Styl życia
Większość Brytyjczyków nie ma problemu, by rozmawiać o swojej śmierci i ustaleniach dotyczących pogrzebu. To efekt epidemii?
Fot. Getty
Czy epidemia koronawirusa ułatwiła Brytyjczykom rozmowę o śmierci i organizacji własnego pogrzebu? Najnowsze badanie pokazuje, że tak, i że w miarę swobodnie tematy te podejmuje aż trzech na czterech mieszkańców Wysp.
Badanie wykonane na zlecenie Co-op Funeralcare pokazuje, że wielu mieszkańców UK otwarło się na skutek epidemii koronawirusa na rozmowę o swojej śmierci. Dane pokazują, że swobodnie na temat odejścia z tego świata, a także na temat swojego pogrzebu rozmawia już trzy czwarte Brytyjczyków. Z ankiety „My Wishes, My Way”, przeprowadzonej wśród nieco ponad 2000 ludzi dorosłych wynika, że dla 69 proc. mieszkańców UK nie jest ważne, czy ich pogrzeb odbędzie się w otoczeniu religijnym, natomiast 22 proc. wyznało, że wolałoby, aby żałobnicy nie ubrali się na ich pogrzeb w jaskrawe kolory. 37 proc. ankietowanych stwierdziło także, że pogrzeby są generalnie zbyt ponure i że powinny one bardziej podnosić na duchu, natomiast 81 proc. badanych zaznaczyło, że chciałoby, by pochówek był prawdziwą celebracją ich życia.
Nastawienie do śmierci – Covid wiele zmienił
Podobne badanie przeprowadzone dwa lata temu wykazało, że mieszkańcy Wysp byli znacznie rzadziej chętni do rozmawiania o swojej śmierci. O ile bowiem teraz wolę taką wykazało 75 proc. ankietowanych, to wówczas o swoim odejściu myślało jedynie 49 proc. ludzi. Pracownicy Co-op Funeralcare nie mają jednak wątpliwości, że epidemia koronawirusa wiele w tym względzie zmieniła. – Żyjąc w trakcie pandemii i przyglądając się tak tragicznej i niewyobrażalnej utracie życia, nastawienie naszego narodu do śmierci i umierania się zmieniło. To niezwykle wzruszające, że społeczeństwo stopniowo i z coraz większym komfortem rozmawia o nieuniknionym i że coraz więcej osób chciałoby, aby ich ostatnie pożegnanie było raczej wyjątkową celebracją ich życia – zaznaczyła Samantha Tyrer, dyrektor zarządzająca Funeralcare.