Życie w UK

Tomasz Lis: Bitwa o wolność

„Dla PiS-u najlepiej byłoby, gdyby wszyscy młodzi ludzie wyjechali z Polski. Wtedy partia nie musiałaby martwić się o zwycięstwo w wyborach.” O przyszłości Polski rozmawiamy z Tomaszem Lisem, dziennikarzem i komentatorem życia politycznego.

Tomasz Lis: Bitwa o wolność

Donald Tusk: Poleciały mi łzy (wywiad) >>

Kazimierz Marcinkiewicz: Nie wyglądam no bombę (wywiad) >>

Jeśli wierzyć sondażom, PO i PiS mają niemal identyczne poparcie. Bez koalicji ciężko wyobrazić sobie nowy rząd. Koalicję jeszcze trudniej. Co nas czeka po wyborach?

Dzisiaj widziałem dwa różne sondaże. W jednym PiS ma przewagę pięciu procent nad PO, w drugim odwrotnie. Nikt nie wie, jaki będzie wynik wyborów, tym bardziej nie możemy przewidzieć, czy powstanie jakakolwiek koalicja. Dwa lata temu nikt by nie uwierzył, że PiS będzie rządzić wspólnie z Samoobroną i LPR. W tym kraju chyba wszystko jest możliwe.

Donald Tusk odcinał się od PiS-u i LiD-u. Teraz otwarcie przyznał, że może współpracować z Kaczyńskim, a nawet z Kwaśniewskim. Gdzie tutaj jakaś konsekwencja?

Lider partii powinien wiedzieć, jakie ma poglądy. Donald Tusk sam nie potrafi ocenić, kim naprawdę jest, co chce osiągnąć. Niestety ludzie, którzy chcą głosować na PO, nie patrzą z entuzjazmem na tę partię. To nie jest polityka, która zachwyca.

Ile jeszcze będzie trwać rozliczanie przeszłości, szukanie agentów? Czy któryś rząd w końcu zajmie się tym, co najbardziej potrzebne – czyli budową dróg, lotnisk?

Dopóki będzie rządził PiS, nic się nie zmieni. Nie zapominajmy, że Donald Tusk też był jeszcze niedawno entuzjastą dekomunizacji, tylko nagle zmienił poglądy. Gdy byłem w Londynie, rozmawiałem z polskimi robotnikami, kelnerami. Zgodnie twierdzili, że jeśli PiS zostanie u władzy, jeszcze sobie posiedzą za granicą.

Jarosław Kaczyński nie odważył się spotkać przed wyborami z brytyjską Polonią. Miał jakieś powody?

Kaczyński jest zainteresowany, aby ci ludzie nie poszli głosować. To są w większości jego przeciwnicy i ciężko liczyć, aby kogokowiek do siebie przekonał. Dwa lata temu byłem entuzjastą projektu, który umożliwi Polonii głosowanie przez Internet. Nikt z rządu nie był zainteresowany, aby wprowadzić to w życie. Jeden z członków PiS powiedział mi prywatnie, że dla jego partii najlepiej by było, aby wszyscy młodzi ludzie wyjechali. Wtedy politycy nie musieliby się martwić o zwycięstwo w wyborach.

Przypomina mi to akcję esemesową „schowaj babci dowód”.

Też mnie śmieszyły te esemesy, choć nie wrzucajmy wszystkich babć do jednego worka. Moja zagłosowała na PO, choć słucha Radia Maryja. Z czystej potrzeby religijnej. Proponuję, abyśmy zmienili nazwę akcji na „porozmawiaj z babcią”. Może warto ją przekonać, na kogo powinna głosować.

Wsparł Pan w kampanii wyborczej kandydata do senatu z województwa lubuskiego. Nie obawia się Pan, że zaszkodzi to wizerunkowi dziennikarza politycznego?

Wsparłem jednego człowieka z Zielonej Góry. To nie jest polityk, ale prawdziwy społecznik. Człowiek, który nigdy nie zajmował się pyskówkami, lecz wziął się za ciężką robotę. Narzekamy na układy, jest więc szansa, by pojawili się w parlamencie ludzie spoza środowiska politycznego.

Dostał Pan propozycję kandydowania?

Nawet trzy. Nie zdradzę od kogo. Kompletnie nie interesuje mnie kandydowanie. Jestem dziennikarzem i chcę jak najlepiej wykonywać swój zawód. A co przyniesie przyszłość, sami zobaczymy. Niczego nie jestem w stanie przewidzieć, tym bardziej nie wiem, co będę robił za pięć czy dziesięć lat. Może zostanę biznesmenem, albo pisarzem romansów. Nie myślę o tym.

Na Wyspach pojawiły się głosy, że ludzie, którzy nie mieszkają na co dzień w kraju, są z dala od jego problemów i nie powinni głosować. Zgadza się pan z tym stwierdzeniem?

Absolutnie się z tym nie zgadzam. Premier Marcinkiewicz też mówi, że nie wie, co się dzieje w polskiej polityce. Czy trzeba mu w związku z tym odebrać prawo do głosowania? Niech głosuje, tak jak wielu młodych ludzi za granicą. Mam nadzieję, że jeszcze trochę tam zostaną. Zobaczą, jak wygląda normalny kraj, dowiedzą się, czym jest demokracja. Zarobią przy okazji przyzwoite pieniądze. Marzę, aby wielu z nich kiedyś wróciło. Odpłynęła z Polski najlepsza krew, wyjechali najodważniejsi i najbardziej zaradni. Państwo źle bez nich funkcjonuje.

Myśli pan, że kiedyś wrócą?

Bardzo bym tego chciał. Po prostu wypływają z kraju najlepsi ludzie i to się czuje na każdym kroku. Każdy ma już kogoś za granicą. Najgorsze jest to, że dzięki nim rząd przypisuje sobie pozorne sukcesy. Podkreśla spadek bezrobocia, choć przecież nic się na rynku nie zmieniło. Gospodarka jakoś się kręci, ale to zasługa poprzednich ekip i ogólnej koniunktury na świecie.

Jak się pan czuje po przejściu z jednej z największych stacji telewizyjnych do Internetu?

Bardzo dobrze. Być może kłamałbym, że nie żałuję odejścia z telewizji, bo ogląda mnie teraz pół miliona odbiorców, a nie dwa, jak kiedyś. Zależało mi jednak, aby program „Co z tą Polską” nie zniknął na dobre. Nie znam się na nowinkach technicznych i nie do końca doceniałem Internet. Ale specjaliści twierdzą, że za 15 lat będzie to najważniejsze medium na świecie.

Nie boi się pan utraty starszej grupy widzów, która nie potrafi korzystać z komputera?

Już kilka razy traciłem różne grupy widzów. Gdy przeszedłem z TVP do TVN, musiałem zaczynać praktycznie od zera. To jest kwestia ciężkiej pracy i wytrwałości, ale wierzę w sukces. Wolę wisienkę na torcie niż cały tort.

Mówił pan o ogromnych naciskach politycznych na władze Polsatu. Nie chciał pan ich ujawniać przed wyborami. Czy to z obawy o wynik?

Jeszcze będzie o tym głośno. Dzwonią do mnie dziennikarze, którzy drążą ten temat, opowiadają mi o rzeczach, których wcześniej tylko się domyślałem. Jak znam życie, kilka artykułów na ten temat opublikują jeszcze przed wyborami, więc czeka nas niezła burza medialna. Ale nie sądzę, by te wydarzenia mogły zmienić wynik wyborów.

Jak wytłumaczyć nagły powrót cenzury w telewizji publicznej, naciskanie dziennikarzy niezależnych, podkopywanie prywatnych stacji?

Jeśli obejrzymy programy informacyjne w telewizji publicznej i porównamy z relacjami stacji prywatnych, wspólnym elementem będą tylko nazwiska polityków. Cała reszta to jakby dwie różne historie, nie mające ze sobą nic wspólnego. Stoi za tym PiS, który obsadził swoimi ludźmi wszystkie stanowiska w telewizji publicznej. Są to ludzie powiązani z rządem towarzysko, którzy dbają o interesy partii, pilnują by nie przeszła tam żadna krytyka ani niepochlebna opinia.

Tak się załatwia sprawy w TVP. A jak wyglądają naciski na stacje prywatne?

Mój przykład idealnie to pokazuje. Lepiej nie podskakiwać ponad miarę, bo się przewrócisz. Myślę, że moje odejście było oczywistym sygnałem dla innych.

Dziennikarze Polsatu zostali zostawieni sami sobie?

Młodego dziennikarza można nauczyć politycznej uległości albo wolności. Starałem się wszczepić im jak najwięcej tego drugiego, aby nie opierali się żadnym naciskom. Myślę, że reporterzy „Wydarzeń” inaczej już nie potrafią pracować. Nie dam głowy natomiast za swojego następcę.

Pracował pan wiele lat w Stanach Zjednoczonych, poznał tam wielu amerykańskich dziennikarzy. Czy też byli naciskani?

Był czas, że dziennikarze z USA musieli się zmierzyć z podobnym problemem. Można wymieniać wiele przykładów. Większość z nich miała miejsce w latach 50-tych. W Polsce dopiero dzisiaj mamy z tym do czynienia, pół wieku później. Niestety wolność słowa to nie tylko zapis w konstytucji czy ustawie. Media same muszą się o nią bić.

Rozmawiał: Tomasz Ziemba
Oglądaj program Tomasza Lisa w Internecie
www.cozpolska.pl

Donald Tusk: Poleciały mi łzy (wywiad) >>

Kazimierz Marcinkiewicz: Nie wyglądam no bombę (wywiad) >>

author-avatar

Przeczytaj również

Pięć osób zginęło próbując dostać się do UK w dzień po przyjęciu Rwanda billPięć osób zginęło próbując dostać się do UK w dzień po przyjęciu Rwanda billMężczyzna pracował dla Sainsbury’s 20 lat. Został dyscyplinarnie zwolniony za chwilę nieuwagiMężczyzna pracował dla Sainsbury’s 20 lat. Został dyscyplinarnie zwolniony za chwilę nieuwagiZakłócenia w podróżowaniu, które czekają nas w kwietniu i majuZakłócenia w podróżowaniu, które czekają nas w kwietniu i maju46 000 samolotów miało problemy z GPS. Za zakłóceniami prawdopodobnie stoją Rosjanie46 000 samolotów miało problemy z GPS. Za zakłóceniami prawdopodobnie stoją RosjanieRishi Sunak z wizytą w Polsce. UK zapowiedziało największy pakiet wsparcia wojskowego dla UkrainyRishi Sunak z wizytą w Polsce. UK zapowiedziało największy pakiet wsparcia wojskowego dla Ukrainy23 kwietnia obchodzimy Dzień Świętego Jerzego, bohaterskiego patrona Anglii i… multikulturalizmu23 kwietnia obchodzimy Dzień Świętego Jerzego, bohaterskiego patrona Anglii i… multikulturalizmu
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj