Życie w UK

Temat numeru: Imigranci kontra brytyjscy politycy

24 stycznia w Londynie odbyła się demonstracja Polaków przed siedzibą premiera Davida Camerona przeciwko dyskryminacji Polaków.

Temat numeru: Imigranci kontra brytyjscy politycy

W polskich mediach i w naszych sercach wrzało. Polacy wreszcie jednym głosem stanęli w obronie samych siebie. Jaka była na to reakcja tych, do których ta demonstracja była skierowana?

Można powiedzieć, że… żadna. Żadne z brytyjskich mediów nie opublikowało informacji, oprócz jednego portalu kobiecego. Tak to już w polityce jest – o niewygodnych rzeczach się nie pisze. Po co media miałyby psuć, i tak już zszarganą opinię, o koalicji rządzącej.

Milczenie brytyjskich mediów było czymś, czego się z doświadczenia spodziewałam. W końcu od pół roku usilnie próbuję, aby brytyjskie media opublikowały przekaz: „Stop dyskryminacji Europejczyków”, ale jestem skutecznie blokowana.

Brytyjskie media, oprócz BBC i paru innych „obiektywnych” mają swoje zadanie – w większości oznacza ono wspieranie rządzącej Partii Konserwatywnej i wpływanie na nią i opinię publiczną oraz tworzenie nastroju antyimigracyjnego, co im się świetnie udaje.

Nowa ustawa
Drugi, raczej smutny wniosek, po demonstracji Polaków: rządzący politycy również nic sobie z tego nie zrobili. Na parę dni przed demonstracją konserwatywny minister pracy Iain Duncan Smith wydał ministerialne rozporządzenie, które jest zwieńczeniem rocznej propagandy rządu przeciwko europejczykom.

Mówi ono o tym, że wszyscy europejczycy bez brytyjskiego obywatelstwa, a więc także ci, którzy mieszkają i pracują w Wielkiej Brytanii przez wiele lat, mogą nie otrzymać prawa do większości podstawowych zasiłków, takich jak zasiłek na dziecko oraz dodatek mieszkaniowy, jeśli zarabiają mniej niż £149 na tydzień przez minimum trzy miesiące.
Co to oznacza?
Brzmi niewinnie, ale minister pracy dobrze wie, czym to poskutkuje. Nowa ustawa przede wszystkim uderza w rodziców, „świeżo upieczone” mamy, kobiety ciężarne, ofiary przemocy domowej, osoby opiekujące się osobami starszymi lub schorowanymi, osoby, które z powodów zdrowotnych nie mogą pracować na cały etat oraz wszystkich tych, którzy pracują na część etatu, zatrudnionych przez agencje pracy w pracy tymczasowej, gdzie ilość godzin i wypłata zmieniają się z tygodnia na tydzień, a gdzie czasami nie ma pracy oraz tych wyzyskiwanych przez nieuczciwych pracodawców, wykazujących mniejszą niż naprawdę ilość godzin pracy. Brzmi znajomo?  Tak, Iain Duncan Smith też wiedział, w kogo i jak jego rozporządzenie uderzy.
Ale o co chodzi?
Od wieków w Wielkiej Brytanii dwie główne partie cieszyły się popularnością: obecnie rządząca Partia Konserwatywna oraz partia Labour (Partia Pracy).

Jednak od paru lat obserwujemy niecodzienne zjawisko: partia UKIP, czyli partia Zjednoczonego Królestwa, skrajnie prawicowa z populistycznymi, skrajnymi, antyimigracyjnymi i antyeuropejskimi poglądami bardzo zyskała na znaczeniu. To na jej rzecz konserwatyści stracili prawdopodobnie aż dwie trzecie członków i poczuli się zagrożeni.

Media brytyjskie, w tym te sięgające historią wspierania Hitlera i ruchów nazistowskich, rozgrzewają atmosferę. Nagle to my – imigranci z Europy oraz sama Europa – staliśmy się zagrożeniem dla Brytyjczyków i Wielkiej Brytanii.

Politycy z obawy o utratę rządów i głosów wyborczych Brytyjczyków podjęli strategię obwiniania nas za swoje nieudolne rządy i problemy w kraju. Prognozy dla nas są raczej niewesołe – nagonka najprawdopodobniej bardziej się nasili niż zmniejszy. Konserwatyści grożą referendum i wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.

Ale co można z tym zrobić? Po wielu miesiącach prób zwalczania nagonki na europejczyków moja cierpliwość się skończyła do trwającej dyskryminacyjnej polityki Partii Konserwatywnej wobec Polaków oraz innych narodowości.

Najpierw poszły skargi do Komisji Europejskiej. Potem skarga do premiera Camerona oraz do królowej Elżbiety II oraz prośba o jej interwencję.

Iskra nadziei?
Odpowiedzi na mój list od Davida Camerona jeszcze nie dostałam, ale za to przyszła odpowiedź od Eda Milibanda, lidera laburzystów. Z listu od Milibanda wynika, że stosunek jego partii do imigrantów z Europy jest pozytywny. Partia Pracy planuje wprowadzenie zmian, by poprawić nam, imigrantom, warunki pracy i bytu w UK.

Wskazują na to powtarzające się w liście słowa: „by każdy mógł odgrywać swoją rolę w społeczeństwie” oraz „skończyć z wykorzystywaniem niskoopłacanych pracowników-imigrantów”.

Ed Miliband proponuje bardzo znaczące pozytywne zmiany w prawie dla imigrantów, szczególnie tych narażonych na wykorzystywanie przez nieuczciwych pracodawców.

Lider laburzystów obiecuje, że po przejęciu rządów od konserwatystów zwiększy kary dla pracodawców, którzy nie płacą pracownikom minimalnej stawki krajowej do £50,000 na każdego pracownika (obecnie jest to tylko £10,000).

Dodatkowo podkreśla on w swoim liście, że laburzyści pomogą imigrantom w integracji ze społeczeństwem, żeby dać im możliwość „odgrywania roli w społeczeństwie”.

Na końcu zapewnia, że w stosunku laburzystów do imigracji nie ma dyskryminacji i populizmu. Dodaje, że jego partia chce wspólnie z imigrantami tworzyć program odbudowy ekonomicznej, w której każdy odgrywa swoją rolę”.

Ed Miliband słusznie zauważa, że imigranci też mogą i powinni, odgrywać swoją rolę w społeczeństwie, że rząd powinien zrobić więcej, by pomóc w integracji z ich lokalnym środowiskiem, że powinni otrzymać ochronę przed wyzyskiem.

To nastawienie potwierdza, że lider partii laburzystów, który sam jest, co często podkreśla, „synem imigrantów” (jego rodzice to Polacy, którzy uciekli przed nazistowską zagładą do Wielkiej Brytanii) rozumie problemy, z jakimi imigranci się tu borykają i jest zdeterminowany, by nie pozwolić na ich dyskryminację oraz łamanie ich praw. Przejawy odwilży są – ale czy słowa zamienią się w czyny?

Czy elita polityczna zacznie się z nami liczyć i traktować nas jak równorzędnych obywateli? Jak ludzi, a nie jak pionki w grze wyborczej?

O tym możemy zadecydować sami. Dlatego prowadzę kampanię zachęcającą Polaków do głosowania. Nie ma nic silniejszego w państwie demokratycznym niż możliwość wyrażania swojego niezadowolenia poprzez użycie swojego głosu wyborczego.

Tak jak w szachach, pionki mogą stać się hetmanem, czyli najsilniejszą figurą, tak w życiu, to wyborcy decydują. Pionek może się okazać najsilniejszą figurą w grze. A cała armia pionków?

 

Ella Vine

* Autorka jest byłą trzykrotną mistrzynią Polski juniorek w szachach. Teraz walczy o prawa Polaków w Wielkiej Brytanii i na bieżąco opisuje swoje działania na Facebooku

author-avatar

Przeczytaj również

Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UK
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj