Praca i finanse
Torysi kłamali przed wyborami? Sajid Javid zapowiadał koniec polityki cięć, a właśnie zażądał od ministrów poszukania oszczędności
Fot. Getty
Jeszcze niedawno kanclerz skarbu Sajid Javid zapowiadał koniec z polityką cięć i obiecywał, że w tegorocznym budżecie żaden z departamentów nie będzie musiał ograniczać wydatków. Tymczasem jednak, jak donoszą brytyjskie media, Javid zlecił właśnie szefom poszczególnych departamentów poszukanie oszczędności rzędu… przynajmniej 5 proc.!
Czy zapowiedzi dotyczące końca polityki cięć były tylko papką wyborczą mającą skłonić Brytyjczyków do zagłosowania na Partię Konserwatywną? Najnowszy ruch kanclerza skarbu Sajida Javida zdaje się potwierdzać tę tezę, jako że minister zlecił właśnie poszczególnym departamentom poszukanie oszczędności na następny rok. A przecież jeszcze przed wyborami Javid obiecywał, że w 2020 r. żaden departament nie będzie poszkodowany i nie będzie musiał dokonywać cięć w wydatkach. Kanclerz skarbu zapowiadał wtedy, że budżet każdego departamentu zostanie powiększony przynajmniej o wskaźnik inflacji.
Wszystko wskazuje jednak na to, że bez dodatkowych cięć budżet UK na następny rok po prostu się nie zepnie. Z tego też względu Sajid Javid zlecił szefom wszystkich departamentów dokładne przeanalizowanie wydatków, „linijka po linijce”, i, tam gdzie się da, ograniczenie wydatków. Kanclerz skarbu oczekuje, że w każdym z ministerstw uda się w ten sposób zmniejszyć budżet o 5 proc. „Zostaliśmy wybrani z wyraźnym mandatem fiskalnym, aby zachować kontrolę nad codziennymi wydatkami. To oznacza, że potrzebne będą oszczędności w całym rządzie, aby uwolnić pieniądze na inwestycje w nasze priorytety” – czytamy w instrukcji Javida do ministrów.
Zalecenia ministra stoją zatem w jawnej sprzeczności z hasłami głoszonymi przez niego jeszcze 2 miesiące temu, Wówczas, walcząc o głosy wyborców, kanclerz skarbu obiecywał: „W przyszłym roku żaden departament nie będzie musiał dokonywać cięć. Każdy departament będzie miał zwiększony budżet na codzienne wydatki, przynajmniej o wskaźnik inflacji. W ten właśnie sposób rozumiem koniec polityki oszczędności”.