Życie w UK
Wyborcy bezskutecznie dobijali się do drzwi ambasady Rumunii. Interweniowała policja
Podczas mających miejsce w niedzielę wyborów prezydenckich, setki imigrantów stawiło się w rumuńskich placówkach dyplomatycznych aby oddać swój głos. Ponad 1,200 osób, które ustawiły się w kolejce do ambasady przy Belgrave Square nie zdołało jednak wrzucić kart do urny.
Niektórzy obywatele Rumunii spędzili w kolejce ponad sześć godzin, kiedy o 21 drzwi ambasady niespodziewanie zamknięto.
W obawie przed wybuchem zamieszek na miejsce wysłano policyjny helikopter. Jak tłumaczyła jedna z osób stojących w kolejce: „Jesteśmy wściekli. Czekaliśmy kilka godzin. Przyszłam tu o 17 i czekałam do 21, kiedy zamknęli drzwi. Po prostu nie mieli wystarczającej ilości kart do głosowania, nie myśleli, że przyjdzie tyle ludzi” – twierdzi.
„Wyjechałam z kraju właśnie z powodu polityki wprowadzonej przez obecnego premiera, a teraz nie mogę nawet zapobiec temu, aby nie został wybrany na prezydenta. Większość osób będzie głosować przeciwko niemu. Czekamy aż sytuacja w kraju się zmieni, wtedy będziemy mogli do niego wrócić” – tłumaczyła Raluca Costache, mieszkanka Brixton.
Podobnie sytuacja wyglądała w placówkach w innych europejskich miastach – Paryżu, Madrycie i Monachium. Tam również, po kilku godzinach oczekiwania, setkom Rumunów odmówiono możliwości oddania głosu.