Życie w UK
Unijni imigranci ostro KRYTYKUJĄ radosne wideo Home Office namawiające do aplikowania o settled status
Zamieszczony na Twitterze filmik, w którym Home Office przypomina unijnym imigrantom o obowiązku ubiegania się o "settled status" wzbudził ogromne kontrowersje wśród obywateli UE mieszkających na Wyspach.
Trudno się dziwić krytyce w tym przypadku – "radosny" filmik okraszony pogodną muzyką i roześmianymi ludźmi ma się nijak do nastroju unijnych imigrantów, którzy od lat żyją i pracują w UK, a teraz zostali potraktowani jak obywatele drugiej kategorii. Przynajmniej część z nich, aby zostać na terenie Wielkiej Brytanii po o 31 grudnia 2020 r., będzie musiała aplikować o status osoby osiedlonej (settled status) zapewniający m.in. dalszy dostęp do świadczeń socjalnych oraz służby zdrowia. W dodatku, ta "przyjemność" będzie ich kosztować 65 funtów.
Na Brexicie ucierpią nawet pingwiny, gdy Wielka Brytania straci dostęp do unijnych funduszy
Krótko po publikacji tych materiałów w mediach społecznościowych dosłownie zaroiło się od krytycznych komentarzy. – Dziś, w środku świąt Bożego Narodzenia, Home Office opublikowało klip z uśmiechniętymi buziami i optymistyczną muzyką każącym nam, obywatelom UE, których dom znajduje się w Wielkiej Brytanii, starać się o pozwolenie pozostania w kraju – komentowała Tanja Bueltmann, profesor historii na Uniwersytecie Northumbria pochodząca z Niemiec.
Znacznie dosadniej wypowiadał się Leone Kruhoffer, duński obywatel mieszkający w Wielkiej Brytanii. – Mieszkam tutaj od 35 lat, dostałem pieczątkę w paszporcie, która pozwala mi na pobyt w UK na czas nieokreślony w 1985 roku, a teraz chcecie, żeby składał podanie, które pozwoli mi na pozostanie we własnym domu? – komentował ostro.
– Chciałbym wyrazić moją głęboką wdzięczność dla Home Office za możliwość zapłacenia skromnej sumy 65 funtów za możliwość korzystania z aplikacji niezawodnej niczym Southern Rail w śnieżny dzień, która zadecyduje o przyszłości mojego dalszego życia – ironizował Max Fras z London School of Economics.
Podobnych głosów było naprawdę mnóstwo, nie brakowało w nich takich sformułowań, jak "hańba", "zdrada", "pogarda", "skandal". Znaleźli się jednak nieliczni, którzy bronili Home Office. Poseł Partii Konserwatywnej James Cleverly zauważył, że Brexit nie jest żadnym aktem barbarzyństwa i podkreślił, że brytyjscy obywatele mieszkający na terenie UE również będą musieli się zarejestrować w kraju, w którym przebywają. Chcielibyśmy jednak zwrócić uwagę posłowi Cleverly`emu, że to nie wina tych unijnych krajów, tylko Wielkiej Brytanii, które podjęła decyzję o wyjściu ze Wspólnoty…
O jakie są Wasze odczucia? Dajcie znać na naszym FB!