Styl życia

Tajemnica pokoju Sławka Satelity

Awantura o szybę. Ile pralek kupił nam Omar. Sąsiadka wyjaśnia dlaczego kąpie się nadmiernie.

 
 
Miałem lekką awanturę z Omarem. Poszło o to, że wybiłem szybę w drzwiach wejściowych. Nie, nie, nic nie piłem, byłem zupełnie trzeźwy. W naszym domu praktykowany jest następujący zwyczaj: jeśli ktoś wychodzi na moment na zewnątrz, do sklepu, czy gdzieś w pobliże, to nie zamyka drzwi, lecz jedynie je przymyka, przekręcając klamkę do pozycji, która uniemożliwia „samozatrzaśnięcie”. Dochodziła północ, a mnie skończyła się kawa, woda mineralna i papierosy, wdziałem na siebie płaszcz kąpielowy i poszedłem do sklepu, czyniąc z drzwiami to, co zwykle. Deszcz ostro zacinał, toteż żeby nie zmoknąć wykonałem szybki bieg tam i z powrotem. Wracam, a tu drzwi zamknięte, a klucze – oczywiście – w moim pokoju. Leje niemiłosiernie, wieje porywisty wiatr, mój płaszcz robi się coraz cięży od wchłoniętej deszczówki, marznę jak wszyscy diabli, zaczynam tłuc dłonią zwiniętą w kułak w drzwi, a dokładniej w górną szybę, ale nikt nie reaguje. Na nogach mam drewniaki więc kopię. Też nic. Stosuję więc kombinację polegającą na kopaniu i uderzaniu pięścią, ale reakcji też zero. Za którymś razem górna szyba wypada z drzwi i uderzając o podłogę rozbija się na kawałki. Słyszę jak otwierają się drzwi na pierwszym piętrze i ktoś zbiega po schodach. To Ahmed. Jest przerażony, a widząc rozbita szybę zaczyna lamentować. Zwyzywałem go niestety dość mocno, a on mi na to, że taka szyba kosztuje 100 funtów. Ode mnie usłyszał, że nie handluję szkłem i nie jestem szklarzem, w związku z czym ceny szyb w ogóle mnie nie interesują i poszedłem do siebie. Nie minęło pól godziny kiedy ktoś cicho zapukał do moich drzwi. To był Omar. Nietrudno się domyślić, że przyszedł z pretensjami, że skąd on teraz weźmie szybę, że jak mogłem, że będę musiał zapłacić itp. Poinformowałem go, że nic nie będę musiał, musiał to będzie ten debil, który zatrzasnął drzwi, choć widział, że pozycja klamki świadczy o tym, ze ktoś wyszedł na chwilę na zewnątrz, mógł nie zamykać. Omar zauważył, że mogłem wrócić do sklepu i wziąć klucz o niego, a ja, że nie jestem aż tak romantycznie usposobiony, żeby spacerować w rzęsistej ulewie. Ustaliliśmy, to znaczy Omar ustalił, że pokryję połowę kwoty wydanej na remont drzwi.
– Więc będziesz miał w drzwiach tylko pół szyby, bo ja nie dam ani grosza. – odrzekłem
I wtedy zaczęła się kłótnia. Omar zaczął straszyć, że wszystkich lokatorów powyrzuca, bo ten wynajem, to dla niego żaden biznes, że ciągle jakieś kłopoty, że wszyscy mają wymagania, ale od obowiązków, każdy trzyma się z dala, że on kupuje nam pralki, lodówki, a my mu szyby w drzwiach wybijamy. Ta kwestia o pralkach i lodówkach zainteresował mnie szczególnie, więc przerwałem mu i zapytałem ile tych pralek i lodówek ostatnio nam zakupił. Omar policzył i wyszło na to, że w ciągu trzech lat kupił jedną pralkę i jedną lodówkę! No! I po co tak kłamać?! Teraz ja przyszedłem do ataku. Powiedziałem mu, że syf w tym domu i przed domem, że wstydzę się kogokolwiek zapraszać, a jeśli już się zdecyduję, to muszę wcześniej tę osobę, lub osoby, upić i, że koszty alkoholu będę odliczał od czynszu, że karaluchy, że wszystko się psuje i że z kuchni zniknął mój chopper do jarzyn, który kosztował mnie prawie 30 funtów. No i muszę przyznać, że ta ostatnia informacja zrobiła na nim wrażenie. Zaczął przysięgać, że w tym domu nigdy nic nikomu nie zginęło. Tu akurat się z nim nie zgodziłem przypominając mu, że kiedy mieszkały Rumunki, to ginęły różne rzeczy, choćby moja torba podróżna i różne drobiazgi. Omar dał mi spokój, w miejsce wybitej szyby wstawił dyktę, a następnego dnia przyszedł szklarz. Podpytałem go na ile skasował Omara za tę usługę, a szklarz odpowiedział, że łącznie z szybą 30 funtów. Poczekałem do wieczora i poszedłem do sklepu. Był tam Omar z Ahmedem pochwaliłem go za szybkie naprawienie drzwi i podchwytliwie zainteresowałem się ceną, a Omar odpowiedział, że 30 funtów, że sam się nie spodziewał, że tak tanio wyjdzie. Uczciwe chłopisko trzeba przyznać. Nazajutrz zrobił dochodzenie w sprawie mojego choppera i szybko ustalił winowację. Okazał się nim jeden z tych kilku Pakistańczyków zamieszkujących pokój na dole. Był przekonany, że sprzęt jest zepsuty, bo stał obok przeznaczonej do wyrzucenia mikrofalówki i tostera, więc nawet nie sprawdzał. Poszedł do pokoju i przyniósł mi 30 funtów i zaprosił mnie na sushi, ale nie do siebie, lecz do restauracji, w której pracuje jako „counter”. Nie wiem co to znaczy, ale udawałem, że wiem. A w ogóle tam całkiem sympatyczny osobnik i w ogóle nie wygląda na Pakistańczyka – twarz blada, szatyn, europejskie rysy, typowy „white caucasian” – jak określają białą rasę Anglosasi. Studiuje ekonomię i mówi po angielsku bez akcentu.
 
