Życie w UK

Temat numeru: Nie pozwólmy zastraszać polskich rodzin

Wszechobecna biurokracja, traktowanie petenta jak zło konieczne, niekompetencja i kompletny brak empatii. To zjawiska, które bardzo denerwowały nas w dawnym kraju. Od tego uciekaliśmy, wielu się udało, jednak czasem z „chorobą polskich urzędników” można spotkać się również na naszej „ziemi obiecanej” – w Wielkiej Brytanii.

Temat numeru: Nie pozwólmy zastraszać polskich rodzin

Nie pozwólmy zastraszać polskich rodzin

Pani Magda przyjeżdżając do Wielkiej Brytanii liczyła, jak wszyscy, że znajdzie tu lepsze życie, pracę za pieniądze, które pozwolą nie martwić się o to, jak przeżyć od wypłaty do wypłaty, i zapewnić dom w spokojnej okolicy. Niestety tego ostatniego marzenia nie udało jej się zrealizować, gdyż za sprawą agresywnych sąsiadów jej życie zmieniło się w koszmar.

„Polish Express”: Jakie były Pani początki na emigracji?
Magda: W 2008 roku dostałam mieszkanie z Housing Assocation w okolicy Niddrie. Po około 8 miesiącach musiałam się wyprowadzić do mieszkania tymczasowego, ponieważ spotkaliśmy się z agresywnym zachowaniem mieszkających tam nastolatków. Poniżali nas używając rasistowskich sformułowań i podpalili nam drzwi.

W tamtej chwili byłam w zagrożonej ciąży z drugą córeczką. Housing Assocation przeprowadził nas do mieszkania tymczasowego. Cieszyłam się, że w końcu będę mogła odpocząć, nie bać się o dzieci i spokojnie spać. Dostaliśmy propozycję Domku Na 11 Quarrybank Court. Byłam bardzo szczęśliwa, że będę mogła spokojnie wychować moje córeczki i zacząć żyć bez strachu.

„Polish Express”: I udało się znaleźć spokojną przystań?

Magda: Niestety. Ludzie zaczęli się przeprowadzać i wprowadzać następni i właśnie wtedy zaczął się nasz horror. Wprowadziła się nowa sąsiadka, która co weekend kłóciła się ze swoim partnerem i z nożem w ręku krzyczała na ulicy, że wszystkich pozabija, niszczyła auta, przychodzili do niej bardzo dziwni ludzie. Znowu zaczęły się bezsenne noce i strach o naszą rodzinę. Mąż pracuje na nocną zmianę, wiec byłam w nocy ciągle sama. W czerwcu 2014 stało się. Agresywna sąsiadka zaczęła wyzywać naszą rodzinę używając wulgaryzmów i rasistowskich słów, między innymi: „ty pieprzona polska suko wypierdalaj do swojego pieprzonego kraju”.

Wezwałam policję. Sprawa trafiła do sądu, ale miesiąc po tym ataki zaczęła następna sąsiadka i reszta mieszkańców. Byliśmy znowu poniżani, obrażani, zastraszani. Policja przyjeżdżała co chwilę, a i tak to nic nie zmieniło. Poroniłam dwa razy, straciłam pracę, mam ciężką depresję i lęki przed ludźmi, kłopoty z sercem i ciągły strach. Przez prawie rok siedziałam w domu i ciągle płakałam.

„Polish Express”: Czy informowała pani o tych zajściach Housing Assocation?
Magda: Po drugim poronieniu w lutym 2015 powiedziałam „dość”. Poszłam do Housnig Assocation i powiedziałam, co się dzieje, że dzwoniłam do housing officera, na policję, a dalej nie mogę spokojnie żyć, ponieważ nikt nic w tej sprawie nie robi. Menadżerka obiecała, że poprawi sytuację, a ja powiedziałam jej, że nie wierzę i chcę, żeby mnie przeprowadzili jak najszybciej się da w jakieś bezpieczne miejsce, żebym mogła normalnie żyć i spać w nocy.

Skończyło się tylko na obietnicach. Przed rozprawą odezwało się do mnie biuro fitness support i opowiedziałam im, jak wygląda sytuacja, kontaktowałam się z City Council z prowadzącym w mojej okolicy menadżerem, byłam w city advice shop… Wszyscy starali się pomóc. Mój housing był tak jakby zmuszony do pomocy, ale bardzo niemiły.

Dali nam propozycję, której rzekomo nie mogliśmy odrzucić, ponieważ jest to spokojna okolica, a sąsiedzi mili i spokojni. Ucieszyłam się i mimo braku pieniędzy człowiek czekał na ciszę i normalne życie bez strachu. Niestety nasz housing oszukał nas. Już po pierwszej nocy słyszeliśmy obraźliwe teksty w naszym kierunku od nastolatków. Chcieliśmy przeczekać, zobaczyć, czy im się znudzi, ale zaczęli niszczyć nam ogródek i pluć na drzwi. Dowiedziałam się, że dwa domki dalej mieszka polska rodzina.

Poszłam z nimi porozmawiać, czy oni też spotkali się z taką sytuacją. Ta Polska rodzina żyje tu już 3 lata. Mieli zepsute auto a housing nic im nie pomógł czyli housing przeniósł nas dla świętego spokoju w inne, ale wcale nie bezpieczniejsze miejsce. Nie wiem, co robić, ale nie może tak być. Traktują nas gorzej jak zwierzęta, przenoszą z miejsca na miejsce i nie interesują się tym, co będzie dalej. Proszę, pomóżcie nam! Ja już naprawdę nie wiem, co robić, a chcę w końcu położyć się w nocy i bez strachu spać.

Szukanie pomocy
Jako że nasza czytelniczka prosiła o pomoc wszystkie możliwe instytucje (Housing Assocation, Policję, Citizen Advice Bureau), dlatego postanowiliśmy zainteresować tą sprawą polski konsulat, który ma swoją siedzibę właśnie w Edynburgu. Na naszą prośbę o pomoc dla pani Magdaleny odpowiedział wicekonsul Tomasz Tadla.
„W odpowiedzi na Pana pytania uprzejmie informuję, iż pani Magdalena nie figuruje w naszych rejestrach konsularnych jako osoba zwracająca się z prośbą o udzielenie pomocy” – pisze w e-mailu wicekonsul. „W związku z tym, w przypadku skierowania prośby o interwencję, naszą praktyką jest podejmowanie działań mających na celu wyjaśnienie sytuacji osoby zgłaszającej naruszenie jej praw.

Natomiast po zweryfikowaniu jej sytuacji faktycznej nie zawsze jesteśmy skłonni podjąć działania, których ona sama od nas oczekuje. Uzyskiwane bowiem przez nas w toku czynności wyjaśniających informacje niekiedy bowiem potwierdzają zarzuty kierowane przez naszych obywateli, ale niekiedy im zaprzeczają. Jak jednak wspomniałem, nie mamy żadnych informacji, aby z wnioskiem o interwencję zwracała się do nas pani Magdalena”.
Na spotkaniu w konsulacie poproszono panią Magdę o zeskanowanie wszystkich dokumentów, by się z nimi zapoznać. Niestety dokumentacja jest bardzo obszerna, a rodzina utrzymuje się tylko z pensji męża, dlatego na zeskanowanie tak wielu dokumentów po prostu nasza czytelniczka nie miała pieniędzy, a nikt z konsulatu znając jej sytuację nie zaproponował pomocy. Na moje pytanie czego oczekuje po naszej interwencji, pani Magda odpowiedziała: „może moja historia pomoże innym, by uniknęli moich błędów i nie wierzyli bezgranicznie urzędnikom”.

Cezary Niewadzisz

author-avatar

Przeczytaj również

Ekopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życie
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj