Styl życia

Temat numeru: Zakatowali 40-latka, bo mówił po polsku

Mieszkańcy brytyjskiego Harlow w hrabstwie Essex nie mogą dojść do siebie po strasznym ataku miejscowych nastolatków, którzy zaatakowali dwóch przypadkowych Polaków, zajadających w centrum miasta w sobotni wieczór pizzę. Efektem bandyckiego napadu była śmierć 40-letniego Arkadiusza Jóźwika, który doznał tak groźnych urazów głowy, że zmarł po przewiezieniu go do szpitala. Wysiłki lekarzy na nic się niestety zdały.

Temat numeru: Zakatowali 40-latka, bo mówił po polsku

Nieco więcej szczęścia miał jego kolega. 43-latek ma co prawda połamane kończyny, obity porządnie brzuch, ale po udzieleniu mu pomocy medycznej mógł wrócić do domu. Nienawiść w Harlow

W Harlow mieszka mniej więcej półtora tysiąca Polaków i większość z nich mówi dziś tak: po Brexicie rosła fala nienawiści do nas. Rosła, rosła i wreszcie stało się, mamy pierwszą ofiarę tej potwornej kampanii, która jeszcze przed czerwcowym referendum tak rozkołysała społeczne nastroje, że bandyci rzucili się na Bogu ducha winnego rodaka.

Wielka Brytania w szoku po bestialskim zabójstwie Polaka!

Policja jest też zdania, że Arkadiusz Jóźwik zginął w ataku o podłożu rasistowskim. Do tej pory były „tylko” wyzwiska, ulotki z napisami, abyśmy się z Wysp wynosili, teraz zaatakowano ludzi tylko dlatego, że rozmawiali w swoim ojczystym języku! Zabrakło niestety szybkiej i stanowczej reakcji polityków, stróżów porządku, by tego rodzaju praktyki najpierw napiętnować, a potem opanować. Liczono, że problem sam jakoś przycichnie, ale przecież nie było tajemnicą, że Brexit tak naprawdę rozbijał się o stosunek miejscowych do imigrantów.

Wbijano mozolnie Brytyjczykom do głów, że winni ich wszystkim problemom są przyjezdni, w tym Polacy. Arkadiusz przebywał w Wielkiej Brytanii od roku 2012, pracował w miejscowej fabryce zajmującej się produkcją wędlin. Nie mógł się spodziewać, że w tę sobotnią noc wypatrzą go naćpani (jak nieoficjalnie się mówi) nastolatkowie i zaatakują. Najpierw do dwóch Polaków stojących przed sklepem, który sprzedawał pizzę na wynos podeszło trzech na oko piętnastoletnich bandziorów. Potem miała dołączyć do nich ich koleżanka. Od słowa do słowa zaczęła się kłótnia.

arekJozwik

Dziesięciu na Polaków

Potem, jak mówił młodszy brat Arkadiusza, dołączyło do nich jeszcze ośmiu, może nawet dziesięciu bandziorów, którzy bili naszych bez litości. – Brat, jak mi opowiadali ludzie, jadł pizzę, on nie mówi najlepiej po angielsku, ci nastolatkowie natomiast byli niezwykle agresywni – mówił Radek. Atak nastąpił około 23.30 i trwał kilka minut. Ktoś potem zauważył dwóch leżących na ziemi mężczyzn. Wezwano policję, ta przybyła dość szybko. Potem zabrano obu Polaków do szpitala, Arkadiusza z jednej lecznicy w Carlom przetransportowano potem do bardziej specjalistycznej w Cambridge. Niestety, tam nastąpił zgon.

Essex: Polak skatowany na śmierć przez gang młodocianych Brytyjczyków!

Był bez życia

Nim jeszcze zabrano rodaków do szpitala, pomocy Arkadiuszowi starał się udzielić jeden z pracowników sklepu, w którym sprzedawano pizzę na wynos. Jak potem opowiadał, podszedł do leżącego Polaka, opisał jego stan jako bardzo ciężki, skoro nie dostrzegł ani jednego ruchu pobitego.

