Styl życia
Szczęście w nieszczęściu – piłkarz był blisko trzech zamachów, ale nic mu się nie stało
Grający w barwach tureckiego Galatasaray Stambuł Jason Denayer może mówić o ogromnym szczęściu. W ciągu kilku ostatnich dni miał styczność aż z trzema zamachami terrorystycznymi, ale nic mu się nie stało.
Syn Belga i Kongijki przebywał w Ankarze, Stambule i Brukseli dokładnie w tym samym czasie, gdy tymi miastami wstrząsnęły zamachy.
Ta historia rozpoczyna się 13 marca, w tureckiej stolicy. W Ankarze wybucha samochód-pułapka, a śmierć ponosi 37 osób. Aż 120 zostaje rannych. Do zamachu doszło tuż po zakończeniu meczu Galatasaray z Gencelbirligi. Deneyer miał szczęście, o którym nie może powiedzieć jego kolega z drużyny. Umut Bulut stracił ojca.
Premier Szydło – nie chcemy imigrantów w Polsce
Po powrocie do Stambułu doszło do kolejnego tragicznego wydarzenia. Terrorysta-samobójca wysadzając się zabił pięć osób, a ranił kolejne 36. Do wydarzenia nieopodal stadionu Galaty. Ligowy mecz z Fenerbahce zostaje odwołany, a Deneyer mógł znowu odetchnąć z ulgą. Piłkarz przyznał, że w tym momencie zaczął obawiać się o własne życie.
Podczas przerwy na mecze reprezentacyjne Belg opuszcza Turcję i leci do Brukseli. Fatum podąża jednak za nim – 22 marca terroryści biorę za cel międzynarodowe lotnisko i stacje metra w pobliżu instytucji europejskich. W ostatnich zamachach zginęły przynajmniej 34 osoby, ponad 200 zostało rannych, a Denayer śledził te tragiczne wydarzenia w internecie i telewizji.
Trzeci zamachowiec wciąż pozostaje na wolności. Policja dementuje informacje o jego zatrzymaniu
Nic mu się nie stało, ale takiego szczęścia nie miał jego kolego po fachu, Dieumerci Mbokani. Reprezentant Demokratycznej Republiki Konga znajdował się na lotnisku Zaventem podczas ataku i został ranny.