Praca i finanse

Temat numeru: Wyzwiska, gnębienie i przemoc – za to, że jesteś Polakiem

Wydawałoby się, że gdy ktoś przyjeżdża do Anglii z zamiarem ciężkiej pracy za godziwe pieniądze, nie szuka kłopotów, a chce tylko spokojnie żyć, to nie powinien mieć w tym kraju żadnych problemów. Niestety coraz częściej jest tak, że kłopoty same znajdują człowieka i przychodzi moment, kiedy trzeba powiedzieć dość.

Temat numeru: Wyzwiska, gnębienie i przemoc – za to, że jesteś Polakiem

„Witam, czytałem wasz artykuł o zakazie mówienia po polsku i zwolnionej pani za to. Bardzo chciałbym porozmawiać z kimś z Redakcji na ten temat w imieniu wszystkich zatrudnionych u nas Polaków o tym, co się dzieje w naszej firmie. Łamanie przepisów, dyskryminacja, mobbing, wyzwiska to jest na porządku dziennym. Chcielibyśmy prosić o pomoc w tej sprawie, w tej chwili to już jest… nawet nie wiem, jak to nazwać”. Tak w liście do „Polish Express” pisze Pan Janusz.

Sprawa dotyczy fabryki produkującej jogurty Yeo Valley Organic Co Ltd, Organic Food w Cannington. Załoga składa się z pracowników różnych narodowości. Obok Anglików pracują tu też Polacy, Litwini, Ukraińcy, kilka osób z Brazylii i Portugalii.

Politykę firmy, że najważniejszy jest biznes, rozumieją wszyscy, gdyż nie od dziś wiadomo, że, jeśli zakład ma się dobrze, to jest praca, są dobre zarobki, są widoki na dobrą przyszłość dla wszystkich. Niestety, czasem zapomina się tu, że zakład tworzą ludzie.

 

Zakazy nie dla wszystkich

„Jakiś czas temu wprowadzono w naszej fabryce zakaz rozmów w innym języku niż angielski” – mówi pan Jerzy. Podobno jest to zarządzenie odgórne i dotyczy wszystkich pracodawców w Wielkiej Brytanii.

W przypadku naszej fabryki jest to jednak stosowane tylko w stosunku do Polaków, gdyż zarówno Litwini, jak i Portugalczycy mogą rozmawiać w swoich językach na hali produkcyjnej i nie spotyka się to z żadną reakcją menadżerów. Gdy usłyszą jednak, że Polacy rozmawiają w swoim języku, od razu są wyzwiska i straszenie wyrzuceniem z pracy.

Po spotkaniu, na którym ogłoszono nam ten zakaz, poprosiłem menadżera, by dał mi wydruk tego nowego zarządzenia. Niestety odmówił, choć nie wiem, dlaczego? Na moje uwagi na temat wulgarnego języka w stosunku do mnie jak i do innych Polaków usłyszałem, że nie powinienem do tego przywiązywać zbyt dużej wagi, gdyż, jak powiedział menadżer: „W fabrykach czasem pracują ludzie, którzy mają mental problem”.
Wyzwiska bez konsekwencji
O problemie zakazu mówienia po polsku opowiada też pani Ewa. „Kiedyś spytałam kolegę, dlaczego maszyna nie pracuje, i słyszała to moja menadżer. Podniesionym głosem tłumaczyła mi, że nie mogę mówić w swoim języku, bo to jest sprzeczne z zasadami bezpieczeństwa pracy.

Na moje pytanie, co takiego niebezpiecznego jest w pytaniu kolegi o sprawy związane z pracą, nie tylko nie umiała odpowiedzieć, ale zagroziła mi napisaniem raportu. Używanie nie tylko polskiego języka jest problemem w tej fabryce. Słowa powszechnie uznawane za obraźliwe są tu na porządku dziennym.

Nie ulega wątpliwości, że gdy atmosfera w pracy nie jest dobra, to wyzwiska padają z obu stron, jednak w Yeo Valley konsekwencje takich zachowań są różne. Gdy Anglicy skarżą się na Polaków, to procedura dyscyplinarna działa bardzo sprawnie.

„Wzywani jesteśmy do biura, pisze się wyjaśnienia, dostaje się upomnienia – mówi pani Ewa. Gdy sytuacja jest jednak odwrotna, to już tak to nie działa i angielski pracownik za takie zachowanie nie ponosi żadnych konsekwencji. Sytuacja w pracy stała się niesmaczna.”
Ludzie szukają pomocy z zewnątrz
„Z powodu tej bezsilności ludzie naprawdę są wkurzeni – mówi nasz kolejny rozmówca. Gdyby HR działał jak należy, to nikt by nie szukał pomocy w gazecie. Atmosfera jest bardzo napięta. Czasem dochodzi nawet do rękoczynów. Pamiętam, że kiedyś angielski pracownik próbował udusić Polaka. Została wezwana policja, Anglika wyrzucono z pracy, jednak po jakimś czasie sytuacja znowu się powtórzyła.

Ja panu mówię, tu się kiedyś krew poleje.” Na pomoc z zewnątrz może już chyba tylko liczyć pani Kasia, która w opinii wielu moich rozmówców jest osobą, w stosunku do której stosowany jest mobbing w najczystszej postaci. „Moja menadżerka cały czas wygraża mi dyscyplinarkami za to, że mam makijaż. Zrozumiałabym, gdybym tylko ja była umalowana w pracy, ale wszystkie kobiety mają makijaż, a tylko mnie się upomina.

Gdy poskarżyłam się kierownikowi na angielską współpracownicę, która wyzywała mnie, ten poklepał ją tylko po ramieniu i powiedział „ok”. Szczytem absurdu było, kiedy kierownik nakrzyczał na mnie, że chodzę niewłaściwym korytarzem, choć chodzą nim wszyscy pracownicy i jakoś mu to nie przeszkadza. Kiedy spotkał mnie i angielską koleżankę, to tylko na mnie wyładował swoją złość, nie mówiąc ani słowa mojej koleżance.

Kiedy wstaję rano, to płakać mi się chce, że mam iść do pracy, a człowiek przecież pracować musi. Już 10 minut po rozpoczęciu pracy jestem gnębiona i nie mogę pójść do nikogo, bo mimo próśb o pomoc, nie ma żadnej reakcji – kończy naszą rozmowę wyraźnie zdenerwowana kobieta.

 

Nie tylko w Cannington
W innym zakładzie grupy Yeo Valley w Highbridge są podobne problemy. „Nie chodzi tylko o używanie języka polskiego – mówi pan Adam, w tym zakładzie Polacy są traktowani gorzej niż ich angielscy koledzy. W każdej pracy jest tak, że bardziej cenieni są pracownicy, którzy mają większe umiejętności, jednak w Yeo Valley większe umiejętności kierownicy widzą wyłącznie w swoich rodakach.

Obcokrajowcy, którzy chcą skorzystać z dostępnych treningów, są dziwnym trafem zawsze na ostatnich miejscach. Niektórzy kierownicy okazują tak wielką niechęć do obcokrajowców, że potrafią na przerwie podejść do stolika i zwrócić uwagę na to, by rozmawiać tylko w języku angielskim.”
Gdzie po pomoc
Bardzo często pracodawcy tłumaczą wprowadzenie zakazu rozmowy w innym niż angielski języku zasadami bezpieczeństwa w pracy. O ile zrozumiałe jest to na hali produkcyjnej, kiedy wymagane jest od pracownika porozumiewanie się w języku zrozumiałym dla wszystkich współpracowników, to już rozszerzanie zakazu rozmawiania w języku ojczystym na czas przerwy, jest niezrozumiałe.

Tu natomiast pracodawcy tłumaczą wprowadzenie takich zaleceń tym, że osoby znajdujące się w pobliżu i nieznające języka, w którym toczy się rozmowa, mogą poczuć się wykluczone lub sądzić, że są obiektem kpin lub żartów. Jednak The Equality Act 2010 chroni pracowników przed dyskryminacją.

Ustawodawca zakazał dyskryminacji pracownika ze względu na: płeć, małżeństwo, ciążę i wynikający z niej urlop macierzyński, orientację seksualną, niepełnosprawność (niekoniecznie tylko fizyczną), kolor skóry, pochodzenie, narodowość, religię lub wiarę, wiek. Pracodawca dyskryminuje pracownika, jeśli z któregokolwiek powodu wymienionego powyżej traktuje pracownika inaczej niż inne zatrudnione przez niego osoby.

W przypadku braku reakcji na skargi ze strony kierownictwa zakładu z reguły pracownicy zwracają się po pomoc do związków zawodowych, lecz i te czasem nie przejawiają chęci obrony obcokrajowców. W takim wypadku sprawę należy zgłosić do przedsądowego postępowania pojednawczego ACAS (Advisory, Conciliation and Arbitration Service). Serwis ten dostępny jest też w języku polskim.

Numer telefonu do ACAS to 0300 123 1100. Gdy droga przedprocesowa nie przyniesie rozwiązania problemu, pozostaje skierować sprawę do sądu pracy. Ze statystyk opracowanych przez sądy pracy za lata 2009-2010 wynika, że średnia wysokość odszkodowania w sprawach o dyskryminację rasową to 19 tysięcy funtów.

Coraz częściej nasi rodacy są świadomi swoich praw i coraz częściej upominają się o to, by w miejscu pracy traktować ich tak samo, jak ich angielskich kolegów. To, że jesteśmy imigrantami nie znaczy, że można nas traktować gorzej. Polscy pracownicy chcą tylko równego traktowania, nic poza tym.

 

Cezary Niewadzisz

 

 

author-avatar

Przeczytaj również

23 kwietnia obchodzimy Dzień Świętego Jerzego, bohaterskiego patrona Anglii i… multikulturalizmu23 kwietnia obchodzimy Dzień Świętego Jerzego, bohaterskiego patrona Anglii i… multikulturalizmuZasady podróży z psem lub kotem z UK do PolskiZasady podróży z psem lub kotem z UK do PolskiCzy Thames Water radykalnie podniesie rachunki za wodę?Czy Thames Water radykalnie podniesie rachunki za wodę?Tesco zabezpiecza wózki sklepowe. Antykradzieżowymi klipsamiTesco zabezpiecza wózki sklepowe. Antykradzieżowymi klipsamiRośnie liczba dzieci w wieku 5–7 lat korzystających ze smartfonówRośnie liczba dzieci w wieku 5–7 lat korzystających ze smartfonów„Tanie” linie lotnicze nie zawsze są najtańsze. Dlaczego?„Tanie” linie lotnicze nie zawsze są najtańsze. Dlaczego?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj