Życie w UK

Wracać czy nie wracać, oto jest pytanie

Efektem ogłoszenia pandemii i wprowadzenia lockdownu jest utrata pracy przez wiele milionów ludzi, bankructwo tysięcy firm, ogólnoświatowa recesja i jeszcze wiele innych współtowarzyszących takim wydarzeniom spraw. W samej tylko Wielkiej Brytanii pracę w ciągu ostatnich miesięcy straciło, według szacunków Krajowego Urzędu Statystycznego (ONS), ponad pół miliona ludzi.

Wracać czy nie wracać, oto jest pytanie

Powrot Do Polski

Utrata pracy związana była z likwidacją miejsc pracy, cięciami budżetowymi oraz wspomnianą upadłością finansową wielu małych przedsiębiorstw, nie dających sobie rady w tak trudnym czasie. Nawet duże firmy z rozpoznawalną marką miały i nadal mają problemy, wciąż zmagając się ze skutkami pandemii. Niepewność przyszłości i sprzeczne decyzje rządu nie ułatwiają sprawy. Sytuacja, jak w kalejdoskopie, zmienia się co chwila. 

Kwarantanna

Na początku lipca w Wielkiej Brytanii zniesiono kwarantannę dla podróżnych przybywających z kilkudziesięciu krajów, by w drugiej połowie sierpnia przywrócić ją dla kilku krajów. Zdezorientowani ludzie nie wiedzieli czy wracając przykładowo z Polski z urlopu do Anglii nie zostaną poddani kwarantannie. Francja, Belgia i Holandia zostały przywrócone na listę krajów objętych kwarantanną i nasi rodacy nie wiedzieli co ich czeka po przybyciu na Wyspy. O sytuacji Polaków mieszkających na Wyspach jeszcze będzie w dalszej części artykułu. Wszystko to wiąże się z ludzkimi dramatami życiowymi. Świadczenia wypłacane ludziom przebywającym na przymusowym urlopie lub zwolnionym z pracy to tylko półśrodki nie rozwiązujące problemu. Zresztą stresu związanego z utratą pracy czy przekwalifikowaniem się do innej branży nie da się przeliczyć na pieniądze. Niemal każdy musiał w tej sytuacji sięgnąć po z trudem uzbierane oszczędności zastanawiając się co będzie, kiedy się skończą.

Przymusowe urlopy

Utrata pracy to jedno, drugie to przymusowy urlop, który objął niemal 10 milionów ludzi w Wielkiej Brytanii. Ci ludzie, według statystyk, liczą się jako pracujący, tylko nie wiadomo jak długo ich urlopy potrwają. Co prawda po kilku miesiącach otwarto sklepy z odzieżą, salony piękności czy fryzjerskie, restauracje i różnego rodzaju placówki użyteczności publicznej, ale z innymi firmami jest inaczej. Niektóre nadal są zamknięte, jednak rządowy program pomocy osobom pozostającym na przymusowym urlopie kończy się 31 października i co wtedy zrobią ci ludzie? Według specjalistów z dziedziny ekonomii prawdziwy obraz sytuacji dopiero wtedy będzie widoczny. Przewiduje się, że ludzie masowo zaczną składać wnioski o Universal Credit, który jednak też nie zaspokoi zbyt wielu potrzeb, bo jest to kwota tylko trochę przekraczająca czterysta funtów na miesiąc. 

Miejsc pracy nie przybywa, a wolnych etatów zostało niewiele, bo ludzie nie mogli w tak trudnej sytuacji wybrzydzać. Nawet jeśli wiązało się to z mniejszymi zarobkami niż w poprzedniej, utraconej pracy. Według oświadczenia wydanego przez Bank Anglii, PKB w kolejnych miesiącach do końca roku może spaść o jakieś 14%, co odbije się niekorzystnie na gospodarce. Wprowadzane przez rząd obostrzenia miały i nadal mają wpływ na całokształt sytuacji. Znoszenie restrykcji to proces powolny i skomplikowany. Oprócz tego mówi się, że czeka nas druga fala epidemii, a jej skutki są trudne do przewidzenia i mogą wiązać się z przywróceniem niektórych restrykcji. Tak złej sytuacji nie było w Wielkiej Brytanii od ponad trzystu lat, a dokładnie od 1706 roku. 

Settled status a sytuacja w Polsce

Według ostatnich danych już sześćset tysięcy Polaków mieszkających na Wyspach wystąpiło o obowiązkowy po Brexicie Settled Status. Zastąpił on wcześniejszy status rezydenta Wielkiej Brytanii. Jednak sytuacja związana z pandemią ma przełożenie na dalsze decyzje związane z życiem tutaj. Praca, rodzina, zobowiązania różnego rodzaju to powód do poważnego przemyślenia przyszłości. Są tacy, którzy rozważają powrót do Polski. Wiele osób przyjechało tu tylko po to by przez jakiś czas, powiedzmy kilka lat, popracować, odłożyć pieniądze i wrócić do Polski w celu założenia firmy, zbudowania domu, z sentymentu i jeszcze innych powodów. W międzyczasie sprawy skomplikowały się i teraz duży odsetek ludzi ma spory dylemat. Nie wiedzą jaką podjąć decyzję. Wcześniej nie było problemu z podróżą do Polski. Niemal każdy po kilka razy w roku bywał w Polsce i orientuje się w sytuacji gospodarczej i politycznej, a ta, mówiąc dyplomatycznie, jest dość skomplikowana. Decyzja o powrocie z emigracji nie jest łatwa i może wiązać się z dużym ryzykiem. Czyta się o ludziach, którzy wrócili do Polski i żałują tego z różnych powodów. Jedni nie mogą odnaleźć się w nowej rzeczywistości, inni założyli firmy i rodzimy fiskus wraz z ZUSem nie pozwalają rozwinąć im skrzydeł. Są też tacy, którzy w niedługim czasie wracają na Wyspy. Co człowiek, to inna historia. 

Dziwne działania brytyjskiego rządu

W ostatnim czasie powroty do Polski były i są nadal związane z pandemią i odmiennymi niż w innych europejskich krajach działaniami brytyjskiego rządu. W wielu krajach w momencie kiedy znoszono obowiązek noszenia maseczek, w Wielkiej Brytanii dopiero wprowadzano nakaz noszenia ich. Najpierw na początku czerwca w komunikacji miejskiej, po półtora miesiąca w sklepach. Ludzie są zdezorientowani i nie wiedzą, jakie dalsze kroki podjąć. Na decyzję o powrocie do Polski na stałe lub na jakiś czas, by przetrwać najgorszy okres, wpłynęła niecodzienna strategia brytyjskiego rządu. Postanowił on na siłę wypracować w społeczeństwie coś w rodzaju odporności stadnej. Wedle założeń koronawirusem miało zarazić się niemal całe społeczeństwo, żeby zyskać odporność, a tym samym przetrwać i ostatecznie wyeliminować wirusa. Ile przy tym ludzi by umarło, jakoś nie przyszło rządowi do głowy, choć może po prostu byłyby to dopuszczalne straty. Nie wiadomo do końca czym kierował się brytyjski rząd, jednak wywołał panikę u wielu ludzi. Jak wiadomo, w panice człowiek najczęściej podejmuje złe decyzje i może mieć to przykre konsekwencje. 

Brytyjska służba zdrowia i jej kondycja

Na decyzję o powrocie na stałe lub czasowo wpłynęła też znajomość angielskiej służby zdrowia. Ta nie jest doskonała i pozostawia wiele do życzenia. Owszem, polska publiczna służba zdrowia też nie jest idealna, ale wiele osób decydowało się na skorzystanie w ojczyźnie z prywatnych klinik bądź przychodni, bo nawet płacąc za badania zaoszczędzili. W porównaniu z brytyjskimi cenami za porównywalne usługi zapłacili kilka razy mniej. Inna sprawa to podejście lekarzy brytyjskiej publicznej służby zdrowia do pacjentów. W wielu przypadkach przepisują paracetamol niezależnie od choroby. Jest to wręcz anegdotyczna sytuacja, piętnująca i obnażająca brytyjski system opieki zdrowotnej. Od dawna wiadomo, że Anglia to nie jest kraj dla chorych ludzi. Anglia to kraj dla zdolnych do pracy, wydajnych trybików w pędzącej maszynie. Dopóki jesteś zdrowy, pracuj. Kiedy zachorujesz, radź sobie sam lub lecz się prywatnie. Nic więc dziwnego, że Polacy wolą prywatną służbę zdrowia w ojczyźnie. Dla wielu rodaków pobyt w Polsce jest maratonem po przychodniach w celu przeprowadzenia badań kontrolnych lub wykonania różnego rodzaju zabiegów.

Wracać, czy nie wracać

Niezależnie od powodów powrotów do Polski wiadomo, że sytuacja jest skomplikowana. Wszyscy z tego powodu ucierpieli, nie tylko emigranci. W Polsce ludziom wracającym z emigracji wypomina się ich nastawienie. Zarzuca im się lekceważenie Polski, ucieczkę z kraju i jeszcze kilka innych, budzących niechęć sprawek. W Polsce dla wielu osób nie było i nadal nie ma pracy oraz perspektyw na przyszłość. Niestety jest to od wielu lat smutna rzeczywistość, która skazała setki tysięcy ludzi na emigrację za chlebem. W krajach stojących gospodarczo na lepszej pozycji otwierają się przed naszymi rodakami lepsze perspektywy. Owszem, żadna praca nie hańbi, czy to na zmywaku czy na budowie, jako prosty robotnik. Niezależnie od tego są też dostępne inne opcje. Można się uczyć, legalnie pracować, a znając język rozwijać się i awansować na szczeblach kariery. Polacy pracują na wyższych stanowiskach i nie są gorsi od Brytyjczyków. Po Brexicie nikt ich nie chce wyganiać do Polski, w związku z tym sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Dlatego każdy Polak mieszkający na Wyspach sam musi sobie odpowiedzieć na niemal hamletowskie pytanie: Wracać czy nie wracać? Wiele osób, którym tutaj jest dobrze, w tym momencie zapyta: „Po co wracać i do czego?”. Każdy ma wolną wolę i wybór. Każdy sam sobie odpowie na to pytanie i podejmie taką lub inną decyzję.

Trudne decyzje

Decyzja o powrocie ze względu na pandemię do Polski lub pozostaniu na Wyspach nie jest łatwa. Pod koniec ubiegłego roku każdy słyszał, że w Chinach jest jakaś tam epidemia, ale tyle tego w ostatnich latach było, że nikt na to nie zwrócił uwagi. Dopiero pierwszy kwartał tego roku powoli zaczął otwierać wszystkim oczy. Dla niektórych wyjazd do Polski był spowodowany wcześniej wspomnianą paniczną ucieczką, bo nikt nie wiedział o co chodzi. W mediach pojawiały się sprzeczne informacje. Kolejne kraje, w tym Włochy i Hiszpania, zostały zaatakowane przez wirus i ponosiły dotkliwe straty. Tak przynajmniej media informowały. Nikt nie wiedział co jest prawdą, a co medialnym szumem. Dodatkowo perspektywa wylądowania w angielskim szpitalu była przerażająca. Teraz, kiedy wszyscy oswoili się z sytuacją i mają szerszą perspektywę oraz własne przemyślenia, co jest prawdą a co nie, można na trzeźwo podjąć decyzję. Trzeba podjąć jakąś wiążącą decyzję i trzymać się jej, choć w myśl powiedzenia, tylko krowa nie zmienia poglądów. Podejmując decyzję powinno pamiętać się o tym, że życie i zdrowie to wartości nadrzędne, więc trzeba wybrać najbezpieczniejszą opcję.

autor: Tomasz Adam Kwiatkowski

author-avatar

Paulina Markowska

Uwielbia latać na paralotni, czuć wiatr we włosach i patrzeć na świat z dystansu. Fascynuje ją historia Wielkiej Brytanii sięgająca czasów Stonehenge i Ring of Brodgar. W każdej wolnej chwili eksploruje zakątki tego kraju, który nieustannie ją fascynuje. A fascynacją tą ‘zaraża’ też kolegów i koleżanki w redakcji:) Pochodzi z Wrocławia i często tam wraca, jednak prawdziwy dom znalazła na Wyspach i nie wyobraża sobie wyjazdu z tego kraju, dlatego szczególnie bliskie są jej historie imigrantów, Polaków, którzy także w tym kraju znaleźli swój azyl.

Przeczytaj również

Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciążyRynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj