Życie w UK

Szwindel – flat

Na prymitywne oszustwa z wynajmowaniem np. nie swoich mieszkań już mało kto daje się nabrać, dlatego szwindle związane z wynajmem lokali przyjmują na Wyspach coraz bardziej wyrafinowaną formę.

 Szkocja: Polacy nadal oszukiwani >>

Złodzieje pinów wciąż grasują >>

Na prymitywne oszustwa z wynajmowaniem np. nie swoich mieszkań już mało kto daje się nabrać, dlatego szwindle związane z wynajmem lokali przyjmują na Wyspach coraz bardziej wyrafinowaną formę.

Błażej wraz z Moniką, od kilku lat mieszkający w Londynie, zdecydowali się na zmianę mieszkania. Szukali czegoś niedrogiego, blisko miejsca pracy i stacji metra. Stosowny anons zamieścili na „Gumtree” – jednym z najpopularniejszych portali ogłoszeniowych. Jeszcze tego samego dnia otrzymali ofertę od niejakiego Charliego. Charlie nie tylko oferował kompletnie umeblowane mieszkanie za niewielkie pieniądze, lecz również świetną lokalizację i wysoki standard. Znajdowało się ono w samym centrum Hammersmith – dwie sypialnie, a każda z nich miała osobną toaletę i łazienkę – oraz piękna, przestrzenna, znakomicie wyposażona kuchnia. W mieszkaniu zainstalowany był Internet, telefon, telewizja kablowa i Bóg wie co jeszcze, a wszystkie opłaty wliczone w czynsz.

Dwa razy taniej

Ceny za mieszkanie o niższym standardzie z taką lokalizacją zaczynają się od 1800 funtów miesięcznie, a Charlie winszował sobie jedynie połowę tej kwoty.
Błażej nie posiadał się ze zdumienia, że za tak marne pieniądze może wynająć luksusowy apartament. Depozyt też był śmiesznie niski, bo tylko 500 funtów i to jedynie za miesiąc.
– Nie jestem nie tylko niespełna rozumu, ale też nie jestem nowicjuszem, mieszkam tu ładnych kilka lat i znam realia, postanowiłem jednak wejść do gry.
W ogłoszeniu był podany numer telefonu komórkowego, toteż Błażej podjął próbę kontaktu z Charlim, ten jednak nie reagował. Nie zraziło to Błażeja, który szybko wysłał maila z informacją, że próba telefonicznego kontaktu się nie powiodła, ale że ofertą jest nadal zainteresowany.

Charlie wierzy, lecz nie wierzy

Odpowiedź Charliego była niemal natychmiastowa. W obszernym mailu przepraszał za brak reakcji, ale – jak wyjaśnił – jest maklerem giełdowym i przebywa właśnie na seminarium związanym z jego pracą w Birmingham, a telefonu zapomniał, całkiem po prostu, ze sobą wziąć.

 

No cóż, zdarza się. W liście do Błażeja Charlie informował, że niezmiernie cieszy go fakt, iż potencjalny lokator chciałby zamieszkać. Chętnie też spotka się w każdej chwili, żeby to mieszkanie pokazać. Jest jednak pewien problem – Charlie, choć generalnie ufa ludziom, to miał ostatnio trochę złych doświadczeń – reflektanci umawiali się z nim, żeby obejrzeć mieszkanie, ale na lustrację nie przychodzili. I Charlie chciałby mieć gwarancję, że Błażej jest człowiekiem poważnym, który ma pieniądze na wynajem i na spotkanie się stawi. Test na uczciwość i gwarancja w jednym miała wyglądać następująco: niech jakiś kolega wyśle za pośrednictwem Western Union pieniądze Błażejowi, a ten niech prześle mu kopię zaświadczenia, że te pieniądze są już na jego rachunku w Western Union. To oczywiście nie wszystko, bo Charlie zażądał jeszcze danych osobowych i numeru referencyjnego. Numer ten zawiera również kod, na podstawie którego Western Union wydaje pieniądze adresatowi. Charlie tłumaczył, że te dane są mu potrzebne jedynie do sprawdzenia wiarygodności, czy pieniądze rzeczywiście wpłynęły. „Przecież ich nie wybiorę, bo nie są na moje nazwisko” – uspokajał w mailu. W tym momencie Błażej przestał mieć już jakiekolwiek wątpliwości i poniechał dalszych kontaktów.

Donald kręci

Ale znalazł kolejny. Tym razem był to Donald. Oferował na tym samym portalu identyczne mieszkanie, tyle, że w centrum Paddington – lokalizacja świetna i cena również, bo, co najmniej, dwa razy niższa niż być powinna – 900 funtów. W ogłoszeniu podano również numer telefonu komórkowego, na który Błażej nie omieszkał zadzwonić. Niestety, nikt nie odbierał, więc podobnie, jak w poprzednim przypadku wysłał maila o nieudanej próbie dodzwonienia. Odpowiedź nadeszła równie szybko jak od Charliego. Okazało się, że nie tylko Charlie, ale i Donald jest maklerem giełdowym i co ciekawsze, uczestniczy w tym samym seminarium w Birmingham, a co jeszcze bardziej niezwykłe, również zapomniał zabrać ze sobą komórki. Donald też żądał „dowodu uczciwości” w identycznej formie jak jego poprzednik. Dodajmy, że Błażej w każdym ogłoszeniu podawał zarówno telefon swój, jak i swojej dziewczyny.

Misjonarka z Nothing Hill

Kolejny odzew nie pochodził już od maklerów, lecz od Tracey, która jest misjonarką jakiegoś kościoła. Tak się składa, że kościół ów przenosi się do Manchesteru i co za tym idzie, ona również. Ma to nastąpić lada dzień i w związku z tym zależy jej na szybkim wynajęciu dwusypialnianego mieszkania z dwiema łazienkami i kuchnią. Dalszy opis jest zbędny, ponieważ niczym nie różni się od tego na początku, ale w ogóle różnice są, bo to mieszkanie znajduje się na Nothing Hill, a cena, jak w szóstej strefie – 800 funtów i tylko 500 funtów miesięcznego depozytu. Nothing Hill to lokalizacja jeszcze bardziej prestiżowa niż dwie poprzednie, więc mieszkanie powinno być jeszcze droższe.
– Na Nothing Hill za takie pieniądze to można wynająć pojemnik na śmieci – śmieje się Błażej.
Misjonarka Tracey nie mogła odpowiedzieć na telefon, bo przez roztargnienie nie miała go przy sobie, ale zareagowała mailem. Tu jej odpowiedź brzmiała identycznie jak dwie poprzednie. Wierzy ludziom, ale dała się nabrać kilka razy, więc teraz nie będzie specjalnie jeździć z Manchesteru do Londynu, by znów się dać wykiwać. Dlatego prosi o to samo, o co wcześniej prosili Charlie czy Donald.

 

Studio, basen, siłownia

Małgorzata przeglądając anonse na „Gumtree” natknęła się na zaskakujące ogłoszenie. Niejaki Olivier Nicholas proponował 130-metrowe studio flat za marne 600 funtów miesięcznie, żądał również skromnego depozytu – 500 funtów. Mieszkanie pięknie umeblowane, wszystkie rachunki wliczone, telewizor, Internet, satelitarna tv, a do tego wysokiej klasy sprzęt audio-wideo, kolekcja płyt i filmów wideo, na dole basen i siłownia. Kontakt przez Internet i telefon komórkowy.
Małgorzata uznała, że takiej okazji przepuścić nie może, choć to trochę daleko, bo na Wood Green, ale za takie pieniędze w tej samej dzielnicy o mieszkaniu nie ma nawet co marzyć. Małgorzata zadzwoniła do Oliviera chcąc jak najszybciej załatwić sprawę, ale on nie odpowiadał. Wysłała maila, w którym wytknęła mu, że nie reaguje na telefony, ale mieszkaniem jest, owszem, bardzo zainteresowana. Olivier szybko odpowiedział, że przykro mu, ale zapomniał telefonu i dlatego odpowiada przez Internet z laptopa, który właśnie ma w pociągu zmierzającym do Glasgow. Kolejne pytanie dotyczyło niskiej, zbyt niskiej ceny. Olivier odpisał, że otrzymał pracę w USA, bardzo mu na niej zależy, dlatego chce jak najszybciej wynająć swoje mieszkanie. Czas odgrywa istotną rolę, więc musi to uczynić jak najprędzej. Małgorzata proponuje spotkanie, bo chce mieszkanie obejrzeć. I tu znów historia się powtarza – Western Union, dane, numer referencyjny. Małgorzata rezygnuje.
Takich przypadków, jak te wyżej opisane, znamy kilkadziesiąt. Wszystkie według identycznego schematu. Ogłoszeniodawcy, w każdym przypadku, owe „nikczemnej” wysokości ceny tłumaczyli nagłymi wyjazdami itp.
Na czym polega mechanizm oszustwa? Dokładnie nie wiadomo, ale wszystko wskazuje na to, że oszuści dysponując wszystkimi danymi osobowymi, łącznie z kodem, bez trudu wybierają pieniądze, prawdopodobnie za pomocą fałszywych ID.

Janusz Młynarski

 

od naczelnego…

Naiwnych nie sieją, ale…
W naszej redakcji, w ciągu ostatniego miesiąca, aż cztery osoby miały okazję natknąć się na fałszywe ogłoszenia, oferujące luksusowe mieszkania za cenę wynajmu śmietnika na Notting Hill, jak dowcipnie spuentował to jeden z bohaterów naszego tekstu.
Szwindel jest ewidentny. Ten sam schemat działania, za każdym razem cena minimum dwukrotnie zaniżona w stosunku do standardu.
Co ciekawe, w tych ogłoszeniach pojawiają się także elementy manipulacji psychologicznej. Co prawda, na dość prymitywnym poziomie, ale jednak. Mianowicie, zawód osoby oferującej „pałac” za półdarmo jest zawsze godzien jak największego zaufania. Maklerzy giełdowi, biznesmeni, zakonnice mają za zadanie zdjąć wszelkie odium smrodku unoszącego się nad podejrzanie atrakcyjną ofertą.
Niepokojąco duża skala tego zjawiska pozwala sądzić, że znajdują się naiwni, którzy w całości połykają lukrowane ciasteczko, w środku jednak bardzo śmierdzące. Otrzeźwienie przychodzi w momencie odpłynięcia gotówki z rzekomo bezpiecznego rachunku.
Ściganie przestępstw internetowych to pięta achillesowa policji. A bo to nie można ustalić tożsamości, konto jest fikcyjne albo delikwent siedzi w Ekwadorze, a ogłasza się na brytyjskim forum za pośrednictwem szwajcarskiego serwera etc, etc.
Chytry dwa razy traci – w tym przypadku trudno o bardziej adekwatne przysłowie. Jak zawsze przed popełnieniem głupstwa ochronić nas może tylko chłodna kalkulacja i porcja zdrowego sceptycyzmu.

Maciej Ligus

author-avatar

Przeczytaj również

Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKMłoda mama dostała w szpitalu nie swoje dzieckoMłoda mama dostała w szpitalu nie swoje dziecko
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj