Życie w UK
Wałęsa: To za duże na ich móżdżki
Wałęsa: Kaczyńscy zazdroszczą mi zwycięstwa, próbują mi je ukraść, a i mnie chcą upolować, mali ludzie. Niedoczekanie. Czyhają tylko na jakieś rocznice, na jakieś okazje, by znowu zaatakować, burzyć. Teraz jest 25-lecie mojego Nobla, więc znowu się ujawnili, tak jak to robili na 20-lecie i na 15-lecie. To ich zasada działania – zniszczyć wszystko, co mogłoby przysłużyć się Polsce
Donald Tusk: Poleciały mi łzy (wywiad) >>
Kazimierz Marcinkiewicz: Nie wyglądam no bombę (wywiad) >>
Od lat nie pełni pan żadnej funkcji politycznej, jest pan byłym prezydentem, więc dlaczego pewnym środowiskom, w tym Instytutowi Pamięci Narodowej, aż tak bardzo zależy na pogrążeniu pana i zniszczeniu pańskiej legendy?
– Bo sami nic nie zrobili, niczego nie dokonali. Zazdroszczą mi zwycięstwa, próbują mi je ukraść, a i mnie chcą upolować, mali ludzie. Niedoczekanie. Czyhają tylko na jakieś rocznice, na jakieś okazje, by znowu zaatakować, burzyć. Teraz jest 25-lecie mojego Nobla, więc znowu się ujawnili, tak jak to robili na 20-lecie i na 15-lecie. To ich zasada działania – zniszczyć wszystko, co mogłoby przysłużyć się Polsce, poprowadzić ją w dobrym kierunku.
Oni, czyli kto?
– Kiedyś robił to Macierewicz i spółka, teraz Kaczyńscy. Dołączali się do tego Gwiazdowie i inni. Ale jest też rozmaita drobnica, wykonawcy, już nie chcę, nawet z litości, ich nazwisk powtarzać, są znane. Z litości chrześcijańskiej, bo ja chrześcijaninem jestem.
Dziennikarze ostro pana odpytują ze szczegółów, o papiery, o tego „Bolka”, więc po prostu czuję się przez nich wyręczony.
– Panie, wszystko już powiedziałem, to kłamstwa, bzdury, bzdurne kwity, jakichś „Bolków” było od groma, ale mnie tam nie było. Żadnych dokumentów nie dekompletowałem i zabroniłem otwierać zapieczętowane przez sekretarki dokumenty. Koniec, kropka, kończmy ten temat. Wygrałem sprawę lustracyjną? Wygrałem i basta.
A jaką rolę w tej sprawie odgrywają bracia Kaczyńscy – kluczową czy tylko jedną z wielu?
– Absolutnie kluczową, oni tym wszystkim manipulują, kręcą. Ja ich dawno poznałem jak zły szeląg. To ludzie oszalali z nienawiści, nawiedzeni, mściwi, urodzeni manipulatorzy, a przy tym niezłe cwaniaki. Ale się kiedyś przewiozą, bo nosił wilk razy kilka…
IPN uważa wszystkie teczki esbeckie za prawdziwe, wiarygodne. Więc jak to jest, że w drodze wyjątku tylko teczkę Jarosława Kaczyńskiego uznaje za sfałszowaną, jemu tylko daje wiarę?
– Ano właśnie, sam pan widzisz. Panie, kim byli Kaczyńscy, kiedy ja prowadziłem walkę na śmierć i życie, w której raz ja wygrywałem, a raz komuniści, raz bezpieka. W końcu finalnie ja wygrałem tę walkę. Po drodze kiksy były różne. I oni, i ja stosowaliśmy różne metody walki, jakie były pod ręką, w zasięgu. Taka jest logika walki.
W swojej książce o panu, jej autorzy – Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk, uważają za wiarygodne wszystkie notatki funkcjonariuszy SB z wyjątkiem jednej, z 1971 roku, w której jest stwierdzenie o pana nieprzydatności i niechęci do kontaktów. To jak to jest?
– Sam pan sobie odpowiedziałeś. To jest właśnie ich myślenie, oni tak myślą, wszystko w ich rozumowaniu postawione jest na głowie. Co ja mówię o rozumowaniu! Komplement bym im zrobił. Wszystko, co jest za duże, jak na ich móżdżki i za duże, jak na ich tchórzostwo, to jest dla nich podejrzane. Dla nich i dla tych, co stoją za ich plecami. Nic pan nie poradzisz na to.
Dobrze pan znosi tę potężną presję psychiczną?
– Ja się śmieję z tego, bo jestem niewinny. Nie było i nie ma żadnego dokumentu, nie było mojej zgody na współpracę, nie było żadnego mojego podpisu. Ci, co tę książkę napisali, nie mają nic na mnie i w każdym sądzie przegrają sprawę. A w sądzie się spotkamy i tam wyłożymy swoje racje, i to oni okażą się cienkimi Bolkami. Dużo pieniędzy stracą na tym.
Na jednej z konferencji, na której zabierał pan głos, był także prezes IPN Janusz Kurtyka. Mieliście okazję spojrzeć sobie w oczy?
– Nie, ja patrzyłem gdzieś dalej, wyżej, a Janusz Kurtyka patrzył po nogach.