 * * *
 
Nie wiem co jest grane, ale Viktoria popadła niemal w higieniczną obsesję – bywa, że wchodzi pod prysznic nawet dwa razy dziennie, nawet jak ma wolne i nigdzie nie wychodzi, trochę głupio, ale zapytam, tylko muszę znaleźć jakiś pretekst. Ale muszę wyjaśnić też pewną zagadkę.
Któregoś wieczoru, a było to, tak jakoś po jedenastej, ktoś zapukał do pokoju sąsiadki. Zza ściany słyszałem jakąś przytłumioną rozmowę i śmiechy, ale akurat nie chciało mi się podsłuchiwać, więc nie mogłem stwierdzić, czy to ktoś nowy, czy ktoś z sąsiadów. Wydawało mi się, że to Ahmed, ale pewny nie byłem. Nie zaprzątając już sobie tym głowy wróciłem do czytania, ale wtedy za ścianą zaczęło się. Wchodzenie , wychodzenie, bieganie po schodach tam i z powrotem, śmiechy, krzyki. Później wszystko się uspokoiło. Około drugiej w nocy zapukała do mnie Viktoria, znów jakiś problem z internetem, poprosiłem ją, żeby zresetowała swojego laptopa ja zresetowałem router i wszystko wróciło do normy. Ponieważ była okazja więc zapytałem, czy nie boi się o swoją florę bakteryjną, z którą dwa razy dziennie rozprawia się pod prysznicem, oraz o to, czy jej skóra na skutek przesadnie częstych kąpieli nie zacznie zbyt szybko się starzeć. A sąsiadka odpowiedziała mi, że odkryła uroki kąpieli, że przysznic działa odświeżająco i pobudzająco (ciekawe co miała myśli). Jak widać ludzie w różnym czasie odkrywają różne rzeczy, w tym również te najbardziej oczywiste. Aha, co jeszcze zauważyłem – Viktoria pierze codziennie. Czyżby polubiła to zajęcie? Może ją uspokaja. Dodam, że pierze ręcznie, do czego mnie, nic nie byłoby w stanie zmusić – nienawidzę prać ręcznie.
Następnego dnia późnym wieczorem, chciałem obejrzeć jakiś film na TVP Kultura, lecz okazało się, że brak sygnału z satelity. Dziwne, bo odłączyłem się od swojego talerza na dachu, który się obluzował na skutek różnych wichur i podłączyłem się do Sławka pseudonim, Satelita, który ma talerz przy swoim oknie. Podciągnąłem delikatnie kabel do góry i okazało się, że nie stawia oporu. Urwał się? Chyba tak. Czekałem aż Sławek wróci z pracy i rozwiąże problem, ale przez dwa dni go nie było, a kiedy już wrócił obejrzał kabel i stwierdził, że nie jest urwany, lecz odkręcony. Sławek słusznie zauważył, że nawet w Anglii nie wieją takie dziwne wiatry, które potrafią odkręcić coś, co jest mocno zakręcone na gwincie. Zgodziłem się z tym, tym bardziej, że przewód był jeszcze dwukrotnie okręcony wokół wysięgnika, na którym znajduje się talerz. Może jednak zdarzają się czasem „wiatry odkręcające”. Zdaniem Sławka, ktoś musiał być u niego w pokoju, pod jego nieobecność i odkręcić ten kabel, bo tylko w ten sposób jest to możliwe. Ale po jaką cholerę, ktoś ma wchodzić do pokoju Sławka, żeby pozbawić mnie możliwości oglądania telewizji? Powiedziałem Sławkowi, że może przewód był źle dokręcony, ale on udowodnił mi, że nawet lekko zakręconej wtyczki nic nie zerwać z gwintu, co najwyżej kabel by się wyrwał, ale wtyczka zostałaby na talerz. Przyznam, że trochę mnie ta rozmowa o wtyczkach znudziła, ale kiedy ponad wszelką wątpliwość przekonałem się, że ktoś musiał zrobić to celowo, zainteresowałem się sprawą. Wykonaliśmy my małe dochodzenie. Najpierw wytypowaliśmy osobnika, którego najbardziej nie lubimy, czyli „Bizona” vel „Pryszczatego”, ale nie bardzo mogliśmy dopatrzeć się sensownych motywów, poza tym skąd miał wziąć klucze? Teoretycznie od Omara, który dysponuje zapasowymi do wszystkich pomieszczeń, ale – jak mówię – brak motywów. Dość długo deliberowaliśmy nad tym zdarzeniem i wreszcie Sławek doznał olśnienia: jest osoba, są motywy. Podejrzanym okazał się Ahmed, on jako prawa ręka Omara również dysponuje wszystkimi kluczami. A motywy? Tu trzeba opisać pewien incydent, który wydarzył się kilka dni wcześniej. Sławek miał jakieś pilne spotkanie, przedtem jednak chciał wziąć prysznic, ale ubiegł go Ahmed, obiecał jednak, że nie zabawi dłużej niż pięć minut. Sławek cierpliwie stał pod łazienką, ale minęło 10, 20 minut, wreszcie pół godziny, a Ahmed nie wychodził. Zemdleć nie mógł, bo słychać było pluskanie i śpiew, czego nieprzytomni raczej nie robią. Sławek zaczął się dobijać, ale Ahmed nie reagował. Wyszedł dopiero po kolejnych dziesięciu minutach. Sławek wpadł w szał zwyzywał go i powiedział mu, że jeśli jeszcze raz coś takiego się powtórzy, to zrobi z niego wiatrak. To według Sławka mogło być przyczyną zemsty, czyli odkręcenia kabla. No tak, tylko dlaczego akurat mojego. Odpowiedź w następnym odcinku.
Cdn.  
 
author-avatar

Przeczytaj również

Rachunki za najem i energię wzrosły od dekady o 6000 funtówRachunki za najem i energię wzrosły od dekady o 6000 funtówBezrobocie w UK rośnie w obliczu zastoju na rynku pracyBezrobocie w UK rośnie w obliczu zastoju na rynku pracyBiustonosze bez podatku VAT. Apelują o to pracownicy służby zdrowiaBiustonosze bez podatku VAT. Apelują o to pracownicy służby zdrowiaZamknięcie odcinka M25 w maju – gdzie wyznaczono objazdy?Zamknięcie odcinka M25 w maju – gdzie wyznaczono objazdy?Tworzenie deepfake’owych obrazów o charakterze seksualnym będzie przestępstwemTworzenie deepfake’owych obrazów o charakterze seksualnym będzie przestępstwemOsoby niepełnosprawne otrzymają 2800 funtów mniej po przejściu na UCOsoby niepełnosprawne otrzymają 2800 funtów mniej po przejściu na UC
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj