Życie w UK
Theresa May chce podobnego poparcia, co Emmanuel Macron, żeby spokojnie prowadzić negocjacje ws. Brexitu!
W poniedziałek rano, gdy znany już był dokładny wynik wyborów we Francji, Theresa May zaapelowała do swoich rodaków o podobne co Emmanuel Macron poparcie w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Brytyjska premier nieco się jednak zagalopowała, ponieważ nowy prezydent Francji uzyskał 66 proc. głosów dopiero w II turze wyborów, gdy kandydatów do fotela prezydenckiego pozostało jedynie dwóch. W pierwszej turze Macron zdołał do siebie przekonać niecałe 24 proc. wyborców.
– Wczoraj wybrany został nowy prezydent Francji. Uzyskał on silny mandat, który pozwala mu na przyjęcie silnej pozycji negocjacyjnej – powiedziała wczoraj rano Theresa May w Harrow. – W Wielkiej Brytanii musimy się upewnić, że też mamy równie silny mandat i równie silną pozycję negocjacyjną. Każdy głos oddany na mnie i na moją drużynę wzmocni moje możliwości w negocjacjach ws. Brexitu – dodała.
Chłopak Magdaleny Żuk zniknął! Krzysztof Rutkowski wystąpił z zaskakującym apelem
Przemówienie Theresy May zabrzmiało niemal jak szantaż, ale gdy chwilę się nad nim zastanowić, to okazuje się, że jest ono mało logiczne. Theresa May prosi Brytyjczyków o podobne poparcie, jakie Emmanuel Macron dostał w II turze wyborów prezydenckich, a przypomnijmy, że głos oddało na niego w niedzielę 66 proc. wyborców.
Problem jednak w tym, że poparcie to Macron uzyskał mając za przeciwnika jedynie Marine Le Pen, a nie w pierwszej turze wyborów, gdzie kandydatów do fotela prezydenckiego było znacznie więcej. W pierwszej turze przywódca „En Marche!” uzyskał zaledwie 24-proc. poparcie, a zatem dużo niższe, niż to, na które Theresa May liczy w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
Mimo ogromnej przewagi, jaką Partia Konserwatywna ma obecnie nad pozostałymi dużymi partiami, trudno jest oczekiwać, że dostanie ona 8 czerwca ponad 60 proc. głosów. Z sondażu przeprowadzonego przez ośrodek Opinium 19 i 20 kwietnia wynika, że na Partię Konserwatywną głosowałoby 45 proc. Brytyjczyków, na Partię Pracy – 26 proc., na Partię Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) – 9 proc., a na Liberalnych Demokratów – 11 proc. wyborców.