Styl życia

Wielka ucieczka, jeszcze większa mistyfikacja

Już trzy lata temu dziennikarze BBC 4 i amerykańska historyczka Linda Willis ustalili, że autor głośnego „Długiego marszu” Sławomir Rawicz opisujący swoją brawurową ucieczkę z syberyjskiego łagru nie mógł brać w niej udziału. Wszyscy byli już skłonni uznać, że to fikcja, ale właśnie odnalazł się prawdziwy uczestnik najsłynniejszj ucieczki XX wieku.

Wielka ucieczka, jeszcze większa mistyfikacja

 

 
 
Peter Weir – reżyser, autor słynnego „Pikniku pod wiszącą skałą” czy „Stowarzyszenia umarłych poetów” kręci film na podstawie książki Sławomira Rawicza, w której opisał on swoją brawurową ucieczkę z sowieckiego łagru. Okazało się, że Rawicz przywłaszczył sobie fragment czyjejś biografii. To nie on uciekł, lecz Witold Gliński.
„The Long Walk” („Długi marsz”) to książka autorstwa Sławomira Rawicza, polskiego weterana, który po zakończeniu wojny nie wrócił do Polski wybierając los emigranta. Do końca życia mieszkał w Nottingham.
 
BBC 4 na tropie
Jego opowieść, relacjonująca ucieczkę z sowieckiego łagru w Jakucji, wydana w 1955 roku, a spisana przez dziennikarza Ronalda Downinga, stała się prawdziwym bestsellerem. Chyba jedynie Sienkiewiczowskie „Quo vadis?” miało większe nakłady i było tłumaczone na więcej języków – „Długi marsz” wydano w 25 językach. Wielka ucieczka Rawicza przeszła do historii jako jedna z najbardziej spektakularnych eskapad w czasach II wojny światowej, a jej autor stał się osobą sławną na cały świat. Jak się okazało, niezasłużenie.
W 2005 roku, czyli pół wieku po ukazaniu się książki Rawicza i rok po jego śmierci, dziennikarze radia BBC 4 postanowili sprawdzić docierające do nich sygnały, że Sławomir Rawicz zmyślił całą historię o ucieczce, a przynajmniej to, że brał w niej udział. Jak wspomina Hugh Levinson, producent programów BBC 4, reporterzy próbowali dotrzeć do osób, które mogłyby poświadczyć lub zaprzeczyć temu, że historia wydarzyła się naprawdę, a Rawicz jest jej bohaterem.
 
Co mówią dokumenty
Poszukiwania prowadzono na dużą skalę, szukano m.in. w Polsce, Finlandii, USA, na Litwie i Łotwie.
– Próbowaliśmy dotrzeć do szkoły, do której chodził Rawicz, szukać w polskim Ministerstwie Obrony i Państwowym Archiwum Wojskowym. Dziennikarz Tim Whewell pojechał nawet do Moskwy, próbując znaleźć w tamtejszych archiwach dokumenty potwierdzające pobyt Rawicza na Łubiance i w łagrze, ale wrócił z niczym – nigdzie nie natknął się nawet na najmniejszą wzmiankę o autorze „Long Walk” – mówi Hugh Levinson.
Kolejnym krokiem podjętym w celu wyjaśnienia prawdy były poszukiwania na Białorusi, w „najbardziej niedostępnym kraju Europy” – jak określa wschodniego sąsiada Polski, Levinson. Białoruscy archiwiści spisali się jednak znakomicie i bardzo szybko przysłali dość imponujący pakiet dokumentów.
– Zawierały one wiele informacji na temat młodości pana Rawicza i jego rodziny, ale nie potwierdzały ani aresztowania, ani ucieczki.
Następne kroki reporterzy BBC 4 skierowali do Instytutu Sikorskiego w Londynie i tam znaleźli to, czego szukali – akta Sławomira Rawicza. Wynikało z nich, że wstąpił do polskiej armii jeszcze w Rosji, a nie – jak opisywał w książce – w Anglii. Z kolei amerykańska archiwistka Linda Willis w polskich i rosyjskich archiwach znalazła inne dokumenty, które również świadczyły na niekorzyść Rawicza. Najważniejszy z nich to życiorys, który napisał własnoręcznie opowiadając w nim, jak w 1942 roku, na mocy powszechnej amnestii dla Polaków więzionych w sowieckich łagrach, wyszedł z obozu i przyłączył się do polskiej armii. Ów życiorys oraz rozmaite oficjalne dokumenty, np. przepustki, rejestry transportów itp. to kluczowe dowody w tej sprawie.
 
Nie wszystko sfabrykowane
Słynny brytyjski podróżnik, filmowiec, specjalista od survivalu Benedict Allen, zdeklarowany fan Rawicza, nie posiadał się ze zdumienia, kiedy Levinson ujawnił mu te rewelacje.
– To dla mnie szok, nie przypuszczałem, że wszystko od początku do końca jest sfabrykowane.
Podobnie zaskoczony był francuski „alter ego” Allena, nie mniej sławny eksplorer Cyril Delafosse – Guiramand, który zasłynął z tego, że przebył cały „szlak Rawicza” na piechotę, chcąc w ten sposób uczcić pamięć ofiar gułagu.
Treść książki Rawicza nie była jednak sfabrykowana od początku do końca m.in. dlatego, że zgadzał się ścisły opis trasy, okoliczności oraz współtowarzysze ucieczki. Rawicz drobiazgowa opisał na przykład co spotkało ich na pustyni Gobi, którą przemierzyli podczas owego „długiego marszu”.
 
Oficer wywiadu pamięta
W 2006 roku reporterzy radia BBC 4 dotarli do Rupert Mayne’a – oficera brytyjskiego wywiadu, który w 1942 roku rezydował w Kalkucie. Pamięta jak w tym czasie przyprowadzono do niego trzech mężczyzn, których polecono mu przesłuchać. Właśnie od nich usłyszał historię identyczną z tą, która później opisana została w „Długim marszu”. Mayne zawsze był przekonany, że autor tej książki opisał właśnie to, co Mayne usłyszał w Kalkucie. Niestety, nie zapamiętał nazwisk tych osób. Faktem jest też, że w czasie kiedy trwał długi marsz, Rawicz służył w Iranie. Wątpliwości co do autentyczności zdarzeń opisanych przez Rawicza mieli nie tylko dziennikarze radia BBC 4, lecz również dziennikarz krakowskiego wydania „Gazety Wyborczej”, Stanisław Mancewicz, który podzielił się nimi na jej łamach dodając, że nawet po upływie tak długiego czasu od opisanych wydarzeń można zweryfikować fakt, czy historia jest prawdziwa i dziwił się, że nikt się tym nie zajął (nie wiedział, że reporterzy BBC 4 akurat zajęli się wyjaśnianiem tej sprawy).
 
To ja uciekłem z łagru
Tymczasem doszło do sensacji. Reporter magazynu „Reader’s Digest” John Dyson, skutkiem przypadku odnalazł – wszystko na to wskazuje – prawdziwego bohatera opisanej w „Długim marszu” odysei. Jest nim Witold Gliński, który podobnie jak nieżyjący już Sławomir Rawicz, jest kombatantem i podobnie jak on wybrał los emigranta w Wielkiej Brytanii. Gliński, który obecnie ma 87 lat, wyznał Dysonowi, że to on, wraz z sześcioma towarzyszami niedoli uciekł z sowieckiego łagru w Jakucji. Stało się to w roku 1941. Przemierzył wraz z nimi pustynię Gobi, Tybet i Himalaje do Indii.
Początek i koniec drogi
Witold Gliński urodził się i mieszkał w Głębokich koło Wilna. Kiedy Armia Czerwona wkroczyła na Wileńszczyznę doszło do masowych wywózek Polaków za Ural. Gliński, 17-letni wówczas chłopak, trafił do transportu wraz z rodzicami, ale podczas kolejnych etapów podróży na wschód, jego i rodziców rozdzielono. Jako jeden z licznych w owym czasie Polaków trafił do słynnego moskiewskiego więzienia NKWD – Łubianki. Podczas sfingowanej rozprawy został uznany za „wroga ludu” i skazany na 25 lat w obozie pracy. Pracował tam jako drwal i niemal od samego początku myślał o ucieczce. Chciał iść na południe, zamierzał bowiem przedostać się do strefy brytyjskiej w Indiach. Odległość ta wynosiła przeszło 6500 kilometrów. Wydostanie się z obozu było możliwe jedynie przez tunel, który przez dłuższy czas wtajemniczeni więźniowie drążyli pod zasiekami. Kiedy podkop był już gotowy, wykorzystując szalejącą śnieżycę, wraz z szóstką współwięźniów wydostał się z obozowej zony. Byli to amerykański inżynier, który pracował w moskiewskim metrze i trafił do łagru pod zarzutem szpiegostwa, Ukrainiec zesłany za morderstwo, Serb oraz trzej polscy żołnierze. Najdłuższy chyba marsz XX wieku trwał 11 miesięcy. Niemal codziennie ocierali się o śmiertelne niebezpieczeństwo. Tempo, które sobie narzucili, było bardziej niż mordercze, dość powiedzieć, że tylko cztery godziny przeznaczali na sen. Żywili się wszystkim co żyło i dało się upolować lub rosło. Przemierzając tereny zaludnione, których po drodze nie było zbyt wiele, najmowali się do pracy u miejscowej ludności, w zamian za żywność. Wyczerpani, niemal na granicy życia i śmierci dotarli do Indii. Zaopiekowali się nimi brytyjscy żołnierze patrolujący strefę graniczną. Z Polaków, poza Witoldem Glińskim, żaden nie przeżył tej morderczej eskapady. Gliński potwierdza fakt, iż był przesłuchiwany wraz z towarzyszami przez brytyjskiego oficera, wszystko wskazuje na to, że był nim właśnie Rupert Mayne. Prosto z Indii Gliński trafił do Anglii i tam do 1. Korpusu, brał udział w lądowaniu w Normandii, gdzie został ranny. Mieszka w Kornwalii wraz żoną, która jest Angielką. Gliński przez cały czas wiedział, że Sławomir Rawicz podszył się pod niego, ale postanowił nie reagować, chciał zapomnieć o wojnie i o tym co przeżył. Do tego, by zmienił zdanie namówił go John Dyson.
Ze zweryfikowaniem tego, czy Witold Gliński mówi prawdę trudności nie będzie. Pozostaje natomiast pytanie: w jaki sposób Sławomir Rawicz poznał tak szczegółowo historię Witolda Glińskiego.
 

Janusz Młynarski

 

 

 

 

Przeczytaj również

To tu w UK najemcy mają największe szanse na mieszkanie w nieodpowiednich warunkachTo tu w UK najemcy mają największe szanse na mieszkanie w nieodpowiednich warunkachBanksy stworzył nowy mural w Londynie? Fani nie mają wątpliwościBanksy stworzył nowy mural w Londynie? Fani nie mają wątpliwościPopulacja Londynu bije nowe rekordy. Ile wynosi?Populacja Londynu bije nowe rekordy. Ile wynosi?Szef DNB mówi o “społecznych kosztach” zatrudniania imigrantów w HolandiiSzef DNB mówi o “społecznych kosztach” zatrudniania imigrantów w HolandiiBariery językowe przyczyną błędnych diagnoz lekarzyBariery językowe przyczyną błędnych diagnoz lekarzyBlisko 7 mln ludzi w UK ma kłopoty finansoweBlisko 7 mln ludzi w UK ma kłopoty finansowe
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj