Styl życia

Temat numeru: Pakistańczyk zabrał Polce syna – szuka go cały Londyn

Nie pomagają rozpaczliwe apele o oddanie Polce synka. Nie odnoszą skutku niezliczone telefony do znajomych, bliskich, którzy mogliby cokolwiek wiedzieć o porwanym siedmiolatku, który prawdopodobnie przebywa w Wielkiej Brytanii.

Temat numeru: Pakistańczyk zabrał Polce syna – szuka go cały Londyn

Ale 34-letnia Paulina Dad, nazywana przez znajomych Leylą, od ponad roku dramatycznie walczy o odzyskanie syna i wierzy, że któregoś dnia Mani, bo tak jej pociecha ma na imię, do niej wróci. Chłopiec, jak wszystko na to wskazuje, przebywa na Wyspach, został tu wywieziony przez ojca – byłego męża Polki.

Mocno cię przytulę

– Kiedy się znów zobaczymy, wezmę cię w ramiona, mocno przytulę i już nigdy cię nie wypuszczę – pisała w dramatycznym liście załamana matka chłopca. List ten trafił do wielu brytyjskich mediów i polskich gazet ukazujących się na Wyspach. Jak na razie nie ma odzewu. Ale kobieta nie traci nadziei. „Proszę, nie martw się kochanie. Obiecuję, że już niedługo się zobaczymy. Bardzo za tobą tęsknię i umieram z pragnienia zobaczenia cię, ale nie wiem, gdzie jesteś. Jesteś moim dzieckiem, a ja nie mam pojęcia, gdzie jesteś. (…). Wiem, że czujesz się zagubiony i nie rozumiesz tego, co się dzieje. Tak bardzo chciałabym tam być i powiedzieć ci, że nie ma się czego bać” – pisała zrozpaczona Layla.

Porywają dzieci z ulicy. Policja ostrzega przed “brudnym vanem”

Kobieta raz na jakiś czas ponawia swój apel do każdego, kto ma jakiekolwiek informacje o miejscu przebywania jej syna i byłego męża, by dał od razu sygnał. – Codziennie modlę się, żeby ktoś przeczytał ten list, zobaczył twoje zdjęcie albo zdjęcie twojego taty i zadzwonił na policję z informacją o tym, gdzie jesteście, żebyśmy mogli znowu być razem – kończyła swój list Layla.

matka

Miłość na początek

Nic nie zapowiadało takiego ponurego biegu zdarzeń w jej życiu. Polka wyszła w Wielkiej Brytanii za mąż za o 14 lat od siebie starszego Zayana Deana – znanego również jako Dholtana Dada w 2008 roku. W 2013 roku przeprowadzili się do Polski i zamieszkali w jej rodzinnych Kielcach. Nie wiadomo, jak dokładnie układało się ich pożycie, faktem jest jednak, że w roku 2014 Dean wrócił do Wielkiej Brytanii. Kiedy na początku stycznia 2015 roku przyjechał do Polski odwiedzić syna, powiedział jego matce, że zabierze Maniego na krótką wycieczkę do Warszawy. Nie podejrzewając nic złego kobieta zgodziła się.

Szybko jednak przekonała się, że drogo ją to będzie kosztowało. Niemal natychmiast dostała maila z informacją, że jej partner jedzie właśnie z synem na Wyspy. Z informacji wynikało, że jadą oni do Wielkiej Brytanii przez Niemcy. Były partner Polki dodał też, że uzyskał tymczasowe dokumenty dla syna, pozwalające mu na podróż. Nie pisał, o jakie dokumenty chodziło. Layla wtedy poczuła, że grunt jej się wali pod nogami, o mailu natychmiast powiadomiła polską policję, ta rozpoczęła rutynowe w takich wypadkach działania, włącznie z powiadomieniem wszystkich punktów granicznych.

W momencie, kiedy Mani był pod opieką ojca w Polsce, nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Nie wiadomo więc, jakim sposobem opuścił Polskę, a nawet jeśli to się stało, to jaki kraj wpuścił malca bez wymaganych dokumentów. To na razie sekret partnera Layli, śledczy w Polsce tego nie wiedzą.

Apele bez skutku

Ani apele, ani poszukiwania chłopca nie przyniosły do tej pory żadnych efektów. Mąż kobiety i jej syn jakby zapadli się pod ziemię. Paulina Dad wszczęła więc postępowanie sądowe przeciwko swemu byłemu partnerowi i jednocześnie zaapelowała przez brytyjskie media do ludzi dobrej woli, by pomogli jej odnaleźć syna.

Adwokaci reprezentujący Paulinę są też, podobnie jak ona przekonani, że siedmioletni Mani przebywa z ojcem na Wyspach. Sędzia zajmujący się tą sprawą pozwolił na ujawnienie jej wielu szczegółów, co może pomóc w szybszym odnalezieniu chłopczyka. Ze swej strony natomiast matka pozwoliła na publikację wizerunku syna, to może mieć kluczowe znaczenie przy jego poszukiwaniach.

Szuka od ponad roku

Wiadomo tylko, że chłopak przepadł w styczniu 2015 roku, kiedy pojechał na wycieczkę z rodzinnych Kielc do Warszawy. Matka chłopca, Leyla Dad ostatni raz rozmawiała z nim w poniedziałek 5 stycznia ubiegłego roku. Wspomnianego maila o tym, że jej syn z ojcem jadą do Wielkiej Brytanii kobieta dostała 6 stycznia.

Od tamtej pory los dziecka jest jej nieznany. Kancelaria prawnicza z Londynu, działająca w imieniu Polki, zdecydowała się po bezskutecznych próbach odnalezienia dziecka na publikację zdjęcia, danych personalnych oraz pewnych faktów z życia zaginionego. Sprawa trafiła przed londyński High Court w Londynie, ojcu Maniego zarzucono złamanie przepisów 1980 Hague Convention on Civil Aspects of International Child Abduction.

Anglik odebrał Polce dziecko

Postępowanie wyłączono z jawności, ale za zgodą matki chłopca ujawniono niektóre szczegóły dotyczące sprawy, by można było wszcząć poszukiwania. Prawnicy reprezentujący matkę wskazują, że w rozmowie telefonicznej przeprowadzonej przez Layle z synem pojawiły się ślady, które być może naprowadzą na dziecko. Mowa była o jednej z popularnych kawiarni na Wyspach.

Ślady prowadzą do „Costa”

Matka Maniego nie poddaje się, analizuje najdrobniejsze nawet fakty ze swojego życia na Wyspach, starając je powiązać w ciąg, który przybliży ją do syna. Padło w ostatnim czasie na kawiarnię „Costa”, to tam, jak mogło wynikać z rozmowy matki z synem, Mani mógł przebywać z ojcem. Ta rozmowa odbyła się jeszcze przed medialnym nagłośnieniem poszukiwań, Mani nie podał jednak adresu, ani żadnych innych charakterystycznych szczegółów, które naprowadziłyby na niego.

Costa

Restauracje popularnej sieciówki są niestety do siebie bardzo podobne. Ale matka walczy i apeluje za pośrednictwem prawników, by klienci restauracji w pobliżu Bedford i Kettering, gdzie może przebywać chłopiec i jego ojciec, zwrócili uwagę na otoczenie.

Być może przy sąsiednim stoliku siedzi Mani, który jak twierdzi jego matka „nie chodzi do szkoły i tęskni za nią”. Sytuacja z kawiarniami „Costa” jest taka, że w Bedford ta sieć posiada trzy duże restauracje oraz dwie ekspresowe. W Kettering natomiast, gdzie też mógł bywać chłopiec z ojcem są trzy duże restauracje oraz jedna ekspresowa. Stąd apel do klientów: bywasz w Costa Coffee, rozejrzyj się uważnie.

O ojcu porywaczy, czyli o Zaynie Deanie wiadomo, że zajmował się sprzedażą nieruchomości na Wyspach i tę właśnie agencję wzięli pod lupę prawnicy reprezentujący Polkę. Layla mówi, że z synem rozmawiła telefonicznie kilka razy, starała się za wszelką cenę wydobyć z niego jakieś charakterystyczne informacje o miejscu jego pobytu, by trafić w końcu do niego. Jak na razie się to niestety nie udało.

– Mani kocha „Costa”, kiedy mieszkaliśmy w Wielkiej Brytanii chętnie zabieraliśmy go tam właśnie. Dlatego apeluję do klientów tej sieci, by mieli baczenie na otoczenie, może tam właśnie będzie mój syn – twierdzi zdesperowana Polka. Opisuje swojego partnera jako potężnego faceta, który bardzo często załatwiając swoje służbowe sprawy wisiał na telefonie komórkowym. Jak sądzi kobieta, Mani w tym czasie na pewno zabawia się komputerami w kawiarni.

Zaszyci na wsi?

Według niej jej partner mógł równie dobrze z synem zamieszkać gdzieś na brytyjskiej prowincji, by zniknąć z pola widzenia, wie przecież, że jest poszukiwany. Kobieta dodaje, że najpierw jako rodzina mieszkali w Kettering, Northamptonshire, potem w Bedford, skąd przenieśli się następnie do Polski. Paulina dodaje, że rodzina jej męża pochodzi z Pakistanu, on sam natomiast dorastał w Bolton i Bradford. Przypomina też, że ta rodzina ma krewnych i znajomych w Birmingham, Luton, Bedfordshire, Essex i Londynie.

Apel zdesperowanej polskiej matki: “Ojciec wywiózł córeczkę do Libii. Nie wiem, czy ją zobaczę”

Paulina jest tak roztrzęsiona tym wszystkim, że nie jest w stanie znaleźć sobie pracy. – Jestem przekonana, że będąc tylko z ojcem Mani nie chodzi do szkoły i na pewno bardzo za mną tęskni. Zrobię dosłownie wszystko, nie wiem jeszcze co, ale znajdę go – dodaje Polka. – Ktoś, gdzieś, na pewno musiał widzieć tego dzieciaka – twierdzi z kolei działająca w imieniu Polki prawniczka.

Przestań się ukrywać

W liście Polki, który trafił do mediów, kobieta napisała do swojego partnera, że jeśli tylko pozna treść jej apelu, będzie wiedział, co zrobić z Manim. Liczy na jego ludzki odruch, na oddanie jej synka. – Nigdy bym nie zrobiła tobie czegoś podobnego, nie podejrzewałam, że mi go porwiesz – pisała w dramatycznym przesłaniu załamana matka chłopca. – Błagam cię, wyjdź wreszcie z ukrycia, bo to jest dla niego straszliwe. Nie mogę go przytulić, uściskać, nie mogę mu powiedzieć, jak bardzo go kocham – dodaje kobieta.

chlopieciojciec

author-avatar

Przeczytaj również

Polscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieOrędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Orędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wody
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj