Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Brexicie, ale boicie się zapytać

Postanowione – będzie referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. 23 czerwca obywatele UK zdecydują, czy chcą Brexitu, czy nie.

Przywożąc ze szczytu w Brukseli porozumienie w sprawie zmian zasad członkostwa Wielkiej Brytanii w UE David Cameron zdążył już odbębnić sukces. Zjednoczone Królestwo uzyskało „specjalny status państwa członkowskiego”, a dostęp do świadczeń socjalnych ma być bardziej restrykcyjny. Ale to zaledwie początek, pierwsza wygrana bitwa, gdy w kraju Camerona czeka prawdziwa wojna.

Przekonanie do swojego projektu zarówno członków Partii Konserwatywnej, jak i reszty brytyjskiego społeczeństwa, będzie nie lada trudniejszym zadaniem. Nie ulega wątpliwościom, że kwestia Brexitu mocno podzieliła urzędującą administrację, ale premier wcale nie ma zamiaru zmuszać wszystkich członków swojego gabinetu do głosowania zgodnie z „linią partii”. Eurosceptycy, których w barwach torysów nie brakuje, z pewnością będą nawoływali do głosowania za wyjściem z UE, ale Cameronowi bardziej będzie zależało na sprawnej pracy jego rządu, niż przekonaniu swoich politycznych kolegów i koleżanek do głosowania tak, a nie inaczej.

Boris Johnson za Brexitem. Będzie namawiał Brytyjczyków do wyjścia z UE

Podczas brexitowej kampanii politycy z jednej strony będą musieli rządzić, a z drugiej – brać udział w kampanii. Zobaczymy, jak wyjdzie to w praktyce. Polecamy przyglądać się, po której stronie opowiedzą się Iain Duncan Smith i Priti Patel, starsi ministrowie związani z Ministerstwem Pracy. To właśnie oni mają dostęp do najpełniejszych badań dotyczących wzrastającej imigracji i jej długofalowych skutków dla Wysp – wydaje się, że to właśnie oni powinni być swoistym papierkiem lakmusowym tego referendum.

Twarzą „na tak” będzie oczywiście Cameron, ale kto stanie po drugiej strony barykady? W popularnym programie Andrew Marra na antenie BBC spotka się z Nigelem Farage`m z UKIP`u, burmistrz Londynu Boris Johnson również zapowiada dużą aktywność w mediach, ale przywódcą obozu „na nie” jest obecnie Nigel Lawson, choć wciąż może się to zmieniać.

W zasadzie referendum nie ma mocy prawnej, co znaczy, że jego wyniki bezpośrednio nie decydują o losie Zjednoczonego Królestwa w UE, ale w praktyce władza będzie musiała uszanować wolę swojego narodu. Jeśli Brytyjczycy zagłosują na „nie dla Unii” kraj czekają długie i skomplikowane negocjacje na nowo definiujące położenie ich kraju w Europie. Na pierwszy ogień pójdzie swoboda poruszania się obywateli kontynentu po Wyspach, przyszłość londyńskiego City i dostęp UK do wspólnego, europejskiego rynku.

Teraz Holandia chce referendum w sprawie członkostwa w UE

A jeśli obywatele powiedzą jednak „tak dla Unii”? Po odtrąbieniu sukcesu Cameron (znowu) będzie musiał opanować chaos i rozłam we własnych szeregach. Jeśli mu się to nie uda – może kosztować go to przegraną w kolejnych wyborach. Ale być może taka jest cena, która należy zapłacić za uniknięcie Brexitu…