludzie wiedzą, że politycy sprzedają im dwa zestawy fantazji. Obie partie, jeśli obejmą rządy większościowe, stanowią ryzyko dla kraju – komentował Blair.
CZYTAJ TAKŻE: SZOK! W lesie w Hampshire znaleziono martwe krowy i owcę z satanistycznymi symbolami
Były premier równie ostro wypowiadał się o Partii Pracy i jej liderze, Jeremy`m Corbynie. Według niego władzę w Labour przejęło "marksistowsko-leninowskie skrzydło", a obiecywana rewolucja nie może skończyć się dobrze. Zresztą, równie ekstremalne podejście proponują konserwatyści, choć w obu obozach nie brakuje "solidnych, rozsądnych i niezależnych kandydatów", którzy zasługują na poparcie.
Blair wielokrotnie wyrażał swoje zdanie odnośnie Brexitu – według niego należy wycofać się z obecnego projektu wyjścia ze struktur unijnych, oddać głos ludziom i rozpisać drugie referendum, a następnie przeprowadzić wybory. Taka postawa naturalnie sytuuje go w pobliżu Liberalnych Demokratów. Podczas konferencji przyznał, że głos odda właśnie na tę partię.
– Znajdujemy się w chaosie. Teraz na powierzchni utrzymuje nas prężność światowej gospodarki, ale jeśli ona się zachwieje, będziemy w poważnych kłopotach – zwracał uwagę. – Poziom inwestycji spada, miejsca pracy w niektórych sektorach już się przenoszą [na kontynent – przyp.red.], nasza waluta pozostaje mocno zdewaluowana, a nastroje rynkowe wahają się między lękiem, a sytuacją alarmową – wylicza Blair.