Życie w UK
Uważaj na baristę. Może być mądrzejszy od Ciebie
Kawa przyrządzona z czułością i… doktoratem? Badania społeczne dowodzą, że rzesze świetnie wykształconych młodych ludzi podejmują się niskopłatnej pracy, by móc cokolwiek zarobić.
Stracone pokolenie – tak mówią o nich najnowsze raporty społeczne. Młodzi ludzie z całej Europy „pielgrzymują” na Wyspy w nadziei, że znajdą tam swoją ziemię obiecaną. Są wykształceni, mają tytuły naukowe z różnych dziedzin, ukończyli dziesiątki kursów, znają języki obce… Jedyne, czego im brak, to praca; już nawet nie dobrze opłacana, ale jakakolwiek.
Statystyki wskazują, że „straceńcy”, po części ofiary kryzysu gospodarczego, coraz częściej podejmują zatrudnienie na stanowiskach, które ciężko nazwać rokującymi: zostają barmanami, kelnerami, opiekunami dzieci lub osób starszych, sprzedawcami, sprzątaczami. Co ciekawe, rzadko uskarżają się na swój los. Kiedy jednak już to robią, słyszy o tym całe społeczeństwo.
Ostatnim takim przypadkiem był 25-letni Hiszpan, pracujący na Wyspach w jednym z oddziałów „znanej sieci serwującej kawę”. Swoją frustrację przelał w tekst, który opublikował na swoim koncie na Facebooku i Twitterze. Jego wpis w ciągu kilkudziesięciu godzin przeczytały setki tysięcy osób.
„Nazywam się Bendamin Serra. Skończyłem trzy kierunki studiów i sprzątam toalety. Nie, to nie żart” – napisał imigrant.
Zawtórowały mu tysiące głosów. Młodzi ludzie z całego kontynentu pisali o tym, że podjęli pracę znacznie poniżej swoich kwalifikacji, zarabiają grosze, ciężko im związać koniec z końcem. Jednocześnie odezwało się wiele osób, które swoją opowieść kwitowały stwierdzeniem: „tak musi być. Trzeba być wdzięcznym za to, co się ma. To nie w porządku, ale lepsza jakakolwiek praca, niż żadna”.