Dodaje on, że gdyby tylko Polacy spytali go, czy warto tu jeść pizzę na dworze, odradziłby im wolne powietrze, bo widział już grupki młodych ludzi, którzy okupowali okoliczny placyk. Zdaniem tego mężczyzny na pewno doradziłby Polakom, by zjedli w środku sklepu. Niestety, nie zapobiegł tragedii. Po tym koszmarze rozgorzała dyskusja o tym, dlaczego tak się stało, dlaczego skatowano niewinnego człowieka tylko dlatego, że był „obcy”, mówił w innym niż angielski języku.

Straszny efekt Brexitu

Był wspólny marsz dla upamiętnienia ofiary i w geście solidarności miejscowych z Polakami, którzy mieszkają w Harlow i wszyscy podkreślają: niestety po Brexicie nasiliła się i to wydatnie skala nienawiści i incydentów wobec imigrantów, w tym także Polaków, jako że naszych jest na Wyspach najwięcej. Takiego zdania jest też brat zakatowanego, który odwiedził miejsce tragedii i dodał, że po Brexicie naprawdę nastały złe czasy dla Polaków w Wielkiej Brytanii.

harlow

Pilne: Dwóch Polaków pobitych w Harlow! Kilka ulic od miejsca zabójstwa Arka Jóźwika

36-letni Radek jest zdania, iż nadszedł najwyższy czas, by wreszcie tymi nastolatkami, którzy krążą godzinami bez celu nie tylko po ulicach Harlow i polują na okazje, by komuś przyłożyć, dokopać, zajęli się rodzice i opiekunowie. Jak to się bowiem dzieje, pytał Polak, że kilkunastoletni chłopcy przebywają w środku nocy poza domem? Tego samego zdania są także starsi mieszkańcy tego miasta. Ich zdaniem zdziczenie, a teraz dodatkowe podsycanie wrogości do przyjezdnych jako efekt Brexitu mogą doprowadzić do kolejnych tragedii, jeśli ktoś w końcu nie postawi tamy tym wybrykom.

Gdzie głos polityków?

Niektórzy brytyjscy politycy po tej tragedii mówili tak: bez względu na to, jaka była przyczyna ataku na tych Polaków, do tego zdarzenia nigdy nie powinno dojść. Radni miasta Harlow są załamani, oceniają, że takiego wstydu miasto nigdy jeszcze nie przeżyło, żeby zabić kogoś tylko dlatego, że nie jest tubylcem, to się normalnym ludziom w głowach nie mieści.

Podejrzani na wolności

Policjanci z Essex, którzy zajęli się sprawą, zatrzymali w sumie sześcioro 15- i 16-latków. Po przesłuchaniu zwolniono ich jednak z aresztu po wpłaceniu kaucji. W sądzie rozprawa powinna się odbyć w pierwszej dekadzie października. Stróże prawa przeglądają zapisy ulicznego monitoringu i jednocześnie proszą każdego, kto ma jakąkolwiek wiedzę na temat tego zajścia o pomoc.

Pojawiło się też więcej patroli, przynajmniej na razie sytuacja wydaje się być opanowana. Wielu miejscowych ma jednak ogromne pretensje do policji, że ta nie reaguje na „słupy”, jak nazywa się tych samych nastolatków, którzy popijają, prawdopodobnie też biorą narkotyki i wystają całymi godzinami na ulicach, by wywołać tylko jakąś burdę.

Mają też ludzie za złe stróżom porządku, że dopiero teraz, gdy wydarzyła się wielka tragedia, zmobilizowano więcej sił do patrolowania miasta. Jakby gliniarze nie wiedzieli tego, co wiedzą inni. Nie brakuje przecież głosów miejscowych, że nie był to niestety pierwszy przypadek ataku na Polaków mieszkających w Harlow. Ten ostatni był najbardziej tragiczny.

Trudny czas dla rodaków

– Przecież po Brexicie wszystko się zmieniło i to niestety na gorsze – dodaje wspomniany Radek i mówi, iż jest to w tej chwili trudny czas między innymi dla mieszkających tu Polaków. O tym, że po 23 czerwca, po pamiętnym głosowaniu Wielka Brytania zmieniła się i to na gorsze, nikt już nie ma wątpliwości. Przybyło kryminalnych aktów wobec przyjezdnych.

Statystyki policyjne doliczyły się od tamtej pory już ponad trzy tysiące tego typu działań. Tylko w pierwszym tygodniu po Brexicie ich ilość podskoczyła o 42 procent! Nie brakuje głosów, że brytyjscy politycy nie dość stanowczo i zbyt ściszonym głosem mówią o takich przypadkach. To tylko, jak się wydaje mogło stanowić zachętę czy też przyzwolenie dla takich bandziorów, jak ci z Harlow do uderzania w przyjezdnych.

harlow2

Cios dla rodziny

Przecież do śmierci Arkadiusza Jóźwika nie musiało dojść. To ogromna tragedia dla jego rodziny, jak wspominał jego 36-letni brat, który pojechał odebrać na lotnisku Stansted swoją matkę, która akurat wracała i tam jej zakomunikował straszliwą wiadomość o śmierci syna. Jak mówi, trzeba było mamę od razu zabrać do szpitala, tak ją ta informacja powaliła. Radek nie może sobie darować, że jego brat poszedł akurat w to miejsce, by kupić pizzę. Był tam pierwszy raz. Jak dodaje, zwykle brał on posiłek na wynos, tym razem jednak postanowił zjeść na miejscu.

Nie wyjedzie stąd

Radek dodaje, że mieszka w Harlow od 12 lat, ale nawet po tej tragedii nie zamierza wyjeżdżać z Wielkiej Brytanii, bo tu jest jego dom – zarzeka się. Pamięta, jak powtarzał bratu: „Dawaj, Arek, przyjedź tu, pomogę ci znaleźć pracę”. To wszystko w jednej chwili runęło. Nieopisana wprost tragedia.

Jeden z kolegów z pracy zakatowanego Polaka opowiadał dziennikarzowi „Guardiana”, że już od jakiegoś czasu wielu Polaków w Harlow dostawało pogróżki, że coś złego może się im stać. Nikt nie miał wątpliwości, że to jeden z efektów Brexitu, kiedy podpuszczani przez brytyjskie tabloidy i niektórych polityków Brytyjczycy chcieli brać sprawy w swoje ręce. – Nie boję się jednak tych gróźb – mówi młody Polak i dodaje od razu: „Nie, nie zamierzam się też stąd wynosić, w razie czego potrafię przecież się obronić – mówił tego dnia, kiedy w pracy Arkadiusza minutą ciszy upamiętniono jego osobę.

– To wstyd, to naprawdę wielki wstyd dla całego naszego kraju – napisał na Twitterze Wes Streeting, poseł z Partii Pracy. A przewodniczący rady miejskiej Harlow, Jon Clempner, nie może uwierzyć, że ta tragedia miała miejsce w mieście, w którym do tej pory ludzie tylko wspierali się, a nie nienawidzili i to aż do tego stopnia. – On był takim rodzinnym facetem, spędzał tyle czasu z moimi dzieciakami, bo nie miał swoich – mówi Radek i głos mu się zawiesza. – Moje pociechy były tak blisko z nim zżyte, płaczą tylko teraz przez cały czas – dodaje.

Marek Piotrowski

Polacy upamiętnili bestialsko zabitego Arkadiusza Jóźwika. Ulicami Harlow przeszedł marsz milczenia [zdjęcia]

author-avatar

Przeczytaj również

Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UK
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj