Życie w UK

Ubić Polaka

Rośnie liczba przestępstw, których podłożem jest nienawiść do Polaków. Zaniepokojone organizacje polonijne zaapelowały w tej sprawie do brytyjskiej minister ds. społeczności i samorządów, Hazel Blears.

Pobity za „nie palę” >>

Giną Polacy >>

W minionym roku miało miejsce co najmniej 50 incydentów wymierzonych w Polaków. A przynajmniej o tylu napisała brytyjska prasa – głównie lokalna. Ile zdarzyło się faktycznie? Nie wiadomo. 25 lutego w Basingstoke zostało pobitych trzech Polaków, choć nie sprowokowali oni swoich oprawców (gazeta „Northern Echo”). 11 kwietnia kierowca samochodu w Reading po sprzeczce z grupą polskich przechodniów próbował ich przejechać (gazeta „Get Reading”). 22 kwietnia Chorwat Martin Travnik doznał obrażeń, bo wzięto go za Polaka. Na jego twarzy została rozbita butelka (portal „Cheltenham on line”). 24 kwietnia polska piekarnia w Sevenoaks po kilkakrotnych atakach zdecydowała się na zamknięcie. Bandyci regularnie rozbijali jej frontowe okna wykrzykując „Polish bastards” (gazeta „Kent News”). Przykłady można by długo mnożyć. Wina bezsprzecznie leży po stronie oprawców, jednak sami Polacy rzadko zgłaszają te incydenty policji. Jeśli już zgłoszą, nie zawsze wiedzą, że trzeba poinformować funkcjonariuszy, iż była to tzw. hate crime, czyli przestępstwo podyktowane nienawiścią czy choćby niechęcią do danej grupy społecznej. – Są one traktowane przez brytyjskie władze z większą powagą. Wymiar kary jest surowszy, bo są to przestępstwa wymierzone w całą społeczność, nawet jeśli w danym momencie ucierpiała jednostka – wyjaśnia Wiktor Moszczyński ze Zjednoczenia Polaków w Wielkiej Brytanii, autor raportu „Hate Crimes against Poles in UK in 2007”.

Ocena należy do poszkodowanego

Hate crime różni się od normalnego przestępstwa tym, że dokonano go w kontekście nienawiści odczuwanej przez atakującego wobec prześladowanego z powodu jego rasy, koloru skóry, pochodzenia etnicznego, narodowości, pochodzenia narodowościowego, religii, płci, tożsamości płciowej, orientacji seksualnej, niepełnosprawności. Przestępstwa na tle nienawiści to nie tylko ataki fizyczne, ale także zniszczenie mienia, obraźliwe graffiti, podpalenia, kłótnie sąsiedzkie, jak i groźby słowne, obraźliwe listy i telefony, bezpodstawne skargi do władz, obraźliwie ulotki i plakaty, gesty czy nawet podrzucenie komuś góry śmieci przed dom, prześladowanie w szkole, w miejscu pracy. Mówiąc krótko, w definicję przestępstwa tego typu wchodzi cały zakres zachowań ofensywnych, motywowanych uprzedzeniami bądź nienawiścią. Ocena tego, czy przestępstwa dokonano na podłożu nienawiści, czy nie, w praktyce należy do samego poszkodowanego. Tego typu przestępstwa rzadko trafiają do policyjnych statystyk jako motywowane niechęcią wobec Polaków – głównie z powodu słabej znajomości języka jak i tutejszych regulacji prawnych. Choć Polacy są w Wielkiej Brytanii grupą cenioną przez pracodawców, z niechęcią patrzą na nas ci Brytyjczycy, którym rzekomo podebraliśmy pracę. Jak mantrę powtarza się w brytyjskich mediach, że to nieprawda, iż Polacy wypełnili lukę na rynku pracy podejmując się zajęć, którymi Brytyjczycy parać się nie chcą. Podbieramy pracę, ponieważ godzimy się pracować za mniejsze stawki niż nakazuje przyzwoitość. Irytują nie tylko polscy hydraulicy i budowlańcy, ale nawet polscy lekarze, którzy dyżurują tu w weekendy, gdy tutejsi medycy korzystają z przysługujących im dni odpoczynku.

Trzeba nas policzyć

Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii (organizacja-parasol skupiająca około 80 grup polonijnych) udokumentowało ponad 50 przestępstw na tle nienawiści wobec Polaków dokonanych w 2007 roku i zaapelowało do brytyjskiej minister ds. społecznościi samorządów Hazel Blears o interwencję. – Zaproponowaliśmy dziesięciopunktowy plan działania. Nasze główne postulaty to przede wszystkim przeprowadzenie narodowego spisu powszechnego wcześniej niż planowano, czyli w 2011 roku. Rzetelne dane statystyczne pozwoliłyby na uwolnienie z budżetu środków i skierowanie ich tam, gdzie są potrzebne. Wówczas szpitale czy szkoły, w których po 2004 roku przybyło polskich pacjentów i uczniów, mogłyby ich odpowiednio obsłużyć i rozwiązać problem przeciążania. Dziś wszystko kręci się wokół liczby Polaków, której nikt nie zna, a którą wszyscy straszą
– wyjaśnia Wiktor Moszczyński. Zjednoczenie Polskie, które będzie niebawem rozmawiać z ministrem Blears, poprosi ją także o większe zaangażowanie w naukę Polaków języka angielskiego oraz promowanie i przybliżanie polskiej kultury w angielskich szkołach, jak i ustanowienie przedstawicielstwa Europy Środkowej przy organach czuwających nad równością praw mieszkańców Wielkiej Brytanii.

Magda Qandil

author-avatar

Przeczytaj również

Klienci Booking.com padli ofiarą oszustów. Stracili mnóstwo pieniędzyKlienci Booking.com padli ofiarą oszustów. Stracili mnóstwo pieniędzyMorderca Polaka twierdzi, że „nie był sobą”, gdy odbierał życieMorderca Polaka twierdzi, że „nie był sobą”, gdy odbierał życieKobieta przywiozła martwego mężczyznę do banku po pożyczkęKobieta przywiozła martwego mężczyznę do banku po pożyczkęKaucje za plastikowe butelki mogą wzrosnąć do 50 eurocentówKaucje za plastikowe butelki mogą wzrosnąć do 50 eurocentówAresztowania w związku z morderstwem Polaka w SzwecjiAresztowania w związku z morderstwem Polaka w SzwecjiInflacja w marcu 2024 spada drugi miesiąc z rzęduInflacja w marcu 2024 spada drugi miesiąc z rzędu
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj