Życie w UK

Wciąż w szponach komuny? Już niedługo 10-lecie naszego wejścia do UE!

Niedawno pożegnaliśmy pierwszego premiera demokratycznej Polski, po rozpadnięciu się bloku Krajów Demokracji Ludowej. Tylko patrzeć jak będziemy obchodzić ćwierćwiecze rozstania się z owym „kadeelem”. Już w przyszłym roku czeka nas dostojny jubileusz – dziesiąta rocznica aneksji Polski przez Unię Europejską.

Wciąż w szponach komuny? Już niedługo 10-lecie naszego wejścia do UE!

Czy jak kto woli akcesji naszego kraju w poczet krajów zjednoczonych pod gwiaździstym sztandarem (rzecz jasna chodzi o żółte na niebieskim). Dzięki temu zresztą, jak wie każdy Polak, a nie każdy Brytyjczyk chce to przyznać –  brytyjski przemysł odnotował znaczący wzrost siły roboczej. Zdawać by się mogło, że drzwi z hukiem zostały zatrzaśnięte i obrachunki z komuną mamy z głowy. Czy aby na pewno dawne prawidła regulujące rynek zostały wykorzenione?

Mam powody przypuszczać, że jednak nie do końca. Żywotniejszy niż dinozaury okazuje się być polski sport, który w najlepsze w głównej mierze opiera się na państwowej kasie. Co prawda do lamusa odeszły już przeróżnej maści resortowe kluby sportowe, takie jak zakładowe, robotnicze, wojskowe, milicyjne, etc.

Obecnie ciężar utrzymywania klubów przerzucony został na barki przedstawicieli biznesu. Weźmy na przykład najstarsze nad Wisłą rozgrywki ligowe, a konkretnie naszą piłkarską Ekstraklasę. Klubami w lidze próbującej nieudolnie (przynajmniej pod względem sportowym!) naśladować Premier League, Bundesligę, czy chociażby Ligue 1 potrząsają dziś rozmaitej maści spółki, firmy, biznesmeni.

Na gminnym garnuszku

Okazuje się jednak, że nie tylko na prywatnej kabzie budowana jest „potęga” naszego futbolu. Spory w tym udział mają publiczne finanse, a dokładniej – gminne lub miejskie. Aż sześć klubów korzysta z tego rodzaju „sponsoringu”: Górnik Zabrze (miasto większościowym udziałowcem – 55 procent akcji), Korona Kielce (100 procent akcji posiada Urząd Miasta Kielce), Piast Gliwice (66 procent akcji w rękach urzędu miasta), Podbeskidzie Bielsko-Biała (75 procent akcji posiada gmina Bielsko-Biała), Śląsk Wrocław (miasto większościowym udziałowcem), Zawisza Bydgoszcz (3 procent akcji w gestii miasta).

Jeśli do tego towarzystwa dorzucimy Zagłębie Lublin, które w 100 procentach jest w posiadaniu KGHM Polska Miedź S.A, czyli jednej z największych spółek skarbu państwa, to okaże się, że z publicznych finansów czerpie (i to garściami!) niemalże połowa klubów Ekstraklasy! Popuśćmy wodze wyobraźni i przypuśćmy, że nagle ta forma finansowania sportu upada. Jawi nam się doprawdy pejzaż godny samej Kasandry.

Swoją drogą, to ciekaw jestem jak wyglądałaby dziś Premier League, gdyby na przykład Manchester United był w rękach miejscowego councilu, albo Chelsea FC była zarządzana by była przez burmistrza Londynu Borisa Johnsona. Tak, tylko że do brytyjskich klubów garnie się obcy kapitał.

Biznesmen ze Stanów Zjednoczonych posiada klub Aston Villa, Malezyjczycy są właścicielami Cardiff City, rosyjski milioner trzęsie Chelsea FC. Można by tak jeszcze długo wymieniać. Kluby między Odrą a Bugiem mogą jedynie dostać ślinotoku na myśl o tak zasobnych mecenasach.

Bliżej nam do Kenii!

Podobnie jak w odniesieniu do futbolu, sprawy mają się także w innych dyscyplinach, które nie są jednak takimi pieszczochami mediów. Spece od sportu biadolą, że państwo ma węża w kieszeni, jeśli mowa o finansowaniu sportu. Nie tak dawno na łamach „Przeglądu Sportowego” były mistrz zapasów Andrzej Supron fakt, że 0,008 procent z budżetu kraju wydatkowane jest na sport określa w kategorii kpiny.

Oczywiście nie obejmuje to „furtek” opisanych wyżej. Mistrz Supron pokusił się też o dosyć zastanawiające zestawienie. Otóż zarzuca, że start polskiej reprezentacji na igrzyskach w Londynie kosztował 160 milionów złotych, podczas gdy Brytyjczycy wydali na podobny cel siedmiokrotnie wyższą kwotę. 

Absolutnie daleki jestem od tego, by mącić dobre samopoczucie pana Andrzeja, ale zestawienie wybrał nie najszczęśliwsze. Wystarczy porównać siłę rażenia gospodarek Polski i Zjednoczonego Królestwa.

Kiedyś można było pokusić się o metaforyczne przeciwstawienie Poloneza przeciwko Jaguarowi. Dziś jest to niemożliwe – po FSO nie ma już śladu… Dlatego wysoce nie na miejscu jest porównywanie Polski, która w klasyfikacji medalowej igrzysk nad Tamizą uplasowała się na 30. pozycji, z krajem, którego sportowcy wywalczyli  trzecią pod względem wielkości kolekcję olimpijskich krążków.

Doradzałbym zestawienia przykładowo z Azerbejdżanem (ex-aequo z nami), Kenią (28. lokata) lub Turcją (32. miejsce w klasyfikacji). Jakby nie patrzeć, polski sport jawi się niczym ostoja dawnych tradycji czerpania z państwowej kiesy, dlatego też  w żadnym wypadku nie da się go zaliczyć do grona potentatów sportowych aren świata. Niestety.

Jerzy Kraśnicki

author-avatar

Przeczytaj również

AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni Celsjusza
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj