Życie w UK

Temat numeru: Theresa May może dokręcić śrubę Polakom

Oficjalnie chciała, by Wyspy pozostały w Unii Europejskiej, jednak tak naprawdę nie „kocha” imigrantów, delikatnie mówiąc. O kim mowa? O nowej premier Theresie May, która – jak piszą brytyjskie tabloidy – najbardziej kocha… luksusowe buty. Ale to nie jej stylowe pantofelki czy inny rodzaj obuwia powinny zainteresować szczególnie Polaków, mieszkających i pracujących na Wyspach, tylko prawdziwe poglądy brytyjskiej premier.

Temat numeru: Theresa May może dokręcić śrubę Polakom

Czy można się obawiać Theresy May? Biorąc pod uwagę to, co mówiła i nadal mówi o pomysłach, zmierzających do ograniczenia napływu imigrantów na Wyspy raczej tak. Przypomnijmy tylko, że cztery lata temu brytyjski rząd wprowadził prawo, zobowiązujące urzędników do wydalania z kraju osób bez brytyjskiego obywatelstwa, jeśli w ciągu pięciu lat od momentu przyjazdu do Wielkiej Brytanii nie osiągnęły one dochodów co najmniej 35 tys. funtów rocznie. Na razie to tylko teoria, ale… Nie był to co prawda pomysł Theresy May, która od sześciu lat kierowała brytyjskim resortem spraw wewnętrznych, ale nie zrobiła kompletnie nic, by wspomniane przepisy wycofać i, jak była mowa, w teorii one działają.

W teorii, bo jak na razie nikt nie był na tyle odważny, by sięgnąć po ten sposób pozbycia się jakiejś części z ponad dwóch milionów imigrantów, którzy przybyli na Wyspy. Ta sprawa jednak wróciła, przypominają o niej brytyjskie media. Padają zarzuty pod adresem May, że w obliczu Brexitu zamiast dzielić, premier powinna scalać społeczeństwo. Ograniczenie imigracji było koronnym argumentem tych, którzy głosowali za Brexitem, jednak May nie powinna wiązać się w tej sprawie z jedną tylko stroną sporu. Ale nie tylko o to chodzi.

Jeszcze przed objęciem funkcji szefowej rządu May powiedziała, że Londyn powinien ostro negocjować z Unią Europejską m.in. w sprawie pracy obcokrajowców. Jej zdaniem, Wielka Brytania zatrzyma tych, którzy nie mają brytyjskiego obywatelstwa, jeśli kraje Wspólnoty uczynią to samo wobec Brytyjczyków. Jak na Brytyjczyków przystało pojawiły się momentalnie ironiczne uwagi, że odpowiedzią Londynu na wydalenie przez Hiszpanów dziesiątków tysięcy brytyjskich emerytów będzie odwet w postaci… wyrzucenia polskich dzieci z miejscowych szkół.

Wielu mówi, że podnoszenie w rozmowach o wyjściu Wysp ze Wspólnoty tego typu argumentów jest „ohydne”. Przypomina się, że imigranci są bardzo ważni dla tego kraju: co dziesiąty lekarz na Wyspach jest imigrantem, stanowią oni połowę zatrudnionych w sektorze budowlanym, odgrywają ważną rolę w usługach publicznych.

Farage nie był tak ostry

Zwraca się przy tym uwagę na to, że nawet największy zwolennik Brexitu Nigel Farage, nie wspominał o pozbyciu się z Wysp ludzi, którzy tu już żyją i pracują. Dlaczego więc May była aż tak radykalna? Być może ze względów czysto taktycznych zreflektowała się i w późniejszych rozmowach i wywiadach już nie posunęła się tak daleko. Ale wciąż powtarza, że zasady wolnego przemieszczania się, które są jednym z unijnych fundamentów, trzeba będzie w Wielkiej Brytanii zmienić. Zdaniem May trochę to potrwa, ale cel jest jasny i przedstawił go w ubiegłym roku były premier David Cameron. To ograniczenie imigracji do kilkudziesięciu tysięcy osób rocznie.

