Życie w UK
Wariant australijski w relacji UK-UE to w praktyce TWARDY BREXIT! Downing Street po raz pierwszy przyznał to publicznie
Fot. Getty
Co tak naprawdę oznacza wariant australijski w relacjach UK-UE? Downing Street przestało owijać w przysłowiową bawełnę i po raz pierwszy przyznało to, na co eksperci wskazywali już od dawna – że wariant ten oznacza po prostu TWARDY BREXIT.
Jeśli komuś wydawało się, że Wielka Brytania może sobie swobodnie żonglować między wyborem kanadyjskiego wariantu dla przyszłej umowy w UE, a wyborem wariantu australijskiego, to był i jest w poważnym błędzie. Wszystko to dlatego, że stosunki handlowe Unii Europejskiej z Kanadą i Australią znacząco się od siebie różnią. O ile bowiem Umowa o wolnym handlu między UE a Kanadą – CETA – zniosła cła na aż 98 proc. produktów (poza cłem m.in. na jajka i drób), to w przypadku umowy z Australią nic takiego nie miało miejsca. Unia Europejska i Australia nie mają podpisanej umowy o wolnym handlu, a wymiana handlowa odbywa się między nimi głównie na ogólnych zasadach Światowej Organizacji Handlu (WTO). A to oznacza, że eksport i import towarów podlegają zarówno cłom, jak i kwotom ilościowym oraz barierom pozataryfowym. Australia zdołała jedynie zawrzeć ze Wspólnotą kilka umów ułatwiających handel wybranymi towarami, w tym winem.
Downing Street wprost mówi o twardym Brexicie
Informację o tym, że ustanowienie między UK i UE porozumienia w stylu australijskim oznacza de facto twardy Brexit, po raz pierwszy głośno i wyraźnie przekazał właśnie rzecznik Downing Street. – W rzeczywistości Australia nie ma kompleksowej umowy o wolnym handlu z UE. Większość handlu między nimi odbywa się zgodnie z zasadami WTO. A zatem warunki australijskie oznaczałyby, że Wielka Brytania będzie handlować z UE na warunkach WTO, w oparciu o zasady wolnego handlu – zaznaczył rzecznik. A jego wypowiedź nadeszła po tym, jak Michel Barnier wskazał środę 9 grudnia jako ostateczny termin, do którego obie strony mogą prowadzić negocjacje.
Downing Street wciąż stoi jednak na stanowisku, że nie podpisze umowy, która nie będzie spełniała minimum rządowych warunków. Pomimo ostrej retoryki ze strony UE, rzecznik brytyjskiego rządu zapewnił, że Wielka Brytania chce i będzie negocjować tak długo, jak tylko podpisanie porozumienia z UE będzie uważała za możliwe. W przeciwnym razie UK postawi na wariant australijski i też, cytując słowa rzecznika, „będzie się pomyślnie rozwijała”.