Fala wciąż płynie

Plan ten, który miał obowiązywać od przyszłego roku jednak nie wypalił, co wywołało pogorszenie się nastrojów Brytyjczyków i ich nastawienie do imigrantów. Okazało się bowiem, że zamiast kilkudziesięciu tysięcy na Wyspy przybywa około 350 tysięcy ludzi rocznie. Przed referendum May mówiła, że podawanie do opinii publicznej tej gigantycznej liczby przyjezdnych wywołałoby tylko złość w społeczeństwie, a to by oznaczało upadek Camerona. Jedna z gazet twierdzi na tej podstawie, że to May… przewidziała Brexit. Do tej pory May jest w sprawie imigrantów pryncypialna, twarda, co przysparza jej na pewno wrogów wśród przyjezdnych, ale z kolei zyskuje poparcie w kręgach swojej partii.

Sześć wyzwań Theresy May – z jakimi problemami zmierzy się nowy rząd?

Gierki imigrantami

Theresa May posłużyła się w kampanii przed referendum ponad dwoma milionami przyjezdnych z Unii Europejskiej, którzy zamieszkują Wyspy. Najpierw używała imigrantów, w tym i Polaków, jako argumentu za pozostaniem Wysp w Unii, dziś jednak nie chce dać nam gwarancji spokojnego życia po Brexicie. Nie ma wątpliwości, że Polacy staną się kartą przetargową w negocjacjach Londynu z Brukselą. May przecież wyraźnie mówiła, że status obecnych imigrantów w Wielkiej Brytanii będzie przedmiotem negocjacji z UE.
W Wielkiej Brytanii mieszkają ponad dwa miliony obywateli Unii, w tym około miliona Polaków. Negocjacje mogą dotyczyć też około dwóch milionów Brytyjczyków mieszkających w Unii.

Start deportacji

Dzień po referendum w wielu miastach brytyjskich pojawiły się transparenty ze znamiennym napisem: „Stop imigracji, start deportacji”. Nie można wykluczyć, że drugi człon tego hasła stanie się faktem, czego nie wykluczają dzisiaj politycy Partii Konserwatywnej. May nigdy nie powiedziała nawet: deportacji imigrantów nie będzie. Tak więc sytuacja imigrantów, w tym Polaków jest niepewna. Z jednej strony rzeczniczka Camerona zapewniała, że w najbliższej przyszłości imigranci z krajów Wspólnoty nie mają się o co martwić, jeśli chodzi o ich pobyt na Wyspach, ale też od razu dodała, że o ich statusie zadecyduje przyszły premier. I tak wracamy do Theresy May.

Pogadamy, zobaczymy

A sama pani premier zapowiadała, że status obywateli z państw UE w Wielkiej Brytanii będzie przedmiotem negocjacji, które dotyczą warunków wyjścia Wysp z Unii. I tylko tyle. Gwarancji pozostania obecnym legalnym imigrantom z UE odmówił też szef brytyjskiej dyplomacji Philip Hammond. Jak na szefa dyplomacji powiedział jedynie, iż ma nadzieję, że rozmowy tak się potoczą z Brukselą, że można będzie powiedzieć obywatelom państw UE żyjących na Wyspach: wszystko w porządku, możecie zostać. Ale dodaje, że tego z góry nie można założyć. Wszystko w rękach negocjatorów Londynu i Brukseli.

Nowa „Żelazna Dama” zrobi porządek z imigrantami

Polacy kartą przetargową

A to oznacza, że Londyn wykorzysta przyszły los ogromnej armii imigrantów z Unii, w tym około miliona Polaków jako kartę przetargową w negocjacjach z Brukselą. Takie deklaracje konserwatywnych polityków wzburzyły środowiska imigranckie. Protestują też brytyjscy politycy i publicyści, nawet ci, którzy popierali Brexit. – Czy Theresa May chce powiedzieć francuskim, niemieckim czy polskim pracownikom, którzy tak wzbogacili brytyjskie życie (…), że uczyni z nich kartę przetargową? (…). Brytania potrzebuje tych ludzi; nasza służba zdrowia potrzebuje tych ludzi” – napisał publicysta „The Spectator” Fraser Nelson.

„Brexit był głosem za kontrolą imigracji (…), ale nie głosem za wyrzuceniem kogokolwiek. Pozostawienie jakiejkolwiek wątpliwości co do tego jest nieodpowiedzialne” – dodał. Nelson nie jest w tym odosobniony. Tak myśli 84 proc. Brytyjczyków, a w obronie imigrantów list otwarty podpisali szefowie dwóch największych związków zawodowych. W tej grze chodzi o to, by mieć dodatkową kartę w negocjacjach.

Ani May, ani Hammond nie mówią wprost, że imigranci zostaną wydaleni. Wydaje się, że Londyn liczy na pole do negocjacji, w którym znajdą się takie kwestie, jak: na jakich prawach będą tu imigranci oraz jaki będą mieli dostęp do świadczeń socjalnych. Negocjacjom podlegać będzie nie tylko status obywateli UE na Wyspach, ale też obywateli brytyjskich w UE, z czego duża część to emeryci żyjący w Hiszpanii czy Włoszech. Jeśli Londyn uderzy w prawa imigrantów, Bruksela odpowie tym samym Brytyjczykom.

May tylko kluczy

Przydałaby się jednak jasna deklaracja May, czy da gwarancję imigrantom z Europy zachowania prawa do życia na Wyspach. Premier woli jednak kluczyć i wymigiwać się przyszłymi rozmowami z Brukselą. Nie trzeba tłumaczyć, że taki stan niepewności nie jest komfortowy dla Polaków i imigrantów z innych krajów. May nie chce jednak jasnych deklaracji, nie interesuje jej kondycja imigrantów, którzy od dawna lub całkiem niedawno związali swoje życie z Wielką Brytanią. Nie jest tajemnicą, że przyjeżdząliśmy tu, bo wiedzieliśmy, że to kraj otwarty, demokratyczny i że można więcej zarobić niż w Polsce.

Fryzjer powstrzyma Brexit? Sprawa trafiła przed Wysoki Trybunał!

Brexit zmienia życie

Wydawało się, że nasze imigranckie życie będzie szło utartym szlakiem, praca, dorobek, zakładanie rodziny, dzieci itd. W jednej chwili Brexit to zawalił i choć jeszcze nie dosłownie, to już sama świadomość tego, że nie wiadomo, jak tu będzie za kilka miesięcy czy za kilka lat nie zachęca do optymizmu.

Pozująca lub przedstawiana jako Żelazna Dama May nie ma jednak, jak się wydaje nic ze stanowczości Margaret Thatcher. Woli czekać, kalkulować, ale sprawia wrażenie, jakby się bała jasnych przekazów, na które czekają przecież miliony ludzi. Miała zostać premierem za kilka tygodni, a niespodziewanie przyspieszono ten moment. Stało się to po tym, jak rywalka May i jej koleżanka z rządu, Andrea Leadsom zrezygnowała z walki o przywództwo w partii. Gazety prześcigają się teraz w wyszukiwaniu co bardziej pikantnych szczegółów z życia nowej premier. Wiadomo, że jest trudną kobietą. Czy 59-latka będzie godnym następcą prawdziwej Żelaznej Damy? Jak na razie nie pokazała uporu nieżyjącej już brytyjskiej premier.

buty

Praca, dom i… buty

Jej koledzy z partii mówią, iż nie jest ona specjalnie towarzyska, praca, praca, dom, w którym jest mąż, nie ma za to dzieci, nad czym May ubolewała kiedyś. Jej koledzy komplementują ją, ale może się za tym kryć najzwyczajniejsza w świecie chęć przypodobania się szefowi. Znane to zjawisko w każdej sferze życia, wśród polityków też. A jeśli już o smaczki chodzi, to na pewno jest to obuwie Theresy May. Można się z jej kolekcji śmiać, ale skoro takie ma upodobanie, jej sprawa.

Jakub Mróz

author-avatar

Przeczytaj również

Ustawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKMłoda mama dostała w szpitalu nie swoje dzieckoMłoda mama dostała w szpitalu nie swoje dzieckoDo 2040 r. poważnie zachoruje tu 3,7 mln pracownikówDo 2040 r. poważnie zachoruje tu 3,7 mln pracownikówBasti w Londynie! 10 maja święto dla miłośników historii w rytmach hip-hopuBasti w Londynie! 10 maja święto dla miłośników historii w rytmach hip-hopu
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj